Halo Drogie Panie,
Witam się z kanapy, przy kawie... Myślałam, że odeśpię wczorajsza imprezę urodzinową Taty (wróciliśmy po północy), ale wstałam po 7.00. Dziś też intensywnie, bo po 12.00 jedziemy do Teściowej na obiad i może do lasu,na grzyby pójdziemy się przejść
Xmam, Buba- jeszcze raz gratulacje
Dbdg- ja też nie chcę uchodzić za taką co pojadła wszelkie rozumy, ale niestety same się na takie akcje godzimy... Jak pisała Julisia, zrób tak aby Tobie i Małej było dobrze. Mój Ł. też czasem "błyszczy"dojrzałością i odpowiedzialnością, za to on musi znosić mój wredny i marudny sposób bycia, który czasem się pojawia- jesteśmy kwita
Mrowkaa , fajnie, że masz z kim tak "poimprezować", też mam nadzieję, że może uda nam się kogoś na taką zwerbować
Julisia, a może to dzisiaj? Ja pewnie też przenoszę. Zresztą w czwartek mam wizytę to zobaczymy jak się mój "warsztat" przygotowuje
Laski, chciałam Wam coś napisać, bo muszę to z siebie wyrzucić... Wczoraj zrobiło mi się niesamowicie przykro, a do tego pewne teksty Babci zasiały we mnie dziwny niepokój...
Byłam wczoraj na urodzinach Taty. Zawsze się cieszę na spotkania rodzinne, uwielbiam kiedy wszyscy jesteśmy przy jednym stole, ale wczoraj mi się odechciało. Po pierwsze- mój Tata nie zaprosił Teściowej na imprezę, mimo, że sam był w czerwcu na jej urodzinach (tłumaczyłam to sobie tym, że jednocześnie Dziadek Ł. miał urodziny, jednak wypadałoby zadzwonić z zaproszeniem- mimo wszystko). Wszyscy mnie pytali, gdzie W. i A., a ja z uśmiechem na ustach słałam im teksty, że są na imprezie u Dziadka. Teraz żałuję, że sama tam nie pojechałam. Mniej się przejmuje tekstami rodziny Ł., a Dziadkowie, Teściowie, Rodzeństwo, Wujostwo i Kuzynostwo Ł. zawsze cieszą się z nowych członków w rodzinie, wszyscy dobrze życzą i gratulują. Piszę o tym, bo wczoraj zraniła mnie moja Babcia, najukochańsza Babcia, która mnie wychowywała... Wpierw ucinała tematy mojego "stanu", sytuacji u lekarzy czy na badaniach, opowieści o tym co wyczytałam w internecie i to jak to wszystko idzie do przodu i o ilu rzeczach nie miałam pojęcia... Ja tym teraz żyję i chcę o tym mówić! Lepsze to dla mnie niż umartwianie się nad ich chorobami i plotek z dewotami na osiedlach. Później zasadziła mi takim tekstem, że wybiegłam do łazienki i uspokajałam się dobre 15min., nie chciałam płakać, ale łzy same cisnęły się do oczu... Nie wiem czy to hormony czy co, ale zrobiło mi się tak przykro, kiedy Babcia powiedziała "poczekajmy jak się urodzi, nie ma co się cieszyć na zapas, robić zakupów i w ogóle"... Normalnie masakra, poczułam się jakby powątpiewała w to, że Mała się urodzi i wszystko będzie dobrze... Ja nie chcę takiego scenariusza! Ja cały czas myślę pozytywnie! Wczoraj zabrała mi przynajmniej połowę radości z tego co się dzieje... Narzekać nie mogę- bo jestem wtedy zła,cieszyć się nie mogę- bo nie wiadomo co będzie! No ja pier.dolę i co jeszcze! Nie odezwałam się do niej do końca urodzin, a jak próbowała mnie z czym znów blokować, to już się nie hamowałam. Do tego powiedziałam wszystkim wczoraj, że może internet nie zawsze jest pomocny i czasem niepotrzebnie się człowiek przez niego nakręca, ale nie mam zamiaru żyć w ciemnogrodzie! To, że kiedyś były inne czasy, nie było dostępności tylu ładnych i ciekawych rzeczy dla dzieci, nie oznacza, że mam żyć jak Amiszka i z niczego nie korzystać.
Mam nadzieję, że odbiję sobie ten wczorajszy dzień wyprawą do lasu... Tam się zawsze wyciszam
Miłej niedzieli