Witam się i ja.
Nie wiem czy Wam pisałam, w sobotę na zajęciach siedziała maskę przede mną taka gruba dziewczyna (120kg jak nic) jak wstswala, to odsunela gwałtownie swoje krzesło, którym przywaliła w moją lawke, a ławka prosto mi w brzuch. Przestraszyłam się i nawrzeszczałam na nią. Ale brzuch nie bolał. Wczoraj za to ucieklismy z zajęć o 11 bo się bardzo źle czułam. Pojechaliśmy do sklepu to brzuch mnie tak rozbolał że już myślałam że pierwszy raz będzie ip.. jak wróciliśmy do domu to się położyłam trochę i w miejscu gdzie mnie bolało poczułam na ręce pierwsze wyraźne kopniaki
nawet mój mąż się załapał ale miał minę
koniec końców ból zniknął całkowicie, widocznie dzidziuś na czymś sobie usiadł. Pojechaliśmy na działkę do chrzestnej męża z jego rodzicami. Było fajnie, siedziałam sobie na słoneczku. Do czasu. Tesciu jak zwykle napruł się jak szpadel aż przykro było patrzeć :/ teściowa oznajmiła że jedziemy akurat jak wujek rozpalał grila. Myślałam że zwariuje że złości. Na grila mam ochotę od nie wiem kiedy a zwyczajnie nie mam gdzie to zjeść bo przecież nie rozstawie się przed blokiem a działki nie mam. Tesciu w samochodzie siedział z ledwie otwartymi oczami. Boże ja nie mogę na to patrzeć, u mnie w rodzinie nigdy nie było czegoś takiego i na prawdę jest to dla mnie żenujące :/ w połowie drogi zaczął bełkotać że siku mu się chce i że teściowa ma zjechać na stacje, to ta mu na złość że nie zejdzie. Minęła dwie stacje na których spokojnie mogłaby się zatrzymać. W końcu chyba jednak doszła do wniosku że jednak pozwoli mu się wysikać w miejscu gdzie nie było nawet zjazdu. W ostatniej chwili wypatrzyła skręt w las z drogi ekspresowej i tak dała po hamulcach że samochód za nami mało co w nas nie przywalił. Nie mówiąc o pasie który wbił mi się w brzuch. Mój mąż jak się wkurzył że zawyzywał ja od góry do dołu. Brzuch mnie na szczęście nie boli ale co ona ma w głowie. Ma stacje to nie wkręci ale za to hamuje jak po....bana na samym środku drogi ekspresowej. Mieliśmy z nimi jechać na wakacje do Niemiec. Ale szczerze coraz mniej mi się podoba ten pomysł. Nie dosyć że patrzeć na pijana morde mojego teścia to jeszcze podróż samochodem taki kawał... zaczynam się zwyczajnie bać. I obiecałam sobie że jak tesciu chociaż raz doprowadzi się do takiego stanu przy moim dziecku to będzie ostatni raz jak ich odwiedzę.