reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pakowanie torby do szpitala ;)))

EDYTA mi też nie chciało sie pakowac, bo czasu niby jest jeszcze duzo, ale w razie nagłej potrzeby nie chce latac po całym domu i szukac rzeczy do spakowania... wrzucam sobie jedną, dwie rzeczy z listy raz na tydzień i pomału ide do przodu...
 
reklama
Ja jestem jeszcze kompletnie nie przygotowana :zawstydzona/y: sama nei wiem co jeszcze zabiore a co nie, nawet nie wiem jaka torbe :no:. Mnie tez sie wydaje ze ciagle mam bardzo duzo czasu i ze wszytkim zdaze. Oj zebym ja sie tylko nie przeliczyla :szok:
 
Mnie kobitki polozna radzila nawet 3 torby (dwie male)...jedna duza szlafrok, ciapy, klapki - i ogolnie dla mnie rzeczy na porod, druga rzeczy po porodzie a 3 "diaper bag" dla maluszka na wyjscie...ale w sumie nie wiem po co to ta 3 bo ja mam wziasc tylko ubranka dla dzidzi na wyjscie i kocyk..ale polozna powiedziala ze w chicago pogoda zmienia sie co 15 minut(co jest prawda) i ze trzeba miec ubranka dla malenstwa przygotowane na kazda okolicznosc
 
Dziewczyny ale z torby na izbie przyjeć cześc rzeczy znika bo sie przebieramy zanim wjedziemy na porodówkę
więc ja biorę reklamówke w której potem wyląduja ubrania w których przyjechałam a która mąż zabiera do domu
a w torbie to rzeczy na zmianę juz po porodzie
 
ja mam system taki jak Renifer ...powolutku ...wykreślam z listy i dopakowuję .Będę spokojna ....bo jak mój mąż wpadnie w panikę to na pewno niczego nie znajdzie ...w razie czego .......Sama najlepiej wszystko spakuję a mężowi oszczędzę dodatkowych stersów .....i będę pewna ,że wszystko mam ....kosmetyczkę będę pakowała jak mnie dopadną skurcze pewnie :-D:-D:-D:-D:-D
 
ja planuję kosmetczkę zapakować sobie wcześniej, kupię nowe sztuki kosmetków i szczotki i tak się zawsze zużyje... boję się, że w pośpiechu czegoś nie zabiorę...
BASIU u nas w szpitalu też wchodzisz do pokoiku przy rejestracji i przebierasz się w "mundur", a cywilne mąż ma zabrać... i pół torby już pustej... to ja koszulę do porodu, szlafrok i ciapy wsadzę w siatę, a do torby na oddział pozostałe rzeczy...:tak:
 
Dziewczyny ale z torby na izbie przyjeć cześc rzeczy znika bo sie przebieramy zanim wjedziemy na porodówkę
więc ja biorę reklamówke w której potem wyląduja ubrania w których przyjechałam a która mąż zabiera do domu
a w torbie to rzeczy na zmianę juz po porodzie
\

U nas na porodówke nie wchodzi się przez izbę przyjęć, tylko bezpośrednio.
Pamiętam że do porodu pojechałam z wielką torbą, połowy rzeczy nawet z niej nie wyjęłam, więc tym razem będę bardziej powściągliwa przy pakowaniu.
 
a ja powtórze scenariusz z porodu Bartkowego, otóż to była wczesna wiosna ale jeszcze było zimno więc jechałam w nocy w zimowej kurtce ,kurtke zostawiłam w bagażniku i biegiem na izbe przyjec. Tam sie rozebrałam przebrałam i ubrania dałam mężowi który zaniósł je do samochodu (parking jest tuż obok izby).Ale wtedy miałam wilgachną torbe wypakowaną po brzegi (w tym szlafrok kąpielowy gigant)i na porodówce nie bardzo wiadomo było co z nią zrobić koło łóżka leżec nie mogła, w rezultacie wyladowała gdzieś w kącie. A że mąż nie bardzo wiedział gdzie są spakowane rzeczy Bartulki to pielęgniarki ubrały go w to co szpital miał. Dlatego teraz chyba wszystko naszykuje w jednej torebce konkretnej żeby K. ją dał . Bo nie bardzo mi ise podobałą pieluszka na jego d\główce zamiast czapeczki.
Tak czy siak po porodzie wszystkie rzeczy z pierwszej torby bedą wymagały prania więc oprócz kosmetyczk K. zabierze wszystko do domu, albo do teściów prac.
 
A ja ze swojego porodu pamiętam, że mi było przeraźliwie zimno (rodziłam we wrześniu, temp. za oknem ok. 25 stopni). Strasznie mnie telepało.

Nie wiem, może tym razem wezmę kożuszek:-)
 
reklama
A ja ze swojego porodu pamiętam, że mi było przeraźliwie zimno (rodziłam we wrześniu, temp. za oknem ok. 25 stopni). Strasznie mnie telepało.

Nie wiem, może tym razem wezmę kożuszek:-)
:-):-D:-D:-D

a z tym czasem jaki nam jeszcze zostal to myśle że ja tez podchodziłabym do tego tematu na luzie, gdyby nie ostatnie sensacje i jeżdżenie na ostre dyzury. Bo tak naprawde zdałam sobie sprawe z tego że ja nic nie mam gotowego a mój małżonek podejrzewam nie ma pojecia gdzie co jest.I pewnie skończyłoby sie na tym że pojechał by do sklepu i wszystko kuppił.:wściekła/y::-)
 
Do góry