maja córka ma 2 latka. na czas ciąży i wakacji zaplanowałam odpieluchowywanie i uczenie zasypiania, ale moje leżenie popsuło plany, bo musiałabym chodzic co chwilkę z nocnikiem i szmatką ,żeby wycierać podłoge;p. podobnie z usypianiem. mój mąż raczej po porodzie nie będzie za długo- z racji pracy nie ma ani ojcowskiego ani nic takiego. po prostu nie weźmie przez kilka dni dyżurów (=nie zarobi a ZUS bedzie płacił:/). gorzej jeśli nie uda mu sie nikomu ich oddać...ale o tym wolę nie myśleć;p. samego porodu też nie boję się tyle bólu (przy pierwszym miałam niezłą lekcję i myślę, że skoro tamten przeżyłam, może być tylko lepiej) tylko tego, że zacznę rodzić, mąż w pracy 70 km od domu, dziadkowie podobnie, a ja sama z córka.i szybka organiazacja opieki nad nią i do szpitala...tylko żeby starczyło czasu, skoro szyja już popuszcza;p.
Asmi- lekarz rodzinny mógł Cię wyręczyć chociażby z powodów humanitarnych. wiem, że dla rodzica nie jest łatwo.
Wiesz może i racja, ale ten lekarz jest dość oblegany. Mieliśmy na 8.30, a weszliśmy przed samą 9. Czekały jeszcze dwie osoby, a ona (lekarka) od 9 miała dzieci zdrowe. Może i to było powodem. W sumie to sama nie wiem. Adaś dał mi zobaczyć te migdałki i zauważyłam, że na drugim też jest taki czop, ale nie pozwala mi ruszyć.
A jeśli chodzi o poród to też miałam obawy. Mój mąż jeździ często w delegacji a tu ja w domu z dwójką dzieci. Poprosiłam go, żeby w połowie października wziął wolne, bo nie wyobrażałabym sobie tego jak on jest gdzieś na drugim końcu Polski a u mnie zaczyna się poród. Też byłby problem, żeby obdzwonić rodzinę, by ktoś przyszedł do dzieci i jeszcze mnie do szpitala zawiózł. Szczególnie, że chcę rodzić w szpitalu w Oławie (niby niedaleko, bo ok 17 km), ale mój drugi poród od rozpoczęcia skurczy do położenia córki na moim brzuchu trwał 1h 40 min.