Mrowkaa
Fanka BB :)
może rutinoscorbin?
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
Ja tez jestem mamą, która urodziła przez cc i karmiłam mm. I powiem wam, że dziękuję medycynie za możliwości jakie przed nami otwiera. Kolejne dziecko też mam zamiar urodzić przez cc i będę starać się karmić piersią, ale jak nic z tego nie wyjdzie to butla i do przodu. Nie mam zamiaru sprawy roztrzasac, ani komukolwiek się spowiadać - czytaj rodzinie mojego faceta) dlaczego tak, a nie inaczej ja uważam, że jestem dobra mama dla swojego dziecka. Daje jej z siebie tyle ile mogę. I stanę na głowie by krzywda jej się nie działa, ale nie mam zamiaru uzależniac jej od siebie. Ja za nią życia nie przeżyje i ja od wszystkich błędów jej nie uchronie.
Yy no tak wyskoczyłam poza temat
Współczuję Ci bardzo Buba tobie też. Wiem co przeżywacie bo w ciąży z moja Lalą do 5msc rzygalam dosłownie wszystkim i moja egzystencja ograniczała się do łóżka i kibla przez bodaj miesięczny okres. Potem było lepiej, ale nie na długo.
Dobrze że chociaż bez żadnego problemu l4 dostałam :-) wręcz widzę że on jest nastawiony że jeśli gorzej się przechodzi ciążę to siedzieć na zwolnieniu i się nie przejmować :-) wiec chociaż kamień z serca.. :-) a mi torecan pomógł, na kilka ładnych godzin odzylam i nawet zjeść mogłam trochę i napić się, jakie fajne uczucie to było hehe :-) ale boję się mimo wszystko brać go codziennie i czekam aż będzie na prawdę źle.. Wszyscy też mi mówią że jeszcze chwila i przejdzie ale jak pomyślę że jeszcze ze 4 tygodnie do magicznego drugiego trymestru to dla mnie to wieczność cała :-( a i tak nie ma gwarancji... Jeszcze ostatnio znalazłam artykuł że kobiety cierpiące na chorobę lokomocyjna lub morska mogą wymiotowac do końca ciąży... Załamalam się bo mam i jedna i druga ale staram się myśleć pozytywnie... Jeszcze szukałam jakiś witamin żeby brać żeby chociaż w taki sposób dostarczać ale ciężko znaleźć z jodem 200 ale za to znalazłam (i nie spisałem i teraz nie pamiętam wrrrr) witaminki z wyciągiem z imbiru i czegoś tam jeszcze co łagodzi dolegliwości gdy są wymioty i nudności, musze zaraz przysiąść i odnaleźć :-) a ty bierzesz jakieś witaminki bo juz nie pamiętam?
Buba, Malinka strasznie Wam współczuję, ja się witam z kiblem średnio co dwa dni ostatnio, ale mdłości męczą od świtu do nocy. Kurczę już połowa 12tc, myślałam że coś będzie przechodzić, a tu tylko gorzej od końca 10tc. Ale dla Szkraba wszystko się przetrzyma, przynajmniej czuję że w ciąży jestem
Boba po prostu nie lubię skrajnych przykładów. Podkreślam całyczas ze na to jak karmimy czy wychowujemy nasze maluchy ma wpływ zbyt wiele decyzji alby od tego uzależniac to czy maluch choruje lub jaki będzie. Dla mnie to jakaś całość, wypadkową wielu decyzji. Ja również kieruje siętym co obserwuje w swoim dziecku i robie jak mi instynkt podpowiada. warto poczytać nt karmienia piersią czy filozofii Rb żeby odogonić mity o chudych mlekach czy robieniu krzywdy spaniem z ddzieckiem - jeśli czujemy ze tego pragniemy.
co do Montessori to słyszałam ale akurat ta metoda do mnie nie przemawia. CChociaż rzekomo opiera się na Rb.
