Domi88, a widzisz, człowiek ciągle się dowiaduje czegoś nowego...szkoda tylko, że nie od lekarzy
Do tej pory każdy GP, jak jeden (w międzyczasie się przeprowadzaliśmy, więc nawet przychodnię zmieniliśmy) twierdził, że problemy z tarczycą to żadna choroba przy staraniach o dziecko. Jedna kobieta nawet mnie wyśmiała, kiedy powiedziałam, że aby zajść w ciążę, powinnam zbić TSH do poziomu 1-2. Stwierdziła, że ona jest lekarzem od ponad 20 lat i w życiu o czymś takim nie słyszała, skoro mam wynik 3,4 to jest w normie i ona problemu nie widzi. Mało tego, nie zdążyłam jeszcze dobrze wyjść z gabinetu, od razu zadzwoniła do GP, który mi tę tarczycę prowadził, poskarżyć się... Byłam z tym u kilku lekarzy, wszędzie to samo "w UK się tak nie robi", jakby na wyspach choroba zachowywała się inaczej
Sama sobie zmieniłam dawkę na taką, jak brałam w Polsce (88, tutaj takiej teoretycznie nie mają), musiałam kroić tabletki, wyliczać, obłęd, w styczniu poszłam w PL do endokrynologa, wyniki idealne, zapisała mi tej 88 na zapas. Teraz wzięłam extra 25, więc wychodzi te 30%, ale wczoraj, może dlatego, że pierwszy raz, czułam się tak, jak przy zbyt dużej dawce, czyli zawroty głowy, ciemność.
Może w tym szpitalu, gdzie idę za 2 tyg, będą mądrzejsi? :-(