Landrynka_80
Fanka BB :)
żaba ale masz... to tak jak i ja. muli nas i muli.
Pietrucha mój Mat tez juz wyjmował malucha z brzucha... przyszedł nawet z zestawem lekarza...bo on nie bedzie usypial ze mna tylko chce juz z dzidziusiem.
Słuchajcie nurtuje mnie jedna sprawa...
i nie wiem jak na nia spojrzec.
Mam taka kolezanke ( jesli mozna ja nazwac kolezanka) i mam w stosunku co do niej jednak niefajne odczucia.
Znamy sie z z 5 miesiecy nie dluzej.
Kobita nie zna wogole angielskiego. Zaczeło sie od tego ze chciałam im pomoc załatwic jedna sprawe urzedowa, bo dla mnie zaden problem wejsc na strone i trach... wszystko wiem co trzeba zrobic gdzie napisac i co.
Zaprosiłysmy sie na kawe. ją strasznie zawsze interesuja szczegóły z mojego zycia. A ze ja nie mam co ukrywac to mowie. Potem ja sie zaczełam troche delikatnie wypytywac zeby sprawdzic na ile jest w stranie mi zaufac ale tak dosc zdawkowo opowiadala. Poniewaz jest starsza oczywiscie dostawałam wiele rad ( co chciałam to słychałam a co nie to z grzecznosci wpadło w ucho a potem wyleciało - wysłuchałam wszystko - jak kulturalny człowiek). Na poczatku ciazy miałam jeszcze siłe zeby do niej pojechac. Ciagle miałam tel czy bym nie przyjechała - ona nie ma prawka wiec nie mogła do mnie przyjechac na to moje zadupie. Zaczely sie wspólne zakupy oczywiscie ze sie ubieram jak wiesniara ze tego sobie nie moge kupic ze to ze tamto... wiec poszłam raz tylko z nia na takie zakupy ubraniowe. Kolejne juz sama.
Potem zaczeło sie zawiez mnie, wypełni pismo, przyjedz zeby pojechac ze mna do szkoly dzieci i przetlumaczyc.
Jak kolezanka to kolezanka - godzilam sie na to i jechałam. bo nie widziałam jeszcze nic w tym niefajnego, skoro miałam na to czas i checi.
Teraz zle sie czuje. uslyszałam ze udaje i ze to niemozliwe zebym miała ciagle wymioty a jednak. Raz wziela meza jak nie przyjechalam do niej ktorys raz z koleji i on powiedzial dziewczyno jedz na pogotowie wygldasz jak smierc... to bylo wtedy co bolaly mnie tak strasznie nery. On zaproponował ze mnie zawiezie albo zebym z P. jechala a on Mata popilnuje. Za to kolezanka ze udaje.
Ze bym sie ubrała z tej pizamy umyła umalowała i bede jak człowiek wyglądać.
Po tym zdazeniu mam sceptyczne checi sie z nia widziec.
Powiedziałam jej ze chyba nie chce sie z nia tak czesto widywac, ze nie jestem dama do towazystwa i ze musze teraz odpoczywac bo zle sie czuje.
Chyba sie obrazila... nie napisała mi zadnego smsa o 7 rano jak zazwyczaj czyniła.
Za to ja napisałam jej zapytanie co u niej słychac... znowu zdawkowe informacje dostałam.
I dzis znowu tel czy moga przyjechac bo jej facet ma sprawe... najpierw sie zgodzilam ale potem zadzwonilam ze nie chce sie widziec nie bo zle sie czuje. nie bo mamy juz wieczor zaplanowany. i ze mozemy sprawe załatwic przez tel. i okazało sie ze chca zeby im wypelnic kolejny wniosek.
Mam przeczucia ze to kolegowanie ma sie tylko opierac na opcji zrób a nie zrób a ja tez dla ciebie cos zrobie.
Wspomne jeszcze ze na samym poczatku pilnowała mi pare dni Mata jak chodziłam do pracy a wtedy były ferie. Ale zapytałam sie ile mam zapłacić za pilnowanie odrzekła ze nic bo jej syn bedzie miał sie z kim bawic.
Co wy na taki moj dylemat? Nie czuje sie winna ze nie wypelnie dzis tego formularza bo moge to zrobic jutro.
