reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Otyłość w ciąży

No ja od początku czułam potworny ból brodawek o matko straszne to było! Gdzieś po tygodniu było lepiej ale ogólnie to mam ciągle podrażnione czerwone i tkliwe brodawki. Pierwsza córkę karmiłam przez kapturki bo juz nie dawałam rady. Teraz się za wzięłam bardziej i jakoś idzie chociaż do przyjemności to nie należy. Zuzię karmiłam krótko tylko niecałe 3 miesiące non stop wisiała na piersi i jeść chciała mama mi radziła dokarmic ... wtedy jeszcze ideologicznie patrzyłam na karmienie i denerwowaly mnie te rady bo chciałam karmić. Teraz odpuszczam. Chce karmić dłużej niż Zuzię bo chcę dać Lili ochronę od początku nastawialam się na karmienie powtarzalam sobie ze to jest w mojej głowie ... ale wymiekam jak tak dalej będzie to końca karmienia będę upatrywala z utęsknieniem. No niestety u mnie tak to wygląda.
 
reklama
U mnie po poczatkowych tygodniach juz bylo ok. No chyba, ze skok rozwojowy, zab, wtedy Robert ssal piers niemal non-stop i juz wymiekalam, brodawki byly bardzo bolesne. Kapturki mialam kupione, ale przez nie to nie bylo szans, zeby Robus cos zjadl, wiec zagryzalam zeby, miedzy karmieniami nosilam kompresy z leczacym zelem i udalo sie wyleczyc pekniete brodawki albo nadwyrezone.Na poczatku ciazy z Gabrysiem tez nie bylo latwo, ale to byla kwestia kilku dni, no i pare dni temu znowu brodawki staly sie bardzo drazliwe. Biore to za dobry znak, ze maluszek zbiera sie do wyjscia :)

Czasem dokarmianie jest niezbedne, ale prawda jest tez to, ze rozpoczecie dokarmiania, to czesto poczatek konca karmienia. Pewnie znajda sie wyjatki od reguly, lecz zasada produkcji jest prosta - jest zapotrzebowanie jest mleko. Im wiecej dziecko ssie, tym wiecej sie produkuje. Przy skokach rozwojowych dzieci zazwyczaj chca caly czas jesc wlasdnie dlatego, by pobudzic laktacje, po paru dniach ilosc mleka sie zwieksza i karmienie sie normuje.
Ja martwilam sie, czy mam wystarczajaco pokarmu, piersi zawsze miekkie, Robert rosl, ale twierdzono, ze za wolno. Karmilam go raz z jednej raz z drugiej piersi co 3 godziny (na zadanie, ale wychodzilo ksiazkowo). Potem pielegniarka kazala mi sprobowac podawac obie z czasie jednego posilku. Robert nie oponowal, szybko sie przestawil i po zjedzeniu jednej nigdy drugiej nie odpuscil ;) No izaczal lepiej przybierac, a zamilowanie do dwoch dan pozostalo do dzis.
 
Wikasik niestety z tym odciąganiem to masakra. Laktator nie pobudza laktacji i mleka mam coraz mniej. Dlatego muszę podawać tez mm co drugi posiłek albo w dzień moje a w nocy mm.
Planowałam inaczej, co drugi dzień konsultowalam się z doradcą laktacyjnym. Niestety po 3tyg pobytu w szpitalu nie było szans na kp,młody kompletnie nie chciał ssać, zresztą był chory i ciężko mu szlo.
Przeżyłam to strasznie,płakałam codziennie, obwinialam siebie że jestem beznadziejna matka i nie potrafię swojego dziecka wykarmic. O mało nie popadlam e depresję.
Po miesiącu jakoś odpuscilam, dzięki wsparciu męża i mamy. Moje dziecko przybiera,rośnie jak na drożdżach, rozwija się ponad normę wiec wiem ze dostaje to co mu służy.
Agnella.i Lucelaw jedna rada - jeżeli coś wam nie wyjdzie z kp to nie zalamujcie się tak jak ja. I nie słuchajcie durnych opinii ze tylko kp jest jedyna słuszna metoda. Czasami nie da się inaczej. Szkoda życia na załamywanie się, szkodzicie tylko dziecku. U mnie omal nie skończyło się to tragedia.
 
Wikasik, aisha - dzieki za rady. Zobaczymy jak to bedzie..na razie jestem uzbrojona w jakies tam kremy z lanoliny, w jednorazowe oklady na brodawki itd w razie gdyby wystapilo to o czym piszecie...ale oczywiscie zobaczymy jak to bedzie w praktyce.

Aisha, piekny spadek wagi...a ja sobie dalej ulegam, nie wiem, straszne mam zachcianki w tych ostatnich dniach.

