Ja intensywnie myślę nad bankowaniem krwi pepowinowej i sznura pępowiny. Koszt spory, ale jak sobie myślę, że mogę kiedyś pożałować że tego nie zrobiłam to mnie to przekonuje. Chociaż z drugiej strony te ceny ciągle powolutku ale sukcesywnie spadają, wiec jeszcze sie waham, czy nie poczekać i nie zrobić tego przy drugim dziecku. Trochę to egoistyczne, ale z tym sznurem myślę też o sobie i mężu w przypadku jakiejś choroby.. straszny dylemat mamKażda strata boli, a najbardziej jak dzieciatko jest wystarane i wyczekiwane zanim zaczęłam starać się z mężem o dziecko i przebywać tu na forum w różnych grupach to nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak często kobiety tracą ciążę... Przez to bardzo długo nie umiałam się cieszyć tak na 100%, zresztą do dziś nie umiem, uciesze się dopiero w pełni, jak przytulę malucha.
Dziewczyny, w nieco innym temacie mam pytanie. Oczywiście lobby komórek macierzystych dotarło i na nasze zajęcia w szkole rodzenia. Czy któraś z Was się decydowała na to? Z jednej strony wiem, że komórki macierzyste są nadzieją, a z drugiej, mam wrażenie, że to tylko biznes
reklama
Bardzo Ci współczuję, to straszne, że musiałaś tego doświadczyc.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.
Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....
Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...
Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....
Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Colorado1989
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Czerwiec 2017
- Postów
- 5 200
No właśnie podobnie myślę z tym sznurem. Jak byśmy się decydowali z mężem, to taki pomysł nam do głowy przyszedł, że najbliższą rodzina zamiast kupować bzdety dla malucha, mogłaby dołożyć wedle chęci i możliwości do tej opłaty podstawowej [emoji23]Ja intensywnie myślę nad bankowaniem krwi pepowinowej i sznura pępowiny. Koszt spory, ale jak sobie myślę, że mogę kiedyś pożałować że tego nie zrobiłam to mnie to przekonuje. Chociaż z drugiej strony te ceny ciągle powolutku ale sukcesywnie spadają, wiec jeszcze sie waham, czy nie poczekać i nie zrobić tego przy drugim dziecku. Trochę to egoistyczne, ale z tym sznurem myślę też o sobie i mężu w przypadku jakiejś choroby.. straszny dylemat mam
Ogólnie czytam sporo o medycynie, o ciekawostkach, i komórki macierzyste są obiecujące. Ale nie mam zaufania, czy te firmy w bambuko nie chcą zrobić [emoji85]
Mama po raz drugi
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 15 Marzec 2018
- Postów
- 911
Każda strata boli, a najbardziej jak dzieciatko jest wystarane i wyczekiwane zanim zaczęłam starać się z mężem o dziecko i przebywać tu na forum w różnych grupach to nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak często kobiety tracą ciążę... Przez to bardzo długo nie umiałam się cieszyć tak na 100%, zresztą do dziś nie umiem, uciesze się dopiero w pełni, jak przytulę malucha.
Dziewczyny, w nieco innym temacie mam pytanie. Oczywiście lobby komórek macierzystych dotarło i na nasze zajęcia w szkole rodzenia. Czy któraś z Was się decydowała na to? Z jednej strony wiem, że komórki macierzyste są nadzieją, a z drugiej, mam wrażenie, że to tylko biznes
ponoć te komórki w cale nie są takie cudowne jak opisują, a koszty są kolosalne... na pewno nie skorzystam, no chyba że by się okazało już w łonie że coś nie tak, to na pewno to jakaś próba pomocy
urs
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2018
- Postów
- 689
My też nie skorzystamy, ale jeśli będzie taka możliwosc to zdecydujemy sie chyba na bankowanie publiczne.
Jest naprawdę niewiele chorób, w przypadku których ma to sens. Dodatkowo obecnie komórki macierzyste są wytwarzane w coraz to nowe sposoby - często lepsze niż pozyskiwanie z krwi pępowinowej.
Poza tym nie praktykuje się podobno podawania własnych komórek macierzystych choremu dziecku - raczej pozyskuje się je od rodzeństwa i „obcych” dawcow.