Ale zastanawiam sie jak mozna taka sytuacje obiektywnie obejrzec...
Pietrucha mój Mat tez juz wyjmował malucha z brzucha... przyszedł nawet z zestawem lekarza...bo on nie bedzie usypial ze mna tylko chce juz z dzidziusiem.
Słuchajcie nurtuje mnie jedna sprawa...
i nie wiem jak na nia spojrzec.
Mam taka kolezanke ( jesli mozna ja nazwac kolezanka) i mam w stosunku co do niej jednak niefajne odczucia.
Znamy sie z z 5 miesiecy nie dluzej.
Kobita nie zna wogole angielskiego. Zaczeło sie od tego ze chciałam im pomoc załatwic jedna sprawe urzedowa, bo dla mnie zaden problem wejsc na strone i trach... wszystko wiem co trzeba zrobic gdzie napisac i co.
Zaprosiłysmy sie na kawe. ją strasznie zawsze interesuja szczegóły z mojego zycia. A ze ja nie mam co ukrywac to mowie. Potem ja sie zaczełam troche delikatnie wypytywac zeby sprawdzic na ile jest w stranie mi zaufac ale tak dosc zdawkowo opowiadala. Poniewaz jest starsza oczywiscie dostawałam wiele rad ( co chciałam to słychałam a co nie to z grzecznosci wpadło w ucho a potem wyleciało - wysłuchałam wszystko - jak kulturalny człowiek). Na poczatku ciazy miałam jeszcze siłe zeby do niej pojechac. Ciagle miałam tel czy bym nie przyjechała - ona nie ma prawka wiec nie mogła do mnie przyjechac na to moje zadupie. Zaczely sie wspólne zakupy oczywiscie ze sie ubieram jak wiesniara ze tego sobie nie moge kupic ze to ze tamto... wiec poszłam raz tylko z nia na takie zakupy ubraniowe. Kolejne juz sama.
Potem zaczeło sie zawiez mnie, wypełni pismo, przyjedz zeby pojechac ze mna do szkoly dzieci i przetlumaczyc.
Jak kolezanka to kolezanka - godzilam sie na to i jechałam. bo nie widziałam jeszcze nic w tym niefajnego, skoro miałam na to czas i checi.
Teraz zle sie czuje. uslyszałam ze udaje i ze to niemozliwe zebym miała ciagle wymioty a jednak. Raz wziela meza jak nie przyjechalam do niej ktorys raz z koleji i on powiedzial dziewczyno jedz na pogotowie wygldasz jak smierc... to bylo wtedy co bolaly mnie tak strasznie nery. On zaproponował ze mnie zawiezie albo zebym z P. jechala a on Mata popilnuje. Za to kolezanka ze udaje.
Ze bym sie ubrała z tej pizamy umyła umalowała i bede jak człowiek wyglądać.
Po tym zdazeniu mam sceptyczne checi sie z nia widziec.
Powiedziałam jej ze chyba nie chce sie z nia tak czesto widywac, ze nie jestem dama do towazystwa i ze musze teraz odpoczywac bo zle sie czuje.
Chyba sie obrazila... nie napisała mi zadnego smsa o 7 rano jak zazwyczaj czyniła.
Za to ja napisałam jej zapytanie co u niej słychac... znowu zdawkowe informacje dostałam.
I dzis znowu tel czy moga przyjechac bo jej facet ma sprawe... najpierw sie zgodzilam ale potem zadzwonilam ze nie chce sie widziec nie bo zle sie czuje. nie bo mamy juz wieczor zaplanowany. i ze mozemy sprawe załatwic przez tel. i okazało sie ze chca zeby im wypelnic kolejny wniosek.
Mam przeczucia ze to kolegowanie ma sie tylko opierac na opcji zrób a nie zrób a ja tez dla ciebie cos zrobie.
Wspomne jeszcze ze na samym poczatku pilnowała mi pare dni Mata jak chodziłam do pracy a wtedy były ferie. Ale zapytałam sie ile mam zapłacić za pilnowanie odrzekła ze nic bo jej syn bedzie miał sie z kim bawic.
Co wy na taki moj dylemat? Nie czuje sie winna ze nie wypelnie dzis tego formularza bo moge to zrobic jutro.
Ale zastanawiam sie jak mozna taka sytuacje obiektywnie obejrzec...