Ufff, przeczytałam wątek główny, teraz zacznę czytać resztę.
Bardzo się cieszę, że do Was wróciłam - bez netu było fajnie, ale nieraz zastanawiałam się, co u Was słychać.
Nasz urlopik minął fantastycznie i jak wiadomo z cudowną pogodą. Właściwie zmodyfikowaliśmy nieco plany i zostaliśmy w Borach Tucholskich, odpuszczając sobie zatłoczone Trójmiasto - w tym skwarze wydało nam się mało atrakcyjne. Był wypoczynek w lesie, nad jeziorkiem, z rowerami wodnymi, codziennymi kąpielami i siedzeniem na plaży. Bez telewizora i internetu. Naszym ulubionym szaleństwem było wcinanie lodów magnum gold. Zrobiliśmy dwie imprezki z ogniskami, w tym jedną calkiem sporą na naszą trzecią rocznicę ślubu. Sami też byliśmy na dwóch imprezkach u znajomych z sąsiedztwa i na jednej u moich rodziców w Starogardzie. Tomek podczas urlopu odkrył w sobie żyłkę złotej rączki i samodzielnie przebudował wjazd na działkę, a z sąsiadem wspólnymi siłami postawili nową bramę wjazdową i część ogrodzenia. Ślicznie im wyszło.
Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy
Teraz mąż odstawił mnie do moich rodziców, bo bał się mnie samej zostawiać w tym upale na 13h dzień w dzień. Od jakichś 3 dni mam naprawdę duży kłopot ze znoszeniem temperatury. Duszę się normalnie i ledwo chodzę
Dlatego moja rodzinka zdecydowała, że w domu z ogrodem i pod opieką lepiej zniosę gorąco, niż w słonecznym mieszkaniu w środku miasta.