No i znowu pare minut wolnego! :-)
Bardzo Wam dziękuję dziewczynki za ciepłe przyjęcie!! :-)
Faktycznie początki nie są łatwe, ale mąż dostał opieki dwa tygodnie na mnie, więc we dwójkę jakoś dajemy radę - nawet bałaganu wielkiego nie ma w domu :-).
Największy problem to oczywiście karmienie, nie wiem co się poprzestawiało mojemu dzióbkowi w tej małej owłosionej główce, ale w szpitalu udało mi się go już ustawić, tak, że jedliśmy co 2 / 2,5 godziny a dzisiaj nie możemy dojść do porozumienia...wisiałby przy piersi najchętniej cały dzień :-) sztucznego pokarmu nie chce się wogóle tknąć więc dokarmić głodomorrę nie mogę. Ale mam nadzieję, że się jeszcze ustabilizuję.
A co do warunków w szpitalu to myślę, że chyba nikt nie pobije mojego szpitala, w którym to szpitalu na oddziale położniczym, NIE MA CIEPŁEJ WODY!!
Tzn jest, ale tylko ok 3 w nocy! :-) I tak jak pisze dawidowe przez ten tydzień czułam się chodzącym, bladym potworkiem z tłustymi włosami:-)
Ale najważniejsze dla mnie jest to, że Eryk jest zdrowy - w piątek wysłuchali mu jakieś szmery na serduszku, trochę się uryczałam, ale wczoraj kardiolog go badał i wszystko jest w porządku!!!! :-) O porodzie opowiem na stosownym wątku, zdjęcia też załączę, ale przy kolejnym wejściu bo mały już stęka :-)
Całuję Was wszystkie dziewczynki, cieszę się, że jestem z powrotem i mogę Wam kibicować i towarzyszyć w ostatnich dniach oczekiwania na maluszki - to naprawdę jest najpiękniejsza chwila w życiu człowieka najpierw usłyszeć płacz swojego dziecka a potem go zobaczyć i przytulić - zresztą zobaczycie same niedługo :-)