Antares, to daj znać, jak wam coś odpadnie, trzeba będzie to oblać... :laugh:
Ja już drugi dzień z rzędu mam straszne wyrzuty sumienia, żem Matką Wyrodną. Musiałam przeczekać 15 min wrzasku. Najedzona, pielucha sucha, cieplutko, mamusia utuliła, pośpiewała, ponosiła (na ile jej krzyż pozwolił), a ona ryczy jak syrena, bo chce na rączki. No to i wczoraj i dzisiaj musiałam ją wziąć na przetrzymanie, podarła się, podarła, potem pooglądała swoje paluszki, tygryska nad głową i walnęła w kimę. Wczoraj po tekiej akcji spała 3,5 godziny.Dzisiaj jest gorzej, bo co i rusz krzyczy, ale na razie nie podchodzę do łóżeczka. Powiedzcie mi, że robię źle, że jest za mała na oduczanie od noszenia na rękach cały czas. Płakać mi się chce.