reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Paplanina

Monika a czytalas wczorajszego linka od Megusek ja plakalam ale juz ze smiechu a dzis widocznie nie tylko Ty masz dola mozemy poplakac razem narazie za pocieszyciela poszlo ptasie mleczko caluski uszka na wesolo nastwione na sliczny weekend mam nadzieje ze wkoncu ktos mnie zabierze z tego domu bo sie wsciekne ;D a wtedy nie tylko my bedziemy mieli zly humorekkkkkkkkk ::)
 
reklama
Dziewczynki, no co Wy? Uszy do gory. Juz tak malo zostalo.... Ostatnio mysle naewt o tym, by przygotowac juz torbe do szpitala tak powolutku. Niech stoi sobie w konciku i nikomu nie przeszkadza. Kapcie i takie tam drobiazgi. Tylko ciuszki wypiore i wyprasuje pozniej. Zajmijcie sie czyms, to zawsze pomaga. Pozdrawiam gorąco.
 
A rycz mała rycz, czasem dobrze sobie popłakać, nawet jak się tak dokładnie nie wie z jakiego powodu, my kobiety miewamy czasem nadmiar wody w organiźmie, taka nasza uroda z tymi hormonami. Mam nadzieję, że masz przyjazną duszę, której możesz wylać w mankiet to wiadro łez. No, a po chwili, naszym kobieco-ciązowym zwyczajem zachwycać się urokami życia i stanu błogosławionego i snuć plany na świtlaną przyszłość.
 
Dzięki za słowa pocieszenia!
Niestety na mój dół złożyło się tyle rzeczy...
I nie mam komu się wypłakać. I to też dobija.

Durny ZUS (przepraszam ZUS) nie wysłał mi pieniążków za lipiec i mamy teraz bardzo, bardzo cienko, a w weekend mamy gości. Cholender to trochę nasza wina. Nie przewidzieliśmy bowiem takiej sytuacji. Gdyby człowiek wiedział, to jakoś inaczej gospodarowałby tymi pieniązkami... Kupiliśmy kilka rzeczy, które mogły zaczekać...
Znajomi, którzy wydawali się dobrymi znajomylmi, zapomnieli o mnie. Została w zasadzie jedna osoba, która przychodziła i nadal przychodzi wtedy, gdy sama ma problem. Wczoraj była u mnie 5 godzin i zostałam obarczona tymi wszystkimi złymi opowieściami... Najgorsze jest to, że wymaga od mnie analizowania tego wszystkiego i doradzania... A ja się boję. Mogę wysłuchać. Powiedzieć, co ja bym zrobiła, ale to wszystko. Nie mogę wypisać złotej recepty.
W domu mam bałagan, bo nic mi się nie chce, a nawet jak już się zechce, to okazuje się, że po godzinie łapią mie skurcze i muszę leżeć.
Męża w domu nie ma całymi dniami. Widzę go najczęściej ok 21 godziny i przed 6 rano. A pozostała część rodziny daleko, około 180 km ode mie.
A do tego doszły jakieś głupie myśli... Boję się ich, bo mam wrażenie, że jak tak będą przewijały się przez moją mózgownicę, to wreszcie się spełnią. A ja chcę urodzić dzieciątko w normalnym terminie i chcę by było zdrowe, i by nie trzeba było używać kleszczy, czy próżnociągu...!
Makabra!

Postaram zakończyć się optymistycznie: jutro wstaje nowy dzień!
To największy optymizm, na jaki mnie w tej chwili stać.

Życzę wszystkim przyjemnego weekendu!
 
Lucyann, czytałam linka, ale wczoraj, więc dzisiaj się nie przyda.
Mam nadzieję, że zostaniesz na weekend uprowadzona z domku do jakiegoś urokliwego miejsca.
 
Monika oh nie wytrzymam i pozwolę sobie na kilka słów. Wywal tę koleżankę co to nie ma szacunku ani do Ciebie ani do Twojego stanu, bo choćby z tej racji powinna się powstrzymać przed zarzucaniem Cię swoimi problemami. Pamiętaj: ludzie traktują nas tak jak na to pozwalamy. Jeśli nie masz siły, żeby powiedzieć jej to w twarz to sie poprostu zamknij się w domu, wyłącz telefon i nie otwieraj drzwi. Teraz Ty i Twoje dziecko jesteście najważniejsi, nie pozwól, aby ktokolwiek wylewał na Was wiadro swoich pomyj, bo tak mu wygodnie. Miałam podobną sytuację stąd wiem jak dołujące potrafią być takie osoby, wygadają sie i im lżej, a my zostajemy z tym ich bagażem. Wampiry energetyczne. Pamiętaj, że w tym stanie zupełnie inaczej odbieramy świat, mamy prawo być rozdrażnione, płaczliwe i inni powinni się z tym liczyć. Sory ale moim zdaniem ta znajoma nie zasługuje na to, żebyś marnowała dla niej swój czas i ryzykowała spotkania z nią dołami. Poszukaj sobie dobrych ludzi, ktorzy nie są dla Ciebie toksyczni, jeśli nie potrafisz zrobić tego dla siebie to może będzie Ci łatwiej dla Twojego dziecka. Czasem lepiej posiedzieć w samotności niż z takimi wampirami. Wszyscy miewamy doły, a cięzarówki to nawet po kilka dziennie. Mam nadzieję, że już Ci lepiej i czytając to zastanawiasz się dlaczego wtedy tak się tym wszystkim przejmowałaś. Będzie dobrze, ściskam, odezwij sie jeszcze.
 
Poolecam rozweselajace ksiazki super jest G.Durell oraz J.Herriot a obecnie walkuje Terakowska w krainie kota w tv nic nie ma wiec jeszec zostaje mi wam potruc staram sie robic to dosc regularnie.....prosze nie obrazcie sie..!!!! ;D
 
Witam wszystkie Listopadóweczki!
Weekend wyleczył mnie z tego wieeelkiego doła. Pozostał jeszcze tylko mały problemik, ale nie mam zamiaru się tym teraz przejmować.
Wrócił do mnie mój pieseczek, który mobilizuje do wyjścia z domu, do zabawy i w ogóle do śmiechu.

I tak jeżeli chodzi o pieseczki, to czy któraś z Was ma w domku swojego małego (albo dużego) przyjaciela? Jak myślicie, jak zareaguje na pojawienie się małej istotki?
Ja troszkę się obawiam. Mój jamniolek jest bardzo rozpieszczony i wymagający ogromu czułości (mea culpa). Wszyscy w koło ostrzegają mnie, że będzie bardzo zazdrosny i będę miała ogromny kłopot. Ale generalnie wierzę w wielką inteligencję mojego zwierzaczka. Mam nadzieję, że życie okaże się lepsze, niż czarne scenariusze, które tworzą moi znajomi.
 
***** mac!!!!! Wybaczcie drogie Mamy, ale przed chwilką stworzyłam okropniście długi list, który zniknął, bo nacisnęłam jakiś marny klawisz na klawiaturze- i jak tu się nie wściec!!!
zACZYNAM PONOWNIE A JAK MI ZNIKNIE TO .....chyba wyjdę z siebie!!!!!
W Polsce na zakupy miałam 1 dzień. Udaliśmy się rano z mężem do poleconej przez Łodzianki hurtowni Słoń na Brukowej (dziękuję dziewczyny). Wcześniej wydrukowałam sobie listę potrzebnych rzeczy i do dzieła. Skrupulatnie od regału do regału zapełnialiśmy kolejne koszyczki. PO kupieniu dużej wanny zaczęliśmy zapełniać i ją :) POtem dostaliśmy indywidualne stanowisko przy kasie. Na zakończenie, po ponad 3 godzinach mieliśmy prawie wszystko z listy. Podczas płacenia okazało się, że kasa fiskalna nie jest przygotowana na wydanie paragonu, na któym znajdują się 103 pozycje :) Kolejka za nami wciąż rosła, a my nie chcąc utrudniać innym zrezygnowaliśmy z bonu na korzyść wydruku zakupionych rzeczy na drukarce. Zajęło to 4,5 strony formatu A4, uszczupliło nasz budżet o 2400 zł, ale patzrąc na ilości, które kupiliśmy to rzeczywiście niewiele. Jestem bardzo zadowolona i polecam wszystkim. To był dzień na wariackich papierach.
Wczoraj po powrocie wyrzuciłam zakupy w pokoju dziecięcym. Teraz czekamy na meble, żeby wszystko uporządkować, bo na razie moja córcia ma w pokoju niezły burdel ;)
To dobrze, że istnieją sklepy w ktrórych można kupić prawie wszystko.
POzdrawiam
Zadowolona
 
reklama
Do góry