Ja tez wczoraj płakałam z bezsilności. Ryk od 18.30 do 22, którego nic nie mogło ukoic oprócz samodzielnego wlozenia piastki lub paluszkow do buzi. Smok be, pomoc z paluszkami nie, noszenie i bujanie tylko pogarszaly sprawę. Zostawiona w lozeczku ryczala póki nie włożyła lapki do buzi, spokój na 2 minuty i znowu...
W nocy doczytalam, ze wchodzimy w drugi skok rozwojowy i przestalam sie az tak zamartwiac.
W nocy doczytalam, ze wchodzimy w drugi skok rozwojowy i przestalam sie az tak zamartwiac.