nnatalie04 co jak co...kłótnie kłótniami, ale największy problem stanowi to, że nie jesteś szczęśliwa. Wybacz, że nie będę pisać...wszystko się ułoży, na pewno Twój partner zmieni się, na pewno się dogadacie. Jasne, życzę Wam tego z całego serca i próbujcie rozmawiać, dotrzeć się....ale jeśli Ty naprawdę nie jesteś z nim szczęśliwa to przemyśl to teraz kilka razy, bo później będą kłótnie przy dzieciach, niepotrzebne nerwy....Niepokojące jest to, że piszesz o swojej sytuacji zawodowej...Nie możesz postrzegać swoje przyszłości z tym akurat mężczyzną rozpatrując takie aspekty. Pracę zawsze znajdziesz, a najgorsze co może być to Ty nieszczęśliwa i z tym partnerem dlatego, że a) macie dzieci, B) jesteś od niego uzależniona finansowo....
reklama
nnatalie04
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Luty 2013
- Postów
- 1 726
takhisis Praca zawsze sie znajdzie masz racje. A wiesz co jest najgorsze... Ze ja tak naprawdę go nie znam. Wczoraj np zwróciłam mu uwagę żeby nie pił piwa bo wszyscy wcześniej coś pili a ktoś przecież musi być trzeźwy w razie W gdyby coś sie stało. On na to tak sie wkurzył jakby nie wiem co sie sie stało:/ byłam zszokowana ze głupie piwo jest ważniejsze. Znam go tyle co na weekendy do mnie przez niecałe 3lata przyjeżdża i jakieś wspólne wakacje. I tyle... I to mnie trochę przeraża... Musze ze spokojem porozmawiać z osobami bliskimi mi... I będzie trzeba jakaś decyzje podjąć...
Witam was dziewczyny w ten piękny słoneczny dzień .
Tak właśnie czytałam wasze wpisy i chciałam się dowiedzieć czy jak robiłam badanie na toxo i wyszło że przechodziałam ta chorobę ( chociaż nie posiadam kotów a nawet nie mam z nimi styczności ) a z awiodnosci wyszło że było to ponad 3-4 miesiące temu . A czytam że pisałyście o cytomegalii i odbie choroby wykonuje się z IgG i IgM i czy to są zupełnie inne badania czy jak już robiłam jedno to nie konieczne żebym robiła tą cytomegalie ?
Tak właśnie czytałam wasze wpisy i chciałam się dowiedzieć czy jak robiłam badanie na toxo i wyszło że przechodziałam ta chorobę ( chociaż nie posiadam kotów a nawet nie mam z nimi styczności ) a z awiodnosci wyszło że było to ponad 3-4 miesiące temu . A czytam że pisałyście o cytomegalii i odbie choroby wykonuje się z IgG i IgM i czy to są zupełnie inne badania czy jak już robiłam jedno to nie konieczne żebym robiła tą cytomegalie ?
nnatalie04
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Luty 2013
- Postów
- 1 726
takhisis problem w tym ze on teraz trochę daleko ode mnie mieszka... W lipcu chce jechać do UK... A potem lada chwila dzieci przyjdą na świat:/
gusia toxo i cytomegalia to zupełnie inne choroby wiec trzeba badać osobno
gusia toxo i cytomegalia to zupełnie inne choroby wiec trzeba badać osobno
natalie ja jestem daleka od pouczania kogokolwiek, bo to Wasze życie...ale jakie znaczenie ma odległość? Jesteście razem i niedługo urodzą się Wasze dzieci...ktoś musi się do kogoś przeprowadzić...albo Ty do jego miasta, albo on do Twojego...chcecie tworzyć ciągle związek na odległość? Zamieszkać ze sobą jak dzieci będą miały dwa lata i po to, żeby np. okazało się, że jednak nie nadajecie na tych samych falach? Ja po kiedy poznałam mojego przyszłego męża mając 22 lata miałam do wyboru, albo mieszkać 600 km od niego...albo przeprowadzić się. Nie uznaję związków na odległość i przeprowadziłam się zostawiając wszystko. I uwierz mi...dużo się zmienia jak przestajesz kogoś widywać tylko w weekendy. Nagle okazuje się, że faktycznie nie znałaś człowieka Aczkolwiek ja nie żałuję