Wlasnie jestem po kontroli u poloznej, wszystko dobrze, cisnienie, mocz, bicie serca dziecka..wiec pozostaje tylko czekac. Powiedziala mi tez ze jesli mam zachcianki to zeby spokojnie im ulegac, na tym etapie wiele nie zmienia a o diecie sie pomysli potem :-)

Jedyna nowosc to uczucie wyczerpania i ciaglego niedospania mimo ze dlugo spie...a jeszcze 2 tyg. temu mialam wiecej energii niz zwykle...nie wiem czy mam siedziec i odpoczywac czy co...ale wtedy nic w domu zrobione nie bedzie, bo moj maz mimo iz pomaga, to wszystkiego nie zrobi :(

Ale torba juz gotowa w razie czego, myk do bagaznika i jedziemy :)
 
Z tym spaniem to prawda, chociaz dla mnie bardziej przed ciaza. Teraz kiepsko spie, po toaletowych pobudkach czesto nie spie godzinami. Wczoraj przerwa od 2 do 5:30 (pobudka o 7:30), dzis od 3 do 6 (pobudka o 7). Tym razem bedzie trudniej, bo oprocz maluszka jest Robert, ale maz bedzie kilka tygodni po pare godzin w dzien dostepny, to moze zabrac Robcia albo obu na spacer, a ja w kimono. Jak Robus byl malutki, to stosowalam sie do zasady, ktora mi powtarzalo kilka osob - spij kiedy dziecko spi. Takze jakies tam szybkie gotowanie i inne obowiazki z zakresie minimalnym, dluuugi spacer (robilam 5 do 12 km dziennie, a czasem wiecej) i drzemki. wieczorem po karmieniu kladlam sie ok godz 20, a maz sam kapal malucha. Pierwsze kapiele byly wspolne, ale ja jako obserwator. Wiecie, ze nigdy w zyciu nie kapalam noworodka czy nawet niemowlecia!? Kapiel byla 2-3 razy w tygodniu (w samej wodzie, ewentualnie z dodatkiem oleju lnianego).


My po pierwszej nocce w nowym domu. Teraz jeszcze trudno cos wyrokowac, bo jest jak po przejsciu tornada i wciaz jeszcze jakies rzeczy w starym domu, ale mysle, ze bedzie nam sie tam swietnie mieszkalo :) Poki co najwiekszy klopot (oprocz organizacji na nowo, ustawienia mebli, ulozenia rzeczy) to drzwiczki dla psa. W nocy i tak wstaje, to go wypuszczalam i potem czekalam az lajza wroci z ogrodka. Teraz jestem w pracy, przelozylam jego lozeczko na taras (zadaszony) i zostal na dworze na caly dzien. Oby tylko za duzo nie szczekal, bo nas na dzien dobry sasiedzi wyklna :p


Zostaly mi 3 tygodnie do terminu, ja w totalnym proszku, czas przygotowac walizke, wyprac najmniejsze ciuszki dzieciece. Zostawiam to na nastepny tydzien, jak skoncze prace.
 
Wiesz ja kurtki nie kupuje. Mam dwa takie polarowe kombinezony,jeden na 62cm i jest na teraz a drugi na 68 to będzie na później.
Wg mnie taki kombinezon jest wygodniejszy bo sue nie podwinie gdy młody będzie skakał w wózku.
No i zakładam na pajaca i tyle. A tak to by jakieś rajstopy,spodnie,buty,plus góra i kurtka.
A jak będzie juz bardzo ciepło to mam takie fajne cieplejsze sweterki i bluzy.
A co tam u was ? Jak martusia ?
Hehe przenieśliśmy Łóżeczko młodego do salonu i powiem wam że sie wyspałam dziś :) bo tak jak stało kolo mnie to na każde jego stekanie i jeczenie się budziłam. A tak to obudził mnie dopiero jego płacz. No i jak poszedł spać o 20:30 to wstał o.0:30,4:15, później o 6 zrobił kupę i spaliśmy razem do 8:)
A teraz bryka sobie :)
Chciałabym żeby w nocy.budził się rzadziej niż co 4h ale i tak źle nie ma.
Madalena a co u was?
Karina,Rurka jak wasze maluchy?
 
O taki kombinezon mamy. Całe 30zl w Tesco. Mam też drugi,niebieski i większy. Pod to body długi rękaw,spiochy i kaftanik. Myślę że ok.
A wy jak ubieracie dzieci na spacer?
 

Załączniki

  • 1429622967163.jpg
    1429622967163.jpg
    16,4 KB · Wyświetleń: 48
reklama
Do góry