Fasolka, szybkie gratki i do garow! Piekna rocznica!
Indziorka, ja nadal jestem w domu caly czas, Karol ma mnie do woli, tyle ze troche czasu poswiecam jednak na prace zawodowa, ale on ma tyle zabawek, ze przez salon nie da sie normalnie przejsc - dzis jeszcze doszla wywrotka peek a bloksow, ma juz pociag z nimi i jeszcze poluje na farme, hipopotama i moze wozek, ale juz sa dwa "pchacze", w tym jeden z V-techa, taki grajaco-swiecaco-wyjaco-gadajacy, zebra z fiszerszajsa do dosiadania i "hopsania", muzyczny stolik, wielki kontener megabloksow (pierwsze lego), z tych samych klockow zamek i lokomotywa, skrzynia zabawek typu "nacisnij, przekres, przesun", roznych grzechoczacych, dzwoniacych i po prosu przytulnych, wielka wywrotka w ktorej go woze po domu, malpa z fiszerszajasa, ktorej sie wrzuca do buzi kule i one spadaja poruszajac jej "lapy"... Nie szpanuje w tym miejscu, zeby byla jasnosc, to zabawki kupuje najczesciej uzywane, przewaznie polujac na ebay'u i nie wywalam na to kosmicznej kasy bo nawet jej nie mamy - taka zebre przykladowo kupilam za niespelna 10 funtow. No, w cholere tego jest i on sie dosc fajnie bawil, poki nie opanowal wstawania przy meblach. Teraz cwiczenie pionu jest najwazniejsze, a zaraz za tym idzie czolganie, raczkowanie, poruszanie sie na wszelkie metody. Mysle ze to jakis taki etap. Co do nocy... Nauczylam smrodka, mea culpa. Zwykle, kiedy w nocy marudzil, po prostu bralam go do nas. Ostatniej nocy w ogole spal ze mna bo Rajmund mial nocna zmiane, nie mial powodu czuc sie odrzucony, w lozeczku wyladowal bo... no, cholera noc jest do spania, a nie do zabawy. Z kolei jesli ja zasne a on bedzie na lozku, to na bank wyladuje na podlodze bo nie opanowal jeszcze co trzeba zrobic jak lozko sie konczy.