Agnes_19_09
Fanka BB :)
Hej,
Patrzę temat karmienia się pojawił. U mnie podobnie, też się wkurzam. Od początku nie dałam rady z cycem, więc jesteśmy na laktatorze, a to dość uciążliwe. Wszędzie trzeba mieć ze sobą cały sprzęt, butelki, smoczki, eh. Coraz więcej dokarmiam bebiko i to chyba z lenistwa ze ściąganiem swojego mleka, bo wcześniej podawałam jedną butlę, teraz już jest 2 lub 3 razy dziennie. Nie ma u mnie tak, że na zapas mogę naściągać, czy że jak dłużej nie ściągnę to potem będzie więcej - ściągnę co 3 h - będzie jakieś 100-120 ml, ściągnę co 6 h będzie jakieś 140 ml. Więc bez szału. I jak muszę ściągać na bieżąco, żeby małego nakarmić, a czasem np. w nocy nie zbudzę się wcześniej i już mi płacze, to szybciej jest zrobić butlę sztucznego i tak to się nakręca. Robert do mnie powiedział, że chyba coraz rzadziej ściągam, bo coraz więcej podaję bebiko (jest z nami raz na parę dni, więc rzucają mu się w oczy takie rzeczy). I w sumie ma rację. Staram się ściągać, podawać swoje, ale pewnie długo tak nie pociągnę. Nie jestem pewna, czy Dawidowi do końca smakuje bebiko, bo się trochę krzywi na nie i musi być naprawdę głody, żeby zjeść, ale to chyba akurat dobrze, bo trochę butlę traktował jak smoka i jadł ile było i ulewał, a teraz zjada swoją porcję i już. Wolałabym nie przestawiać się na inne mleko mimo tego ulewania i że trochę się krzywi, bo skoro coraz więcej go mały je, to będzie ciężko finansowo z innym mlekiem. Chociaż skoro mają ten sam skład, to nie widzę powodów, żeby zmieniać. A niestety mojego mu i tak nie wystarcza. Jeszcze i te krosty na twarzy w takie placki czerwone się zmieniły, znajoma farmaceutka powiedziała, że to pewnie jednak skaza białkowa... Będę musiała zapewne odstawić całe białko krowie z diety skoro mu moje mleko szkodzi przez nie, a to tym bardziej odbiera mi motywację do karmienia jak najwięcej swoim. Jutro lekarz, zobaczymy co powie.
Charlene - ta moja koleżanka farmaceutka mówiła, że są w aptekach do kupienia zagęszczacze do mleka; wtedy dzieciaczki tak bardzo nie ulewają
Ja dziś zjadłam kotleta smażonego Zobaczymy jak Dawid na to zareaguje. A wczoraj wypiłam radlera. Oj, jak chce mi się piwa. A i jeszcze i święta się zbliżają, tyle pyszności będzie, nie wiem, jak się powstrzymam. Do tego Robert pochodzi z myśliwskiej rodziny, więc się szykuje nam i na święta i na chrzciny (29.12 - w dawidowe imieniny) sporo pysznie przygotowanej dziczyzny Jak tu się nie skusić? Skuszę się na pewno jak na tego radlera i kotleta. W ogóle taka "wyrodna matka" ze mnie, bo nie dość, że z jedzeniem sobie pozwalam na coraz więcej to i z innymi rzeczami - wczoraj mieliśmy Robertem swój pierwszy raz po porodzie i byliśmy w trakcie jak mały się obudził i zaczął płakać, Robert chciał przerwać, a ja powiedziałam, że nie i że jak mały popłacze chwilę to nic mu nie będzie I taka o mamuśka ze mnie. No ale tak już mi się seksu chciało, że nie mogłam się powstrzymać. No i mały popłakał i nic mu nie było, a mamusia była zadowolona przynajmniej
Patrzę temat karmienia się pojawił. U mnie podobnie, też się wkurzam. Od początku nie dałam rady z cycem, więc jesteśmy na laktatorze, a to dość uciążliwe. Wszędzie trzeba mieć ze sobą cały sprzęt, butelki, smoczki, eh. Coraz więcej dokarmiam bebiko i to chyba z lenistwa ze ściąganiem swojego mleka, bo wcześniej podawałam jedną butlę, teraz już jest 2 lub 3 razy dziennie. Nie ma u mnie tak, że na zapas mogę naściągać, czy że jak dłużej nie ściągnę to potem będzie więcej - ściągnę co 3 h - będzie jakieś 100-120 ml, ściągnę co 6 h będzie jakieś 140 ml. Więc bez szału. I jak muszę ściągać na bieżąco, żeby małego nakarmić, a czasem np. w nocy nie zbudzę się wcześniej i już mi płacze, to szybciej jest zrobić butlę sztucznego i tak to się nakręca. Robert do mnie powiedział, że chyba coraz rzadziej ściągam, bo coraz więcej podaję bebiko (jest z nami raz na parę dni, więc rzucają mu się w oczy takie rzeczy). I w sumie ma rację. Staram się ściągać, podawać swoje, ale pewnie długo tak nie pociągnę. Nie jestem pewna, czy Dawidowi do końca smakuje bebiko, bo się trochę krzywi na nie i musi być naprawdę głody, żeby zjeść, ale to chyba akurat dobrze, bo trochę butlę traktował jak smoka i jadł ile było i ulewał, a teraz zjada swoją porcję i już. Wolałabym nie przestawiać się na inne mleko mimo tego ulewania i że trochę się krzywi, bo skoro coraz więcej go mały je, to będzie ciężko finansowo z innym mlekiem. Chociaż skoro mają ten sam skład, to nie widzę powodów, żeby zmieniać. A niestety mojego mu i tak nie wystarcza. Jeszcze i te krosty na twarzy w takie placki czerwone się zmieniły, znajoma farmaceutka powiedziała, że to pewnie jednak skaza białkowa... Będę musiała zapewne odstawić całe białko krowie z diety skoro mu moje mleko szkodzi przez nie, a to tym bardziej odbiera mi motywację do karmienia jak najwięcej swoim. Jutro lekarz, zobaczymy co powie.
Charlene - ta moja koleżanka farmaceutka mówiła, że są w aptekach do kupienia zagęszczacze do mleka; wtedy dzieciaczki tak bardzo nie ulewają
Ja dziś zjadłam kotleta smażonego Zobaczymy jak Dawid na to zareaguje. A wczoraj wypiłam radlera. Oj, jak chce mi się piwa. A i jeszcze i święta się zbliżają, tyle pyszności będzie, nie wiem, jak się powstrzymam. Do tego Robert pochodzi z myśliwskiej rodziny, więc się szykuje nam i na święta i na chrzciny (29.12 - w dawidowe imieniny) sporo pysznie przygotowanej dziczyzny Jak tu się nie skusić? Skuszę się na pewno jak na tego radlera i kotleta. W ogóle taka "wyrodna matka" ze mnie, bo nie dość, że z jedzeniem sobie pozwalam na coraz więcej to i z innymi rzeczami - wczoraj mieliśmy Robertem swój pierwszy raz po porodzie i byliśmy w trakcie jak mały się obudził i zaczął płakać, Robert chciał przerwać, a ja powiedziałam, że nie i że jak mały popłacze chwilę to nic mu nie będzie I taka o mamuśka ze mnie. No ale tak już mi się seksu chciało, że nie mogłam się powstrzymać. No i mały popłakał i nic mu nie było, a mamusia była zadowolona przynajmniej