No dobrze - jestem i ja.
Alicja w nocy jakby wiedziala, że coś jest nie tak, bo jak poszła spać po 19 tak obudziła się dopiero przed 8
Wczoraj przeplakalam chyba pol nocy. Wiecie co ja nie wiem co się dzieje. Kurde jest źle i mimo najszczerszych chęci, prób, rozmów nie udaje nam się dogadać. Jest fajnie przez 2 dni a potem znowu od słowa do słowa zaczyna się małe piekiełko przeradzające się stopniowo w sajgon z piorunami.
Rozmowa zaczęła się niewinnie. Wysłałam D. link do tego wypadu do Nałęczowa [wcześniej nic mu nie mowilam, bo chcialam niespodzianke zrobić] i powiedzialam, że jedziemy pod koniec miesiąca a ten ze skwaszona mina mi wyjechał, że w sumie to może być, że ewentualnie może jechać itp. Poprzeglądał jeszcze zdjęcia pokoi i pierwszym komentarzem było "a tam TV nie ma?", potem zapytał jeszcze czy pytałam czy internet jest...
przepraszam bardzo? jedziemy wypocząć, odizolowac się, naprawić to co jest nie tak a on jedyne o czym myśli to o TV i necie?

odpowiedziałam, że myślałam, że wieczory to będziemy raczej na tarasie przy winie spędzać a nie przed TV. To tym bardziej minę jakby mu ktoś w łeb przywalił zrobił i się nie odezwał. I tak się rozkręciło....
rozmaiwaliśmy na GG, bo inaczej pewnie wszystko po 5 minutach krzykiem by sie skończyło. A tak wyrzuciliśmy z siebie wszystko.
nigdy nie przeczytalam tylu przykrych słów o sobie.
dowiedzialam się, że się mnie wstydzi bo jestem za chuda
że jedyne co go przy mnie trzyma to Alicja
że czuje się w domu jak w więzieniu
że się rządzę, wymądrzam, że mu rozkazuje
że nawet w domu nie ma ochoty na mnie patrzeć, bo jestem brzydka
że powinnam po domu pomalowana i ladnie ubrana chodzić to może wtedy bym mu się chociaz troche podobała
wygarnął mi masę innych rzeczy i w sumie do tej pory to wszystko kołacze mi się w głowie i ułożyć nie chce.
o sobie tez dużo napisał ale tego przytaczać nie będę... zbyt skomplikowane to wszystko.
koniec końców stwierdziliśmy, że to wszystko nie ma perspektyw. że za dużo w nas goryczy, pretensji, że coś nam umknęło, coś sie skończyło.
nie wiem co będzie i jak to się skończy.
Najprawdopodobniej jutro ew. w niedzielę jade do rodziców na czas bliżej nieokreślony.
zabieram Alutka.
masakra jakaś.
dobra nie smęcę.
i przepraszam ale nie jestem w stanie Was nadrobic dzisiaj.
tyle.