[SUB]dziewczyny niestety moje najgorsze obawy sie potwierdziły dzidzia przestała sie rozwijać w 8 tygodni, jutro czeka mnie zabieg. Mam nadzieje, ze jest ostatnia osoba na tym wątku ze złymi wiadomościami. 3mam za Was i wasze szczęścia ogromnie kciuki!!! [/SUB]
reklama
ja w 1 ciąży miała taka kule właśnie w lewym boku i najpierw wyskakiwała rano (chyba jak był pęcherz pełny po nocy) aż wam fotki poszukam ;-) i jakoś po 12 tyg zaczęła być widoczna, potem jak podrosła to już przez cały brzuch, a na 100% była to macica bo po porodzie w oczach dosłownie się kurczyła ( miałam kroplówkę na szybsze kurczenie po czyszczeniu)
a to smyranie szybko przerodziło się właśnie tak ze było na zewnątrz widać może to kwestia ułożenia mięśni?
Emilia S - trzymaj się <*>
a to smyranie szybko przerodziło się właśnie tak ze było na zewnątrz widać może to kwestia ułożenia mięśni?
Emilia S - trzymaj się <*>
Witajcie, dopiero czytając wasze wiadomości uświadomiłam sobie jak dawno mnie tu nie było Kolejna mama straciła fasolkę? Współczuję
Ja od niedzieli nie myślę o fasolce, a o moim starszaku, bo przez moją głupotę o mało nie stała się tragedia
Byliśmy na placu zabaw i tam spadł z wysokości ok.1.50cm (półtora metra) na główkę język w kilku miejscach przygryziony, poobijane ciałko i ten rozdzierający moje serce płacz Na szczecie nie stracił przytomności. Dobrze, że na placach są te specjalne uginające się podłoża, bo gdyby to był beton....aż nie chcę myśleć.
Mój synek to bohater, ale jak z drugiej strony mostka weszło dziecko to się przestraszył i w tył zwrot a ja już nie zdążyłam podlecieć.
Płakałam razem z im i mój obolały synek przytulał mnie i mówił "mama nie płacz już", o Boże nawet jak Wam to pisz to płakać mi się chce. Spędziliśmy 12 godz w szpitalu na różnych konsultacjach i suma sumarum mam go obserwować przez tydzień, czy nic się nie będzie .
Dużo piszecie, ale mam nadzieję że jak w maju będę na zwolnieniu to nadgonię zaległości.
Donoszę, że mdłości minęły a waga rośnie, bo już 3,5kg
Kotulcia, ja w ciąży z synem miałam krwiaka od 9 tyodnia i bardzo krwawiłam, zabrali mnie do szpitala z rozpoznaniem poronienie w toku, a dziś jestem szczęśliwą mamą kochanego urwiska Trzymaj się
Pozdrawiam
Ja od niedzieli nie myślę o fasolce, a o moim starszaku, bo przez moją głupotę o mało nie stała się tragedia
Byliśmy na placu zabaw i tam spadł z wysokości ok.1.50cm (półtora metra) na główkę język w kilku miejscach przygryziony, poobijane ciałko i ten rozdzierający moje serce płacz Na szczecie nie stracił przytomności. Dobrze, że na placach są te specjalne uginające się podłoża, bo gdyby to był beton....aż nie chcę myśleć.
Mój synek to bohater, ale jak z drugiej strony mostka weszło dziecko to się przestraszył i w tył zwrot a ja już nie zdążyłam podlecieć.
Płakałam razem z im i mój obolały synek przytulał mnie i mówił "mama nie płacz już", o Boże nawet jak Wam to pisz to płakać mi się chce. Spędziliśmy 12 godz w szpitalu na różnych konsultacjach i suma sumarum mam go obserwować przez tydzień, czy nic się nie będzie .
Dużo piszecie, ale mam nadzieję że jak w maju będę na zwolnieniu to nadgonię zaległości.
Donoszę, że mdłości minęły a waga rośnie, bo już 3,5kg
Kotulcia, ja w ciąży z synem miałam krwiaka od 9 tyodnia i bardzo krwawiłam, zabrali mnie do szpitala z rozpoznaniem poronienie w toku, a dziś jestem szczęśliwą mamą kochanego urwiska Trzymaj się
Pozdrawiam
Ostatnia edycja:
miśka to straszne co przeżyłaś. Wczoraj oglądałam filmy ze szpitala - pierwsze karmienie piersią młodej, pierwsza kąpiel w domu, początki przewijania przez mojego męża. My nieporadni, ale taki noworodek z dzisiejszej perspektywy to żaden problem. Nie ucieka w czasie przewijania, nie rzuca talerza z obiadem na podłogę albo o ścianę, nie zbiera rzeczy z ziemi i nie wkłada ich do ust, nie upada na głowę. Dzisiaj młoda wsadziła sobie do ust cały drewniany klocek - był minimalnie za duży, żeby się nim udławić. Prawie dostałam zawału.
Emilka bardzo współczuję straty :-(
Ja też boję się jutrzejszej wizyty. Wszyscy mówią mi, że będzie ok, a mąż powiadomił chyba już wszystkich o mojej ciąży, ale przecież takie rzeczy zdarzają się każdemu :-(
Emilka bardzo współczuję straty :-(
Ja też boję się jutrzejszej wizyty. Wszyscy mówią mi, że będzie ok, a mąż powiadomił chyba już wszystkich o mojej ciąży, ale przecież takie rzeczy zdarzają się każdemu :-(
reklama
Podziel się: