witam sie wieczornie))
dzis wolne od pracy. mldoa pobudke zrobila o 7.20 wrrrrrrrr dalam jej butle zmienilam pielucha i do wyra! nie wobrazalam sobie zaczac dnia z nia od tej godziny... nie spala ale sobie lezala i dyskutowala i tak zeszlo do 9h
potem zrobilam pranie, zajelam sie nia chwilke ale potem musialam isc do garow itp. no to ona mi kaprys ze mamusia chodz tu i chodz. powiedzialam ze za chwilke ze wstawie obiadek na gaz i sie nia zajme. ta ta ryk na calego. skoro tak to ok, najpierw kazalam sie uspokoic bo jak nei to bedzie kara za kaprys, a ona nie!!! no to ja ja do pokoju i kazalam tam zostac az sie wybeczy. po 3 minutach wyszlo pogodne dziecko i "przytul mnie mamusia" i przytulilam i bylo w porzadku. na obiadek wciagnela noge z kurczaka i ziemniaki a zachwalala po niebiosa!) ona kocha tluszczyk spod kurczaka jak przyprawie porzadnie i czosnkiem do tego. potem spac. polozylam ja to bez slwoa zasnela. normalnei sie wybudza o 16h albo wczesniej a tu nieeee... 16.15 ona spi, 16.30 ona spi.... kurde przeciez musze z nia wyjsc zanim sie sciemni.... poszlam obudzic delikatnie lagodnym glosikiem do niej mowie przytulam, wzielam z lozeczka. zmieniam pieluche a ta ryk!!! nie i koniec. potem ubieram, znowu ryk! postawilam na podloge to ona w ryk i chce na rece!!! wzielam ja przytulilam, uspokoila sie. no ale ponosic se 15 kilowa babe to juz nie dzidzius 3.5??? w koncu psotawilam na podlodze i mowie ze mamusie juz raczki bola a ta ryk!! wkurzylam sie i powiedzialam ze jak nie przestnaie to znowu bedzie kara bo ma tak nie kaprysic ze nic jej nikt nie robi. chwilka spokoju. wzielam jej kozaczki ubieram, ona w ryk ze chce adidasy! matko w godzine mnie wykonczyla! wlozylam kozaczki bo u nas 6 stopni. zakladam kurtke -ok. zakladma czapeczke -ryk!!! podnioslam glos ze zaraz ja rozbiore i zostawie w domu i sama pojde po chlebek. uspokoila sie od razu. wychodze ( winda zepsuta) wzielam ja na rece ze schodow bo sa strome. wyszlam z nia a ta znowu w ryk bo ona chce na rece!!! cholera nerwy mialam juz na wykonczeniu! ale wzielam za reke i jakos szla. kupilysdmy chlebek wracamy do domu -ona nie bedzie szla i juz. wrrrrrrrrrr. w koncu mowie " Leane schowaj sie a ja bede cie szukac". no i w koncu zaskutkowalo... cala droge do domu latala juz potem. i potem wieczorem byla calkiem grzeczna. przyszla kolezanka z corka ktora ucze gramatyki i literatury francuskiej do egzaminu pokolegialnego, ja uczylam mloda a anka bawila sie z leane. no i ogolnie potem bylo calkiem ok.
pogadalam se tez do poludnia z moim prof tanca i sie okazalao ze wieczor z tancami za 2 tygodnie mamy sie poprzebierac za jakichs piosenkarzy itp, wiec se wymyslilam ze zrobie z siebie Shakire na co prof od razu sie ucieszyl)))normalnei jaja beda))
dzis wolne od pracy. mldoa pobudke zrobila o 7.20 wrrrrrrrr dalam jej butle zmienilam pielucha i do wyra! nie wobrazalam sobie zaczac dnia z nia od tej godziny... nie spala ale sobie lezala i dyskutowala i tak zeszlo do 9h
potem zrobilam pranie, zajelam sie nia chwilke ale potem musialam isc do garow itp. no to ona mi kaprys ze mamusia chodz tu i chodz. powiedzialam ze za chwilke ze wstawie obiadek na gaz i sie nia zajme. ta ta ryk na calego. skoro tak to ok, najpierw kazalam sie uspokoic bo jak nei to bedzie kara za kaprys, a ona nie!!! no to ja ja do pokoju i kazalam tam zostac az sie wybeczy. po 3 minutach wyszlo pogodne dziecko i "przytul mnie mamusia" i przytulilam i bylo w porzadku. na obiadek wciagnela noge z kurczaka i ziemniaki a zachwalala po niebiosa!) ona kocha tluszczyk spod kurczaka jak przyprawie porzadnie i czosnkiem do tego. potem spac. polozylam ja to bez slwoa zasnela. normalnei sie wybudza o 16h albo wczesniej a tu nieeee... 16.15 ona spi, 16.30 ona spi.... kurde przeciez musze z nia wyjsc zanim sie sciemni.... poszlam obudzic delikatnie lagodnym glosikiem do niej mowie przytulam, wzielam z lozeczka. zmieniam pieluche a ta ryk!!! nie i koniec. potem ubieram, znowu ryk! postawilam na podloge to ona w ryk i chce na rece!!! wzielam ja przytulilam, uspokoila sie. no ale ponosic se 15 kilowa babe to juz nie dzidzius 3.5??? w koncu psotawilam na podlodze i mowie ze mamusie juz raczki bola a ta ryk!! wkurzylam sie i powiedzialam ze jak nie przestnaie to znowu bedzie kara bo ma tak nie kaprysic ze nic jej nikt nie robi. chwilka spokoju. wzielam jej kozaczki ubieram, ona w ryk ze chce adidasy! matko w godzine mnie wykonczyla! wlozylam kozaczki bo u nas 6 stopni. zakladam kurtke -ok. zakladma czapeczke -ryk!!! podnioslam glos ze zaraz ja rozbiore i zostawie w domu i sama pojde po chlebek. uspokoila sie od razu. wychodze ( winda zepsuta) wzielam ja na rece ze schodow bo sa strome. wyszlam z nia a ta znowu w ryk bo ona chce na rece!!! cholera nerwy mialam juz na wykonczeniu! ale wzielam za reke i jakos szla. kupilysdmy chlebek wracamy do domu -ona nie bedzie szla i juz. wrrrrrrrrrr. w koncu mowie " Leane schowaj sie a ja bede cie szukac". no i w koncu zaskutkowalo... cala droge do domu latala juz potem. i potem wieczorem byla calkiem grzeczna. przyszla kolezanka z corka ktora ucze gramatyki i literatury francuskiej do egzaminu pokolegialnego, ja uczylam mloda a anka bawila sie z leane. no i ogolnie potem bylo calkiem ok.
pogadalam se tez do poludnia z moim prof tanca i sie okazalao ze wieczor z tancami za 2 tygodnie mamy sie poprzebierac za jakichs piosenkarzy itp, wiec se wymyslilam ze zrobie z siebie Shakire na co prof od razu sie ucieszyl)))normalnei jaja beda))