Ja z początku praktycznie nic nie mogłam jeść. :/ Miałam tzw. niepowściągliwe wymioty. Cudem kefir, bezsmakowa maca, sok grejpfrutowy, niekiedy wiejski twaróg w małych ilościach. Zdarzały się cuda, że miałam zachciankę na niesolone pyzy (ale jadłam je jak żółw, by ich nie wyheftować). Straaasznie mnie odrzucało od słodyczy, wędliny, smażonego. Nie daj Boże zapach kawy czy smak herbaty. Po bezsmakowej wodzie strasznie mnie mdliło. Praktycznie taki cały I trymestr. :/ Jak już nastąpił II, troszkę osłabły mdłości, nawet mogłam już skubnąć kawałek czekolady. Obecnie mogę jeść już sporo rzeczy
, ale żołądek dalej odrzuca jajecznicę, coś się buntuje ostro na jogurty z owocami. Toleruje kefiry i naturalne jogurty. Mam czasem zachcianki na lody truskawkowe, czosnkowe pieczywo, pizzę.
Jem bardzo dużo owoców i warzyw. A dzisiaj zjadłam o dziwo paczkę delicji, bo za słodyczami tak średnio przepadam...
A, ostatnio jem dużo fasolki z ogródka, takiej z bułeczką tartą na masełku - jami, jami.