chodziłam normalnie do roboty i wykręciłam wynik top billerki kwartału bo tak skupiłam sie na pracy żeby tylko nie myśleć
a dzień po transferze pojechaliśmy 150 km autem w jedną stronę na urodziny mojego dziadka
A z takich przyziemnych rzeczy: kąpałam w płynie bezzapachowym (z La Roche Posay), nie używałam dezodorantu i perfum (pracuje głównie zdalnie więc nikt nie ucierpiał
) bo wyczytałam ze intensywne zapachy mogą utrudnić implantacje. Nie nosiłam ciężkich rzeczy. Ananasa jadłam ale przed transferem. Jadłam też codziennie ciepłą zupę bo podobno maluchy lubią ciepełko a mi było bardzo zimno
i spałam w skarpetkach cały tydzień
I myślę ze najważniejsze - nie testowałam za szybko. Kupiłam najczulszy test z Rosska ale zrobiłam go dopiero jak szlam na betę żeby nie rozryczeć się w gabinecie z nerwow
uważam ze nie ma co się stresować na zaś, lepiej poczekać