Dziewczyny dyskusja idzie chyba w złym kierunku... nikt tu do niczego nie zmusza.
Ale proszę Was nie idźmy w pointy typu: lansujące mamuśki propagują kp bo nie wiedzą że niektórym ciężko.
To nie lansujące się mamuśki wymyśliły wyższość kp nad mm a szereg badań.
Czy naprawdę trzeba tu wklejać porównanie składu??? Na odporność dziecka ma wpływ zbyt wiele czynników, żeby stwierdzać: karmiłam mm i nie chorowało, a siostra kp i chorowało. Można karmić piersią a np. przegrzewać i będzie chorowało jak szalone.
W Polsce są przerażające statystyki nt pomocy przy kp - bo młode mamy pomocy nie mają a na forach są zachęcane do rzucenia kp i przejścia na mm. Kurczę spróbujmy. Pomóc, doradzić. Może ktoś skorzysta? Na mm można przejść zawsze.
A do kp wrócić czasem ciężko.
Co do rozkręcania laktacji. Laktator nigdy nie rozkręci laktacji tak jak dziecko. Taka natura. Można pokusić się o naśladujący naturalne ssanie laktator medela swing o którym już któraś z Was wspomniała.....ale miałam go i przystawienie go w pierwszym tygodniu po porodzie to był absurd.
Dziecko ssie inaczej niż ciągnie laktator. Do tego nieumiejętne przystawianie laktatora masakruje brodawki. Karmienie boli i znów idziemy do punktu wyjścia.
Lepiej poprosić specjalistę o sprawdzenie czy dziecko prawidłowo dostawiamy. Wyeliminować nasze błędy i jeśli wtedy nie wyjdzie lub nie wytrzymamy z bólu - to ok, przejdźmy na mm... Tylko ktoś doświadczony sprawdzi czy dziecko chwyta brodawką z otoczką a nie samą brodawkę. Czy coś (butla, nakładki czy smoczek) nie zaburza ssania - bo dziecko zupełnie inaczej ssie pierś. Mojemu w pierwszym miesiącu zaburzało więc się wystrzegałam.
No i wspomniane wsparcie... Wiem, że niektóre kobiety go nie mają. I też ok. Ja prosiłam o pomoc - Mąż był dwa tyg po porodzie ze mną i urlop zbierał specjalnie na tę okoliczność. Poświęciliśmy wakacje. Jak musiał wyjechać to poprosiłam mamę (ew siostrę). Gdybym była sama to nie wiem czy by mi sił starczyło. Dlatego Was rozumiem. Ale szukałam pomocy i o nią prosiłam i mi się udało.
Łatwo nie miałam. Mały był bardzo ssący. Najadał się ale chciał dalej ssać. Zamiast nosić i tulić i dać taką bliskość - dawałam cyca i te nie odpoczywały. Laktacja była nierozkręcona więc wyssał krew z kanalików. Brodawki całe. A przy karmieniu czułam jakby mnie igłami kłuto i wyłam. Udało mi się jakimś cudem to unormować. Ale przez tydzień robiłam okłady - zimne, ciepłe ; smarowałam brodawki lanoliną, a karmienie to był koszmar. Mama była na mnie zła że się tak uparłam - ale po dwóch dniach zrozumiała, że nie tego potrzebuje i zaczęła mnie bardzo wspierać.
Przeszłam też zapalenie. Raz. Potem umiałam błyskawicznie reagować i działać zawczasu. Z każdym następnym kryzysem radziłam sobie 1 do max 2 dni. Nawet jak byłam sama. Miałam porobione obiady na zapas, wystrzegałam się butli, wyrzuciłam mm i tuliłam małego ile wlezie. Przystawiałam, karmiłam, śpiewałam. I zaraz mleka było więcej.
Chciałabym żeby mi wtedy ktoś pomógł a nie namawiał do mm. I jeśli ja pomogę jednej na 15 osób to będę się cieszyła.
Karmienie rocznego czy dwuletniego dziecka to nieporozumienie? Ok. Każdy ma prawo do swojego zdania. Nie zmuszałam nikogo do takich widoków. Ale jak ktoś paplał aby paplać to pytałam wprost: po co? chcesz - karm 3 miesiące. Ja chcę karmić dla lata. Ja szanuję Twój wybór, Ty szanuj mój. Komentarze, że to obrzydliwe są nie na miejscu i nie mają nic wspólnego z konstruktywną krytyką. W przeciwnym razie takie komentarze prowadzą do nieporozumień i wojen między kp a mm. Bo kp broniąc się też mają szerokie spectrum do ataków na mm.
Żyjmy i dajmy żyć innym.
Każda matka chce dobrze dla swojego dziecka. Ale niech da innej robić to po swojemu. A jeśli już coś polecamy - to lepiej coś co jest naturalniejsze albo potwierdzone badaniami.
Co do pielgrzymek i karmienia przy innych. Ja wolałam w spokoju karmić i wietrzyć piersi co było konieczne. A pielgrzymkom kazałam podziękować. Zero odwiedzin do ukończenia 1 m-ca. Potem zapraszam. Nigdy nie poleciałam odwiedzić tak maleńkiego dziecka.
