Witajcie ja wczoraj się nic nie odzywałam bo miałam cały dzień robotę wysprzatalam całe mieszkanie na błysk upieklam oponki i ciasto bo sobie pomyślałam że zrobię przyjemność tesciowej jak wróci z Polski to jak tylko przyjechała to o wszystko się czepia. .... a jak Daniel jej powiedział ze sprzatalam cały dzień Pralam i prasowalam to wyskoczyła z tekstem "ja zostawilam porządek w domu" myślałam że krew zaleje mnie na miejscu. ..... i wybaczcie ze tylko o sobie ale nie mam nastroju przez ta kobietę. ....
Takie teksty trzeba puszczać mimo uszu. Szkoda zdrowia i Twoich nerwów.
Jak jeszcze nie mieliśmy dzieci, moja teściowa też lubiła wrzucić swoje 3 grosze, ale nigdy jakoś nachalnie, zaczepnie.
Teraz z perspektywy czasu myślę sobie, że zniosłabym nawet jakby się czasem mocno czepnęła (najwyżej byłoby małe awanti ;-)) - byleby tylko była tu teraz z nami, doczekała wnuków... niestety już jej nie ma...
A jeśli chodzi o imprezy podokienne - to u mnie na warszawskim Mokotowie w lecie takie nocne "seanse" to standard. Śmiejemy się z mężem, że to taki lokalny folklor wpisany w krajobraz. Jedyne co pozostaje, to dzwonienie po policję lub straż miejską. Trzeba by się było do totalnej głuszy wyprowadzić, żeby mieć błogą ciszę. I nieważne, czy nowe osiedle, czy stare. Mieszkaliśmy kiedyś na nowym, zamkniętym osiedlu i to samo było. Nad nami mieszkała para "korpo-bitches" (płci mieszanej), która uwielbiała się żreć nocami. Robienie im awantur nie przynosiło rezultatu. Jak dzwoniłam po ochronę, to ochroniarz przyszedł, zapukał, grzecznie i uniżenie poprosił o zachowanie spokoju i poszedł. Po 5 minutach znowu wrzaski. Obok nas mieszkał prawnik, którego system nerwowy był rozstrojony przez babkę, która mieszkała nad nim. Laska chodziła po domu w drewniakach i nie miała dywanów. Wojował z nią, sprawa otarła się o Wspólnotę Mieszkaniową. Czy to coś dało? Nie bardzo. Wszystko tak naprawdę jest kwestią szacunku jednego człowieka do drugiego. Najłatwiej jest powiedzieć "wolność Tomku w swoim domku", a zapomina się o innym powiedzonku "nie rób drugiemu, co tobie niemiłe". Bo wątpię, czy przykładowo pani lubująca się w chodakach zniosłaby nad sobą, dzień w dzień, walenie, albo czy nocnemu podokiennemu imprezowiczowi byłoby w smak, jakby chciał odespać kaca, a tu mu z góry na cały regulator napierdziela Slayer...
Ja się w końcu zebrałam do przygotowania listy wyprawkowej - jutro jedziemy z mężem na zakupy. No i zaczęłam powoli pakować torby. Dla siebie mam już praktycznie całą spakowaną, bo nie wiem, kiedy mnie położą do szpitala przed porodem. Dla dzieciaków, na razie wrzuciłam ciuszki.