ulisia
chustomama :)
- Dołączył(a)
- 10 Kwiecień 2005
- Postów
- 802
Cała niesprawiedliwość świata polega na tym, że ja się tak przygotowałam żeby karmić piersią... przeczytałam całą dostępną literaturę fachową, kupiłam sobie laktator, książki, specjalną bieliznę do karmienia... do szpitala pojechałam z laktatorem i specjalnym kubeczkiem do karmienia niemowląt - bo przecież gdyby coś się stało że nie będę mogła od razu karmić to butelek nie można - zaburzają laktację.
Od pierwszego dnia karmię małego tylko piersią, mimo cesarki. Przetrzymałam położne z glukozami i nieprawidłowym sposobem przystawiania dziecka. W domu ustawiłam sobie specjalne krzesełko do karmienia - żeby był odpowiedni kąt itp... i spędzam na tym cholernym krzesełku każdorazowo 30-40 minut...
nie stosuję smoczków, kapturków - niczego takiego - bo zaburza laktację. nie dokarmiam sztucznym żeby nie odrzucił piersi.
zapłaciłam 220zł konsultantce laktacyjnej żeby skorygowała moją technikę karmienia.
I dooooopa. Nic nie wychodzi. Karmienie nadal boli, zużywam hektolitry lanoliny, a mały spada na wadze.
Życie jest do bani.
ps. efunia dzięki za radę, ale wiesz co... mnie to karmienie tak boli, że nie dam rady co godzinę. ledwo daję radę co 3 godziny po 40 minut...
Od pierwszego dnia karmię małego tylko piersią, mimo cesarki. Przetrzymałam położne z glukozami i nieprawidłowym sposobem przystawiania dziecka. W domu ustawiłam sobie specjalne krzesełko do karmienia - żeby był odpowiedni kąt itp... i spędzam na tym cholernym krzesełku każdorazowo 30-40 minut...
nie stosuję smoczków, kapturków - niczego takiego - bo zaburza laktację. nie dokarmiam sztucznym żeby nie odrzucił piersi.
zapłaciłam 220zł konsultantce laktacyjnej żeby skorygowała moją technikę karmienia.
I dooooopa. Nic nie wychodzi. Karmienie nadal boli, zużywam hektolitry lanoliny, a mały spada na wadze.
Życie jest do bani.
ps. efunia dzięki za radę, ale wiesz co... mnie to karmienie tak boli, że nie dam rady co godzinę. ledwo daję radę co 3 godziny po 40 minut...