nnatalie04
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 4 Luty 2013
- Postów
- 1 726
takhisis tylko moj nie rozumie ze jak sie nie przeprowadze do Legnicy. Zwłaszcza ze on nie ma tam nikogo a ja tu cała rodzine. Do tego mieszka niedaleko dzielnicy "cudów" gdzie naprawdę nie dzieją sie fajne rzeczy... Ze nie rzuce szkoły a sama bez pomocy nie poradzę sobie z dwujka dzieci bo on pracuje albo od 12-20 albo 14-22 i ja cały dzień byłabym sama, po cesarce bez pomocy kogokolwiek. On zdecydował sie przeprowadzić tu ale ciagle coś zmienia. Najpierw kupimy mieszkanie,potem wynajmiemy potem znowu kupimy na koniec ze u mnie jednak zamieszkamy bo przynajmniej sie zaoszczędzi a teraz doszedł do wniosku ze jednak nie kawalerce wynajmiemy... A ja nie wiem nawet teraz na czym stoje
natalie u nas było tak samo...ja we Wrocławiu miałam robić podyplomówkę, tutaj jest całe moje życie, rodzina, znajomi..miałam dobrą pracę...Mój mąż w Białymstoku nie miał też nikogo, bo po prostu jako wojskowy tam dostał kontrakt...czyli identycznie jak u Ciebie tam też staraliśmy się o dziecko, ale ja nigdy nie liczę na niczyją pomoc....zawsze byłam i jestem samodzielna i dlatego było dla mnie bez różnicy czy będę rodzić z daleka od domu rodzinnego czy nie Ale każdy jest inny i podejmuje swoje decyzje. Myślę, że doskonale poradziłabyś sobie nawet sama Przecież gdyby Twój partner mieszkał z Tobą to może wcale nie byłoby tak źle i pomagałby...po cesarce przysługuje Twojemu mężowi zwolnienie lekarskie na Ciebie, później tacierzyński, także nie byłabyś sama Inna kwestia..jakie są powody dla których on nie chce przeprowadzić się do Ciebie. Może jego frustruje to, że Ty mówisz nie na przeprowadzkę, bo "tutaj" masz swoje życie i sprawy. On może i nie ma w Legnicy rodziny, ale tam też pewnie ma swoje życie...Może czuje, że umniejszasz jego potrzeby i jego pracę....Tak naprawdę dla każdego z Was ważne może być coś innego. Musisz postarać się postawić w jego sytuacji...tak jak i on Twojej...Kombinowanie odnośnie mieszkania...może po prostu nie potrafi się jeszcze odnaleźć w nowej sytuacji. Nagle z życia bez zobowiązań..czyli piwko kiedy chce, ukochana w weekendy...ktoś wymaga od niego przewrócenia życia do góry nogami. Nagle ktoś mówi, że nie może napić się piwa, że musi kupić mieszkanie i czuć się odpowiedzialny z 3-kę osób....Sama mówisz, że póki co nie masz stałej pracy...Myślę, że jego może przerażać fakt, że musi utrzymać 4-ry osoby, a nie każdy lubi być zależny finansowo od teściów Musiałby naprawdę sporo zarabiać, żeby utrzymać Waszą czwórkę...może dlatego kombinuje z mieszkaniem, żeby było jak najtaniej. Nie sztuką władować się w kredyt, a później nie mieć za co spłacać.
Kolejna kwestia...skoro obawiasz się przeprowadzki i braku pomocy rodziców...to może właśnie teraz powinnaś chociaż spróbować przeprowadzić się do niego, póki tych dzieci nie ma...Po prostu zobaczyć jak Wam będzie..Odwracając kota ogonem...Ty mówisz, że nie przeprowadzisz się, bo tutaj masz rodzinę do pomocy...On może powiedzieć...nie przeprowadzę się, bo tutaj mam dobrą pracę. Przeprowadzę się, Ty będziesz miała rodziców pod nosem, a ja bez pracy jak Was utrzymam? A jak nie znajdę równie dobrze płatnej pracy? Myślę, że oboje jesteście na równej pozycji jeśli chodzi o podjęcie decyzji o przeprowadzce.
