Ależ mi sie wstawać nie chciało, pies nawet popatrzył na mnie ze zdziwieniem co ja sobie myśle że o tej porze jak jeszcze ciemno ja go już na sikanie ciagne (byliśmy ok 6:00) a ja go chce tak nauczyć zeby go "wysikać" w czasie kiedy M sie do pracy zbiera bo wtedy M zerknie na Franka, wiec psisko oburzone, jak tylko wrócilismy zakopał sie pod kocykiem polarowym i tylko nos widac
Wczoraj mi zrobił sajgon w pampersach - przekładałam część do koszyczka żeby mieć na komodzie pod ręką wyszłam na chwile a ten ciach wszystkie powyciagał, a jaki był z siebie dumny
Wyciagnęłam jeszcze do "przewietrzenia" ciuszki Franka spakowane na wyjście, biore zestaw na 3,5 kg (tak ma na metce) więc zobaczymy, awaryjnie M ma spakowany większy ale nie sądzę żeby az taka niespodzianka miała nas czekać. No i hmm chyba jestesmy gotowi. M ma pod moją nieobecność rozeznać sie w temacie co gdzie leży, żeby sie potem nie kręcić wkoło. Zrobiłam mu tez liste ze sprawami formalnymi do załatwienia po urodzeniu Franka bo bedzie nam tu zależało na czasie i tak wyszło:
- rejestracja dziecka + sporządzenie aktów urodzenia w USC
- PESEL i meldunek (z tego co sie dowiedziałam w Krakowie załatwai to "z urzędu" USC w ok. 3 tygodnie od sporzadzenia aktu urodzenia dziecka)
- becikowe
- w kadrach mój macierzyński + ojcowski mojego M ale to pewnie na sytuacje "awaryjna" sobie zostawimy
- zorientować sie w sprawie wypłaty polisy z tytułu urodzenia dziecka (nie wiem jaki mamy okres karencji)
- zgłosic małego w kadrach do ZUS i wyrobić książeczke uzbezpieczeniową
- zapisać do pediatry i ustalic termin wizyty u pediatry i w poradni preluksacyjnej
Uff...jak ktos ma coś jeszcze na uwadze to dawać znać bo coś mogłam przegapić.
Odstawiłam wczoraj depilacje wszelakich powierzchni, fajnie by było gdyby mnie "ścięli" zanim znów zarosne bo w szpitalu warunki srednie do takich zadań
Musze jeszcze umyc głowe a to będzie tez wyzwanie bo mam załozonego holtera (24-godzinne monitorowanie EKG) i musze wymyslić metode żeby aparatu nie zamoczyć a z brzuszkiem bedzie trudniej.
A poza tym mam lenia...no i od dzis dietka buuu...tylko lekkostrawne żarełko no ale cóż, jakoś i to przezyjemy