Brzmi jakbyś była dobrze zaopiekowana. Ja dzisiaj byłam u diabetologa, jak zwykle 3 minuty, "wszystko dobrze", następna wizyta za miesiąc, bo ma urlop. Umówiłam się, ale szczerze mówiąc to za miesiąc nie widzę siebie w przychodni. Mam nadzieję, że to co dziewczyny piszą, że w 34tc zaczynają im szaleć cukry i muszą przejść na insulinę, u mnie się nie sprawdzi. Spytałam, czy może wystawić skierowanie na ktg z powodu cukrzycy ciążowej - twierdzi, że nie. To po drodze zapukałam do położnych, chciałam spytać czy mimo prowadzenia ciąży prywatnie, mogę jakoś sobie u nich robić to ktg na NFZ. Nie otworzyły mi drzwi, nie miałam siły już tam czekać. U mojego gin ktg kosztuje 80 zł i całkiem możliwe, że jeszcze dodatkowo za interpretację lekarza muszę zapłacic. W przychodni prywatnej obok mojego domu ktg 120 zł. A u gina ostatnio zapłaciłam 320 zł za wizytę, nawet nie dostałam opisu USG wypełnionego z góry na dół "prawidłowe" ani z szacowana masa i terminem porodu wg USG. Zapamiętalam tylko, że w 33tc wyszło około 2250, ale chyba coś było większe niż termin OM, podejrzewam, że głowa, ale przecież od mojego gina to się nic nie dowiem. O zwapnieniach nawet nie było mowy, co oczywiście nie oznacza, że ich nie mam. Ale pamiętam, że z pierwszym dzieckiem miałam kilka tyg przed terminem już zwapnienia i ani ktg, ani częstszych wizyt nie zalecali (a chodziłam wtedy do 2 ginow w tym do ordynatora), urodziło się w terminie i nie było niedożywione
Oni mi wtedy mówili, że mam się nie przejmować tymi zwapnieniami.