U mnie też tak było z córką. Ale to tylko teściowie szaleli, moi rodzice na luzie podeszli do tego, za co jestem im wdzięczna. Zaś teściowie, zwłaszcza teściowa to mi zatruwała życie. Pamiętam, jak opowiadała jak się chwaliła w pracy, że wkrótce jej "córcia" przyjdzie na świat. Ja do niej "chyba wnuczka", to teść i mój były mąż to mnie wzrokiem zabijali. Taka sytuacja :-) No ale ja bezczelna jestem i chamska, więc wkrótce się każdy znalazł na swoim miejscu, teściowa na miejscu babci, a mama na miejscu mamy. Aczkolwiek w szpitalu jak przyszła zobaczyć małą i mnie po porodzie zaraz to walnęła mi tekstem (nie zapomnę do końca życia) "Dziękujemy Ci!". Za co do cholery? To ja SOBIE urodziłam, a nie im. No masakra hehehehe. Ale stare dzieje, dziś moja córcia ma prawie 9 lat, a teściowa jest ex-teściową i czasem dzwoni jak ma wolne, że może się zająć małą jakbym potrzebowała. Nawet z gratulacjami zadzwoniła, jak zaszłam w ciążę. Niesamowite
Moja mama jest przede wszystkim młoda, ma dopiero 55 lat i wnuczkę 9-letnią i 1,5-rocznego wnuka w UK. I teraz kolejne w drodze. Młoda, energiczna babcia z pomysłami godnymi 30-latki. Bo z kolei mama mojego M. to ma już ponad 60 lat i będzie to jej pierwszy wnuk, mimo że M. ma starszą siostrę... Także różnie to bywa. Obecnie jestem zadowolona ze stanu rodzinnego, nikt mi się nie wtrąca, mama czasem przyjdzie to nawet mi pomaga posprzątać czy coś, chyba kwestia pokazania charakteru.
Dzisiaj Dzień Kobiet, mój M. przed chwilą wstał i nagle oznajmił, że idzie z psem, choć tak normalnie to nie ruszyłby się do 11, wziął portfel a ja udawałam, że nie wiem czemu tak wygrzał. Oczywiście że do kwiaciarni
Ehhh ci faceci, myślą, że nas wykiwają hahahaha