Dołączam do klubu zmulonych na amen
Rajani tak sobie jeszcze teraz myślę...
Może pół roku z perspektywy długości Waszego stażu, to wcale nie tak dużo? Patrząc obiektywnie raczej ciężko się zmienić z dnia na dzień - może warto rozważyć danie A. tego czasu? Oczywiście jako ostateczne ultimatum - z wyraźnym zaznaczeniem, że jeśli tym razem zmian nie będzie, to nie będzie też odwrotu. Wciąż nie możesz wykluczyć, że pojawienie się dziecka na świecie mu tych zmian nie ułatwi. Może jemu rzeczywiście potrzeba więcej czasu na ogarnięcie nowej sytuacji...
Oczywiście, jeśli pozostaniesz przy swojej decyzji, złego słowa Ci nie napiszę. Z mojej strony to tylko takie gdybanie, bo nie znam ani Ciebie ani A. Staram się tylko obiektywnie rozważyć wszystkie znane mi (bądź co bądź, pobieżnie) fakty. Jeszcze raz dużo sił i wytrwałości dla Ciebie.
Landrynka ja generalnie bardzo uczulona jestem na takie znajomości - chętnie pomagam, ale z chwilą kiedy ktoś zaczyna mi dyktować, co mam robić i krytykować nadto to, co nie powinno go dotyczyć (bo w końcu to moja sprawa jak się ubieram i czy robię na co dzień makijaż - a nie robię
), to kończy się rumakowanie. Z Twojego postu dość jasno wynika, że ta znajomość zaczyna być dla Ciebie większym ciężarem aniżeli przyjemnością, a to dla mnie sygnał do delikatnego zakończenia tejże. Myślę, że masz do tego idealną okazję - teraz możesz się zasłonić swoim stanem, a potem maluszkiem - że mniej czasu i td, że spotkania rzadziej, aż się znajomość może samoistnie rozpłynie. To wersja light. A hardcore to prosto z mostu, że masz teraz ważniejsze rzeczy na głowie, niż zakupy z primadonną ;-)
Oczywiście możesz najpierw zastosować pierwszą opcję, a drugą mieć jako plan B.
nnatalie skoro jedyne, co możesz zrobić, to odpoczynek, to po prostu odpoczywaj. I odganiaj złe myśli, przyciągaj te pozytywne. Dobrze dziewczyny piszą - Marysia (cudna, notabene z tym paluszkiem) i Antosia wynagrodzą Ci te chwile troski przysparzając jeszcze miliona innych, gdzie do tych kolejnych będziesz się potem uśmiechać ;-)
A ja się zastanawiam, co ja tu jeszcze robię
Przecież ja od conajmniej godziny (a najlepiej dwóch) powinnam być już w łóżku, w objęciach Morfeusza.....