Ale proszę Was nie idźmy w pointy typu: lansujące mamuśki propagują kp bo nie wiedzą że niektórym ciężko.
To nie lansujące się mamuśki wymyśliły wyższość kp nad mm a szereg badań.
Czy naprawdę trzeba tu wklejać porównanie składu??? Na odporność dziecka ma wpływ zbyt wiele czynników, żeby stwierdzać: karmiłam mm i nie chorowało, a siostra kp i chorowało. Można karmić piersią a np. przegrzewać i będzie chorowało jak szalone.
W Polsce są przerażające statystyki nt pomocy przy kp - bo młode mamy pomocy nie mają a na forach są zachęcane do rzucenia kp i przejścia na mm. Kurczę spróbujmy. Pomóc, doradzić. Może ktoś skorzysta? Na mm można przejść zawsze.
A do kp wrócić czasem ciężko.
Co do rozkręcania laktacji. Laktator nigdy nie rozkręci laktacji tak jak dziecko. Taka natura. Można pokusić się o naśladujący naturalne ssanie laktator medela swing o którym już któraś z Was wspomniała.....ale miałam go i przystawienie go w pierwszym tygodniu po porodzie to był absurd.
Dziecko ssie inaczej niż ciągnie laktator. Do tego nieumiejętne przystawianie laktatora masakruje brodawki. Karmienie boli i znów idziemy do punktu wyjścia.
Lepiej poprosić specjalistę o sprawdzenie czy dziecko prawidłowo dostawiamy. Wyeliminować nasze błędy i jeśli wtedy nie wyjdzie lub nie wytrzymamy z bólu - to ok, przejdźmy na mm... Tylko ktoś doświadczony sprawdzi czy dziecko chwyta brodawką z otoczką a nie samą brodawkę. Czy coś (butla, nakładki czy smoczek) nie zaburza ssania - bo dziecko zupełnie inaczej ssie pierś. Mojemu w pierwszym miesiącu zaburzało więc się wystrzegałam.
No i wspomniane wsparcie... Wiem, że niektóre kobiety go nie mają. I też ok. Ja prosiłam o pomoc - Mąż był dwa tyg po porodzie ze mną i urlop zbierał specjalnie na tę okoliczność. Poświęciliśmy wakacje. Jak musiał wyjechać to poprosiłam mamę (ew siostrę). Gdybym była sama to nie wiem czy by mi sił starczyło. Dlatego Was rozumiem. Ale szukałam pomocy i o nią prosiłam i mi się udało.
Łatwo nie miałam. Mały był bardzo ssący. Najadał się ale chciał dalej ssać. Zamiast nosić i tulić i dać taką bliskość - dawałam cyca i te nie odpoczywały. Laktacja była nierozkręcona więc wyssał krew z kanalików. Brodawki całe. A przy karmieniu czułam jakby mnie igłami kłuto i wyłam. Udało mi się jakimś cudem to unormować. Ale przez tydzień robiłam okłady - zimne, ciepłe ; smarowałam brodawki lanoliną, a karmienie to był koszmar. Mama była na mnie zła że się tak uparłam - ale po dwóch dniach zrozumiała, że nie tego potrzebuje i zaczęła mnie bardzo wspierać.
Przeszłam też zapalenie. Raz. Potem umiałam błyskawicznie reagować i działać zawczasu. Z każdym następnym kryzysem radziłam sobie 1 do max 2 dni. Nawet jak byłam sama. Miałam porobione obiady na zapas, wystrzegałam się butli, wyrzuciłam mm i tuliłam małego ile wlezie. Przystawiałam, karmiłam, śpiewałam. I zaraz mleka było więcej.
Chciałabym żeby mi wtedy ktoś pomógł a nie namawiał do mm. I jeśli ja pomogę jednej na 15 osób to będę się cieszyła.
Karmienie rocznego czy dwuletniego dziecka to nieporozumienie? Ok. Każdy ma prawo do swojego zdania. Nie zmuszałam nikogo do takich widoków. Ale jak ktoś paplał aby paplać to pytałam wprost: po co? chcesz - karm 3 miesiące. Ja chcę karmić dla lata. Ja szanuję Twój wybór, Ty szanuj mój. Komentarze, że to obrzydliwe są nie na miejscu i nie mają nic wspólnego z konstruktywną krytyką. W przeciwnym razie takie komentarze prowadzą do nieporozumień i wojen między kp a mm. Bo kp broniąc się też mają szerokie spectrum do ataków na mm.
Żyjmy i dajmy żyć innym.
Każda matka chce dobrze dla swojego dziecka. Ale niech da innej robić to po swojemu. A jeśli już coś polecamy - to lepiej coś co jest naturalniejsze albo potwierdzone badaniami.
Co do pielgrzymek i karmienia przy innych. Ja wolałam w spokoju karmić i wietrzyć piersi co było konieczne. A pielgrzymkom kazałam podziękować. Zero odwiedzin do ukończenia 1 m-ca. Potem zapraszam. Nigdy nie poleciałam odwiedzić tak maleńkiego dziecka.
Ostatnio edytowane przez moderatora: