No i doczlapalam spowrotem na forum, probowalam pisac z telefonu 11tego, ale wcielo mi caly dlugi post bo niechcacy cofnelam strone, wkurzylam sie i ostatecznie zapomnialam zameldowac, ze 10.10 przyszedl na swiat Emir Samet

3400g 50cm wzrostu
Wzielo mnie z zaskoczenia, bo tego dnia rano mialam wizyte z ktg i usg, zadnych symptomow zblizajacego sie porodu, ani pol skurcza, ani mililitra saczacych sie wod, nic, choc to bylo 2dni po terminie. Na ktg maly byl bardzo spokojny, moze ze 2 razy delikatnie sie poruszyl, do tego z usg wynikalo, ze wod plodowych jest za malo i lekarka zdecydowala, ze zabiera mnie na oddzial na wywolanie porodu, dostalam tylko 30min zwby wrocic do domu po swoje rzeczy i wrocilismy do szpitala. Podlaczyli oksytocyne, po godzinie bolalo jak na okres, po 2ch juz bolalo jak skur...n, po 3 i 4ech chcialam umrzec, ale jak rozwarcie doszlo do 2cm po 2h tak stanelo i nic... Przyszla moja prowadzaca, powiedziala, ze po takiej dawce jaka dostalam powinno juz byc 6cm i ona sugeruje w tej sytuacji ciecie cesarskie, bo szanse, ze cos sie ruszy nie przekraczaja 40%, a gdyby maly oddal smolke przy takiej ilosci wod moze to byc dla niego zagrozenie, spytala czy sie decyduje. Wlasciwie wyboru nie bylo, a bol byl tak okropny, ze mysl, ze mialabym czekac do rana z tymi skurczami, zeby sie okazalo, ze i tak trzeba robic cc przechylila szale na korzysc cc. Operacja szybka i bezproblemowa, po ok 40min wrocilam do swojej sali (w tym szpitalu maja tylko pojedyncze), zaraz przywiezli Sameta, przez caly czas na sali moglam miec meza i tate, maz ze mna nocowal, ogolnie znioslam super, warunki bardzo przyzwoite i komfortowe, dziecko non stop przy nas, ja przystawialam do piersi, maz odbekiwal i usypial, pielegniarki tylko podlaczaly mi kolejne kroplowki i podawaly leki przeciwbolowe, choc bol i dolegliwosci po cc to jak delikatny trzepot skrzydel motyla na brzuszku przy tym koszmarze z podlaczona oksytocyna....
po 2ch dniach wypisali nas do domu i juz wlasciwie zapomnialam, ze mialam operacje, zreszta nie szyli, a "kleili", wiec miejsce po cesarce jest od poczatku jak wygojone...
no i najwazniejsze - oto moj kochany Ssaczek

)