Ja zdecydowałam się wrócić po 3 latach do Wrocławia, już z mężem...a teraz żałuję..bo tam znalazłam lepszą pracę, lepszych znajomych i było bardzo fajnie...Także czasami można coś zostawić, a zyskać więcej
Kolejna kwestia...skoro obawiasz się przeprowadzki i braku pomocy rodziców...to może właśnie teraz powinnaś chociaż spróbować przeprowadzić się do niego, póki tych dzieci nie ma...Po prostu zobaczyć jak Wam będzie..Odwracając kota ogonem...Ty mówisz, że nie przeprowadzisz się, bo tutaj masz rodzinę do pomocy...On może powiedzieć...nie przeprowadzę się, bo tutaj mam dobrą pracę. Przeprowadzę się, Ty będziesz miała rodziców pod nosem, a ja bez pracy jak Was utrzymam? A jak nie znajdę równie dobrze płatnej pracy? Myślę, że oboje jesteście na równej pozycji jeśli chodzi o podjęcie decyzji o przeprowadzce.
Ja zdecydowałam się wrócić po 3 latach do Wrocławia, już z mężem...a teraz żałuję..bo tam znalazłam lepszą pracę, lepszych znajomych i było bardzo fajnie...Także czasami można coś zostawić, a zyskać więcej
Ostatnia edycja:
reklama
V
villandra8
Gość
nnatalie nie zazdroszczę Ci sytuacji z facetem - widać, że sytuacja jest dość ciężka. Ale musisz myśleć o własnej przyszłości - nie ma chyba nic gorszego, niż duszenie się w związku. Ja też się przez jakiś czas dusiłam, ale mi się udało (przynajmniej tak myślę) wyjść na prostą. Opisałam swoją historię bliżej na zamkniętym, ale to jest moja historia, inni ludzie, inne okoliczności....
Przyszłość? Finanse? Są jeszcze alimenty...
Ale i dwa ważne aspekty - jak sobie właśnie poradzisz po porodzie; czy możesz liczyć na innych. Czy możesz liczyć na swojego męża? Bo jest naprawdę ciężko, jeśli liczysz na czyjąś pomoc, a potem się okazuje, że nic z tej pomocy nie wyjdzie. Inaczej jak z góry jesteś nastawiona, że musisz sobie poradzić tak a tak...
No i po porodzie na dwoje babka wróżyła. Bo może tatuś zakocha się bez pamięci w szkrabach i zmieni o 180 stopni. Ale może też być tak, że przy dzieciach Wasze relacje będą jeszcze gorsze - bo Ty będziesz zmęczona, dzieci będą płakać, trzeba będzie je karmić, przebierać, pielęgnować (opieka nad noworodkiem to naprawdę wymagające zajęcie, a co dopiero przy dwójce), a tatuś zamiast pomagać będzie jeszcze swoje fochy pokazywać.
Nie chcę Cię straszyć, ani też doradzać - nie znam dokładnie Waszej sytuacji, a nawet jakbym znała, daleka bym od doradzania była. Mogę Ci jedynie powiedzieć, że musicie rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać - o swoich oczekiwaniach, obawach, uczuciach i odczuciach. Szczerze i rzeczowo - tylko tak macie szanse dojść do porozumienia, bo samo nic się nie zrobi. Trzymam za Was kciuki.
Przyszłość? Finanse? Są jeszcze alimenty...
Ale i dwa ważne aspekty - jak sobie właśnie poradzisz po porodzie; czy możesz liczyć na innych. Czy możesz liczyć na swojego męża? Bo jest naprawdę ciężko, jeśli liczysz na czyjąś pomoc, a potem się okazuje, że nic z tej pomocy nie wyjdzie. Inaczej jak z góry jesteś nastawiona, że musisz sobie poradzić tak a tak...
No i po porodzie na dwoje babka wróżyła. Bo może tatuś zakocha się bez pamięci w szkrabach i zmieni o 180 stopni. Ale może też być tak, że przy dzieciach Wasze relacje będą jeszcze gorsze - bo Ty będziesz zmęczona, dzieci będą płakać, trzeba będzie je karmić, przebierać, pielęgnować (opieka nad noworodkiem to naprawdę wymagające zajęcie, a co dopiero przy dwójce), a tatuś zamiast pomagać będzie jeszcze swoje fochy pokazywać.
Nie chcę Cię straszyć, ani też doradzać - nie znam dokładnie Waszej sytuacji, a nawet jakbym znała, daleka bym od doradzania była. Mogę Ci jedynie powiedzieć, że musicie rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać - o swoich oczekiwaniach, obawach, uczuciach i odczuciach. Szczerze i rzeczowo - tylko tak macie szanse dojść do porozumienia, bo samo nic się nie zrobi. Trzymam za Was kciuki.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 20
- Wyświetleń
- 2 tys
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 188 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 234
Podziel się: