reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Październikowe Mamy 2010

dziewczyny przepraszam, może nie powinnam tego opisywać. mam nadzieję i trzymam kciuki, żeby żadna z Was nie miała takiego porodu i żeby wszystko szczęśliwie przebiegało. Zresztą jak widać po mnie to da się przetrzymać. teraz myślę już tylko o tym, żeby nie było żadnych komplikacji ze zdrowiem dziecka. Przez jakiś czas oczywiście biłam się z myślami czy nie powinni zrobić cesarki, widać było, że faza parcia nie postępuje, pytali czy dziecko ma być duże, ale teraz myślę, że najważniejsze, że go wyciągnęli. i tak teraz mi przyszło do głowy, że może jednak trzeba się bardziej pozytywnie nastawiać i mieć więcej wiary w siebie. mi bardzo brakuje wiary w siebie i ciągle wydawało mi się, że nie uda się urodzić... myślę też, że warto poćwiczyć oddychanie i parcie. nawet w necie można znaleźć takie filmiki.
dziulka kochana napisali nawet w wypisie - poród zabiegowy z użyciem kleszczy. i w necie też znalazłam taką informację np tu Porody zabiegowe
monimoni przeczytałam Twój opis... parte 6 minut... zazdroszczę niesamowicie...
 
Ostatnia edycja:
reklama
natolin bardzo wspolczuje takiego porodu, pewnie dlugo zostanie on w twojej pamieci...
najwazniejsze ze juz po i ze masz zdrowa dzidzie przy sobie, ona ci wszystko wynagrodzi:)
 
Gratulacje rozpakowanym ostatnio mamusiom.
Siedzę dalej w szpitalu. Kolejna seria zastrzyków i tabletek. Nic się nie dzieje. Siedzę na łóżku i zalewam się po kryjomu łzami. Nie wydalam psychicznie. Nawet nie umiałam z mężem rozmawiać przez telefon, bo zanoszę się płaczem.
Masakra, myślałam, że jestem twardsza
 
no to ja lepiej nawet nie zaczynam Wam opisywać swojego porodu.......
ja przeżyłam 3 porody w 1, najpierw kilka godzin SN, potem zabiegowy z próżnociągiem, a na końcu cesarka...
a to wszystko dlatego, ze moja niunia zdecydowała, ze ma tak śliczną buźkę, że najpierw ją pokaże światu;D jak ktoś nie zakumał, tzn że była ułożona twarzyczkowo... na drugi dzień spytałam lekarza, czy to była moja wina, ze nie dałam rady sama wyprzeć córci, ale powiedział, że przy takim ułożeniu szanse są naprawdę znikome i mam się absolutnie nie obwiniać...
męża nie było przy mnie, dopingował mnie z pracy, niestety... nie wiem, czy chciałabym żeby na to patrzył, chociaż może gdyby to widział, to nie mówiłby już o "następnym dziecku za jakieś 2-3 lata" :O
ja nie wiem czy kiedykolwiek zdecyduję się na kolejne, to była trauma - nie będę ściemniać... jestem pewna, że gdybym jednak się zdecydowała to poród będzie cc (nie dałabym sie namówić na sn po pierwszym cc), a to też nie jest takie hmmmmmmmm łatwe do przejście, że sie tak wyrażę...
w ogóle to naprawdę niesamowicie żałuję że po tylu godzinach na porodówce skończyło sie tak jak się skończyło....
a znowu z drugiej strony ja śmigałam po korytarzu na drugi dzień pod wieczór jakbym nie rodziła, a te z pociętym kroczem chodziły jak kaczuszki;)
teraz tylko od czasu do czasu, jak sie zasiedzę albo po nocy w jednej pozycji trochę ciągnie rana - ale do wytrzymania;D
idę męża po zakupy wyprawić
 
Iduś jednak z alter ego to nie była pomyłka... Ja wprawdzie nie zapytałam lekarza, ale przepłakałam jedną noc z myślą, że to moja wina, że nie wyparłam synka i że teraz mogą być jakieś komplikacje z tego.
ja absolutnie na drugi dzień nie byłabym wstanie śmigać po korytarzu. wręcz przeciwnie, do dzisiaj chodzi mi się ciężko, ale najgorzej siada, ja wszystko co się da robię na stojąco... na stojąco jem, na stojąco ściągam pokarm, nie jestem w stanie się normalnie schylić, przykucnąć. ciągną mnie szwy, boli mnie to po nacięciu, a jeszcze na dodatek przy porodzie bardzo powiększyły mi się hemoroidy i to jest dodatkowy ból i niewygoda...
ja bym tego bez męża nie wytrzymała, a i dla niego było to tak dużym przeżyciem, że na szczęście sam mówi, że nie wyobraża sobie, żebym miała to przeżywać drugi raz.
Piotruś sobie postękuje, jakoś mu się spać nie udaje ;/ a mamusia tak chciała przy necie trochę posiedzieć (a w zasadzie poleżeć, bo jak pisałam wyżej siedzenie to mi nie idzie...)
a z dobrych wiadomości to ważę już tyle co przed ciążą. tylko ten brzuch ;-)
 
Ostatnia edycja:
Gratulacje rozpakowanym ostatnio mamusiom.
Siedzę dalej w szpitalu. Kolejna seria zastrzyków i tabletek. Nic się nie dzieje. Siedzę na łóżku i zalewam się po kryjomu łzami. Nie wydalam psychicznie. Nawet nie umiałam z mężem rozmawiać przez telefon, bo zanoszę się płaczem.
Masakra, myślałam, że jestem twardsza

Kochana, jak leżałam prawie tydzień na patologii ciąży przed porodem, to swojego męża widzieć na oczy nie chciałam! Miałam chyba depresję przedporodową (jeśli cos takiego istnieje), obwiniałam się strasznie że nawet dziecka urodzić nie potrafię, że mój mąż się martwi o mnie i o dziecko, że nie zdążę rodzić zanim siadzie mi łożysko...Nie odbierałam t6elefonów bo miałam dość gadania i tłumaczenia się wszystkim dlaczego Justynki nie ma jeszcze po drugiej stronie brzucha!!!
Wiem co przezywasz, ale wierz mi - to już niedługo! I pamiętaj, że w szpitalu jesteś pod stałą kontrolą, lekarze się opiekują Tobą non-stop, i nigdzie indziej Twoja dzidzia nie jest bardziej bezpieczna! Będzie dobrze Słońce!
 
Witam mamuśki :)
Natolin wyobraź sobie Kochana, że mój pierwszy poród wyglądał tak jak Twój. Miałam wtedy 18 lat i przeżyłam go strasznie, jeszcze głupie pielęgniary mnie wyzywały, że gówniara przyszła rodzić i nie umie. Teraz wszystko mi się przypomina, aż się łezka w oku kręci. Ale minęło 16 lat i znów czekam na dzidziusia i chyba tylko Ty możesz sobie wyobrazić jak się boję strasznie porodu. Mam nadzieję, że z synusiem lepeiej mi pójdzie.
Moja córka po kleszczach miała kręcza to taki przykurcz mięśni, miała na szyji, ujawiło się to po kilku miesiącach od porodu, codziennie chodziliśmy na rechabilitację a raczej na takie masaże i wszystko się wchłonęło :) Teraz jest piękną i zdrową dziewczyną.
 
hej dziwczynki,melduje sie z oddziału patologi,myslalam ze moze wyjde dzis ale niestety,jutro moze, mam dosc juz tego szpitala,jedzenie ochydne a nie wspomnę jakie warunki higieniczne,szok:( zaraz poczytam Was troszkę, bo od przedwczoraj wiczora nie mialam weny,mialam rozmowę z M i nie poszła dobrze:((((mam nadzieje,że poukłada sie jak maly sie urodzi.
 
Dziewczynki kochane, ja wiem, że depresja przedporodowa, poporodowa i straszne wspomnienia z porodówki to sprawy, które przytłaczają, przygnębiają, nie dają spokojnie zyć. Ale pomyślcie: teraz u nas te tematy są na topie, ale niedługo wcale nie będziemy o tym myśleć. Wspomnienia może zatrą się w pamięci, a może nie, ale przecież nie będziemy na okrągło tego rozgrzebywać: każda z nas będzie miała na głowie życie codzienne, aktualne, a nie przeszłe radości i troski. I maluszki, które tak bardzo absorbują... Wszystkim załamanym przyszłym i obecnym mamom mówię stanowcze: głowa do góry, moje kochane!!!
 
reklama
Do góry