Martina - poniekad Cie rozumiem. Ja prz synku czulam sie podonie, choc nie mialam jeszcze dziecka. Co kamrinie placz, nerwy, poczucie uwiazania. Pokarmu mialam duzo, ale psychicznie nie dawalam sobie z tym rady.
Punktem kulminacyjnym byla nocka, kiedy nakrmilam malego, maz wzial go do odbicia a ja odwrocilam sie do nich plecami. Tak mnie sama to zabolalao, ze podjelam decyzje o mm. Nie byla ona latwa, ale po odstawieniu poczulam sie wreszcie pelna sil, checi do dzialania. Maly nie wisial na mnie i choc jeszcze przez jakies 2 tyg. biegalam z laktatorem i odciagalam pokarm aby zasuszyc piersi i bylo to uciazliwe czulam sie lepiej. Maly moze i nie spal lepiej po nocach bo trzy karmienia mm mielismy , ale dla mnie to bylo niebo a ziemia....
Wiem , ze teraz nie bede bala wahala sie przejsc na mm i to zrobie po paru tygodniach....
Punktem kulminacyjnym byla nocka, kiedy nakrmilam malego, maz wzial go do odbicia a ja odwrocilam sie do nich plecami. Tak mnie sama to zabolalao, ze podjelam decyzje o mm. Nie byla ona latwa, ale po odstawieniu poczulam sie wreszcie pelna sil, checi do dzialania. Maly nie wisial na mnie i choc jeszcze przez jakies 2 tyg. biegalam z laktatorem i odciagalam pokarm aby zasuszyc piersi i bylo to uciazliwe czulam sie lepiej. Maly moze i nie spal lepiej po nocach bo trzy karmienia mm mielismy , ale dla mnie to bylo niebo a ziemia....
Wiem , ze teraz nie bede bala wahala sie przejsc na mm i to zrobie po paru tygodniach....