Ja mimo długiego kp i spania z małym nie mam problemu z uwiazaniem mogę spokojnie wyjść a mały uwielbia dziadków czy moja sis z którą chętnie zostaje. I nigdy nie było wyciągnąć ze mamy zabrakło. Wiec da się jakoś wszystko pogodzić.
Mam za to bardzo skręcone dziecko i swoboda Rb tez jest nie dla nas. Chociaż akurat samo Rb (nie montessori) mówi jasno ze granice stawiać należy. Bo to jedynie filozofia a nie ściśle ramy czy reguły postępowania... dlatego jak wspomnialam robie co mi intuicja podpowiada.
Moja znajoma wylądowała w szpitalu z powodu odwodnienia przez takie wymioty...Dziewczyny wybaczcie ale zmienię temat na chwile, czy te z was które też wymiotuja, zwracają nawet wodę? Chodzę głodna, ledwo coś chrupne zaraz zwracam, napije sie wody i parę minut i nawet jej nie ma, jak już nie mam czym to odruch mnie tak meczy że się duszę i dzisiaj aż krew z nosa mi trochę poszła... Czy to na prawdę może być aż takie intensywne?
tak mi się przypomniało bo wiem że przewinęła się w rozmowie teoria wychowania wg kogoś, na pewno bardzo mądra i poparta naukowymi dowodami czego nie neguje
mam koleżankę która zaszła w ciążę zaraz po tym jak powilam pierworodna. Kasia dużo czytała o wychowaniu dzieci, miała także dyplom pedagogiki i cała bibliotekę mądrych psychologicznych książek. Kasia mówiła mi dużo o rodzicielstwie bliskości, o wychowaniu zgodnie z naturą o porodzie bez znieczulenia itp ganila mnie bo od najwcześniejszych dni ustalam dla córki rutynę dnia i żyłam wg planu. powtarzała że jej córka będzie spała wtedy kiedy zechce i jadła na rzadanie. szanowałam Kasi poglądy, wkurzalo mnie co prawda gdy pouczala mnie nt wychowania bo sama jeszcze nie miała doświadczenia ale stwierdziłam że się nie odzywam, poczekam aż urodzi się jej córka.
komplikacje zaczęły się już przy porodzie. po 5 godzinach prosiła o znieczulenie ale na tym etapie można było podać już tylko gaz. po 10 godzinach prosiła o cc ale było za późno. urodziła po 14 z pomocą kleszczy. dzwoniła do mnie następnego dnia. mówiła że to był koszmar i nigdy już nie chce dzieci. no nic natura nie dała jednak rady.
potem zaczęło się z rutyną. Kasia żadnej nie chciała wiec sypiala po 3 godziny na dobę bo córka w nocy chciala jeść a w dzień spać. później pojawił się problem odruchu ssacego. smoczki nie są w zgodzie z naturą więc córka albo ssala pierś albo płakała. na kawe zobaczyć się nie dało chyba że mała spala...
po dwóch miesiącach Kasia wyglądała jak cień człowieka. skóra i kości wory pod oczami, nerwowa, straciła całą pasję.
wszystkie jej wyczytane super metody na wychowanie dziecka niestety nie wypalily.
już nie mówiła mnie jak wychowywać moją córkę. przychodziła po rady.
ja nigdy nie miałam planu wychowawczego. wiedziałam że czas pokaże i obydwoje musimy się do siebie dograć- i ja i ona.
chciałam tą historię opowiedzieć nie żeby straszyć nikogo ale żeby uświadomić że rodzicielstwo nie ma wzorów które zawsze dają dobry wynik. każde dziecko jest inne i to co działa na jedno nie dziala na drugie. jak ktoś myśli że jest jedna uniwersalna zasada jak zostać dobrym rodzicem to chyba nie wie o czym mówi.
rodzicielstwo jest indywidualne i bardzo trudne. do końca życia będziesz myślala ze robisz coś źle mimo że jesteś wspaniałym rodzicem.