Kitku, myślę, że jakbyś w ciąży nie była to by Cię to w ogóle nie obeszło. A z tym gadaniem o ciąży to tak jest. Oni - wszyscy naokoło - mają już przesyt, oni nie są w ciąży. Ja w ogóle mało rozmawiam z innymi o ciąży. Najwięcej rozmawiam tutaj z Wami i po to jest to forum. Tu przychodzimy gadać i nawijać w kółko o tym samym, o wodach, o śluzie, o czopie i skurczach - na okrągło. I zawsze znajdzie się jakaż duszyczka aby pocieszyć i pogadać o tym samym. A oni nie bardzo. Może Babcia nie cieszy się aż tak bardzo na nowe dziecko, może ją coś trapi. Może boi się, że w tych trudnych czasach nie dasz sobie rady czy coś. Może ma jakieś obawy i nie umie ich inaczej powiedzieć. No sama nie wiem. A może jest wredna i dobrze że jej wygarnęłaś
Hehe, odwieczne dylematy Mamuś posiadających już starsze dzieciaczki :-)Ja licze na porod 26 moj lekarz ma dyzur M ma wolne mama przylatuje dwa dni wvzesniej i bylo by idealnie wczesniej nie chce bo nie mam co z dziecmi zrobic
A co to za nowość? "Na sucho"??? Wytłumacz mi proszę...Boje się tylko o ta ilość wód bo ruchy małej są coraz bardziej bolesne. Mam nadzieje ze pozostaną chociaż na tym samym poziomie bo nie uśmiecha mi się rodzenie "na sucho".
Ale słodziutki dziubasekDziewczyny Bartus jest przeslodki, przepiękny i zakochałam się w nim po uszy ♡♡♡
Asmi, ja także nie chcę CC, też się tego boję i wolałabym tego uniknąć. Te głupie myśli to chyba jakaś przypadłość na końcówce ciąży. Przynajmniej część z nas to przeżywa... Życzę zdrowia dla córeczki... oby jak najszybciej przeszło.Boję się porodu, a myśl, że mogłoby się to skończyć cesarką normalnie mnie przeraża. Może się wydać Wam to śmieszne, ale cesarka zawsze mnie przerażała. A w tej ciąży jak byłam w 17 tygodniu ciąży taka starsza kobieta na ulicy powiedziała mi, że będę miała syna i żebym nie dała się pociąć. Z synem jej wyszło, ale martwi mnie to co powiedziała. Jestem po dwóch porodach sn i cesarka przerażała mnie od zawsze. W ogóle ostatnio mam takie głupie myśli, że nie dam sobie rady z maluszkiem. Nie wiem czemu takie myśli mnie nachodzą.
Do tego córka się po chorowała. Boli ją brzuszek i już dwa razy zwymiotowała, a mąż jedzie jutro na delegację do Łodzi i ma być tam do czwartku. Po prostu jakaś masakra.