reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październik 2011

reklama
maggie9

pewnie Cię to nie pocieszy ale u nas od paru dni to samo. Nie dość że kolki i ryk przed, po i w trakcie każdego jedzenia to jeszcze problemy ze zrobieniem kupki, żeby nie korzystać z termomtru czasem godzinę siędzę z nim i dociskam nóżki do brzuszka i mamy ulge na....jakieś 1,5h. Dzis w nocy tak mi dał popalić że myślałam że wyjdę z domu i już nigdy nie wrócę. Wiem że dziecko też się męczy i potwornie mu współczuję, znowukryzys macierzyństwa i myślenie że może ktoś inny poradziłby sobie lepiej.

Jestem pełna podziwu dla wszstkich mamuś zajmujących się nimowlakiem i posiadającychjuż jedno lub więcej dzieci. Kobiety jak wy dajecie radę?!?!?!
 
heheh no właśnie trzeba towarzystwo obrobić i tyle ;-) nie ma czasu na narzekanie :-p

zresztą szacun dla mamusiek październikowych co mają czwórkę do obrobienia, praca przy dwójce to dla nich pryszcz ;-)
 
sivi,u nas też ostatnio śluz się pojawił w kupce...zapachu nie ma(bączki nieraz"pachną"),ale jest śluz...kolor ten sam i konsystencja-zważona jajecznica:p
a nic nowego nie jadłam!chyba ze to reakcja na moją słodyczową diete.....
i brzuszek małej się buntuje....
ehh...zawsze coś...

No właśnie, u nas to samo, wszystko pięknie ładnie i wzorowo tylko ten śluz...zaczęłam się zastanawiać czy to przypadkiem nie przez katar bo już 3 tydzień się jej utrzymuje i końca nie widać...

maggie9

pewnie Cię to nie pocieszy ale u nas od paru dni to samo. Nie dość że kolki i ryk przed, po i w trakcie każdego jedzenia to jeszcze problemy ze zrobieniem kupki, żeby nie korzystać z termomtru czasem godzinę siędzę z nim i dociskam nóżki do brzuszka i mamy ulge na....jakieś 1,5h. Dzis w nocy tak mi dał popalić że myślałam że wyjdę z domu i już nigdy nie wrócę. Wiem że dziecko też się męczy i potwornie mu współczuję, znowukryzys macierzyństwa i myślenie że może ktoś inny poradziłby sobie lepiej.

Jestem pełna podziwu dla wszstkich mamuś zajmujących się nimowlakiem i posiadającychjuż jedno lub więcej dzieci. Kobiety jak wy dajecie radę?!?!?!

Ja się z kolei zastanawiam jakim cudem radzą sobie mamy które mają dzieci z niewielką różnicą wieku...muszą być carodziejkami albo robotami...bo u mnie to żaden problem, odprowadzam starszą do szkoły na 9 i po sprawie, tata odbiera ją wpół do 4.

My mamy pierwsze szczepienie 8 grudnia. Tutaj szczepią tylko tymi skojarzonymi za darmo więc ja nie mam dylematu co wybrać, ale starszą szczepiliśmy normalnie, tymi zwykłymi i jakoś nigdy jej nic nie było, wtedy te skojarzone nie były jeszcze aż tak popularne i nikt na nikogo nie naciskał.
 
Nikitka z pierwszym najtrudniej;) No i tym gorzej jak dziecie ma jakies problemy, bo samo nie powie co mu dolega, a matka nie wrozka jenak....

I faktycznie dla mnie to tez bohaterki te babeczki co maja dzieciaki z mala roznica wieku, albo wieloraczki....

U nas tez w sumie mloda pol dnia w przedszkolu, ale zaprowadzac i przyprowadzac musze ja z mlodym , do tego pocinac po schodach w zimowym kubraczku do szatni, pomoc sie przebrac i jeszcze do klasy odprowadzic obowiazkoiwo z 6 kilowym (narazie) klockiem w kombinezonie i foteliku samochodowym.... Wyobrazam sobie moj biceps lewej reki po sezonie zimowym ;)
W tygodniu R pomaga mi tylko z wykapaniem i poczytaniem bajeczki na dobranoc starszej corce i wyprowadza psa wieczorem, a tak to cala reszta na mojej glowie... Ale w sumie nie jest tak zle....

Herbata, jeszcze Asia kc ma czworeczke ale tez chyba dwojka troche starsza:)

A my szczepilismy mlodego tydzien temu, dostal 2 wklucia w udka (masakra jak mu baba takie dlugie igly wbila do oporu;/), a moj chlop wredny zawsze na mnie zwala trzymanie malucha w takiej chwili, w kazdym razie mlody spal mi na rekach i zaplakal tylko przy wkluciach (jedna szczepionka ponoc bardziej bolesna byla) i spal dalej, wiec mysle ze traumy zadnej nie przezyl. Obylo sie tez bez jakichkolwiek skutkow ubocznych, nawet marudzenia nie bylo, wiec po tym wzgledem super. W kazdym razie za kazdym razem szczepienia to ogromny stres dla mnie...
Aha dostalismy tez szczepionke na rota, ale to na szczescie doustne bylo i babka mowila ze ma dobry smak, wiec maly nie protestowal...
 
reklama
Do góry