Podsyłam linka do fajnego i tresciwego artykulu na ten temat, moze komus pomoze:
Link do: Krew pępowinowa 6 prawd, o których nikt nie mówi. | Mama Lekarz
Jest naprawdę niewiele chorób, w przypadku których ma to sens. Dodatkowo obecnie komórki macierzyste są wytwarzane w coraz to nowe sposoby - często lepsze niż pozyskiwanie z krwi pępowinowej.
Poza tym nie praktykuje się podobno podawania własnych komórek macierzystych choremu dziecku - raczej pozyskuje się je od rodzeństwa i „obcych” dawcow.
Podsyłam linka do fajnego i tresciwego artykulu na ten temat, moze komus pomoze:
Link do: Krew pępowinowa 6 prawd, o których nikt nie mówi. | Mama Lekarz
Bardzo fajny artykuł. Ja nawet nie brałam pod uwagę bankowania krwi czy komórek macierzystych. Ogromne koszta, a więcej w tym marketingu niż rzeczywistych korzyści.My też nie skorzystamy, ale jeśli będzie taka możliwosc to zdecydujemy sie chyba na bankowanie publiczne.
Jest naprawdę niewiele chorób, w przypadku których ma to sens. Dodatkowo obecnie komórki macierzyste są wytwarzane w coraz to nowe sposoby - często lepsze niż pozyskiwanie z krwi pępowinowej.
Poza tym nie praktykuje się podobno podawania własnych komórek macierzystych choremu dziecku - raczej pozyskuje się je od rodzeństwa i „obcych” dawcow.
Podsyłam linka do fajnego i tresciwego artykulu na ten temat, moze komus pomoze:
Link do: Krew pępowinowa 6 prawd, o których nikt nie mówi. | Mama Lekarz
Colorado1989
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Czerwiec 2017
- Postów
- 5 200
Urs - nie wiem gdzie mieszkasz , ale w Polsce nie ma publicznego depozytu. Gdyby był, też nie wahalibyśmy się i oddali tę krew.
Artykuł ciekawy, choć mam niedosyt [emoji4]
Z tym odpępnianiem to też mam wrażenie, że są dwa ekstrema. Nam położna mówiła, że późne odępnianie może wzmagać żółtaczkę po porodzie. I innych parę rzeczy z tymi teoriami pępowinowymi też mnie zastanawia [emoji23]
Co do zgodności genetycznej to babka na spotkaniu nam mówiła, że akurat krew pępowinowa potrzebuje mniejszej zgodności, niż komórki ze szpiku. Dodatkowo komórki macierzyste umieją już skutecznie namnażać w razie potrzeby. Piszę to tylko dlatego, żeby dorzucić to do dyskusji, merytorycznie na tym się nie znam, ideologicznie nie jestem po żadnej stronie, bo wolałabym, żeby po prostu był depozyt publiczny i żeby badali to intensywnie i stosowali, a nie był podział na tych, co wysupłają te 3 tys + abonament roczny, i na tych, co nie zapłacą.
Artykuł ciekawy, choć mam niedosyt [emoji4]
Z tym odpępnianiem to też mam wrażenie, że są dwa ekstrema. Nam położna mówiła, że późne odępnianie może wzmagać żółtaczkę po porodzie. I innych parę rzeczy z tymi teoriami pępowinowymi też mnie zastanawia [emoji23]
Co do zgodności genetycznej to babka na spotkaniu nam mówiła, że akurat krew pępowinowa potrzebuje mniejszej zgodności, niż komórki ze szpiku. Dodatkowo komórki macierzyste umieją już skutecznie namnażać w razie potrzeby. Piszę to tylko dlatego, żeby dorzucić to do dyskusji, merytorycznie na tym się nie znam, ideologicznie nie jestem po żadnej stronie, bo wolałabym, żeby po prostu był depozyt publiczny i żeby badali to intensywnie i stosowali, a nie był podział na tych, co wysupłają te 3 tys + abonament roczny, i na tych, co nie zapłacą.
urs
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 22 Marzec 2018
- Postów
- 689
Urs - nie wiem gdzie mieszkasz , ale w Polsce nie ma publicznego depozytu. Gdyby był, też nie wahalibyśmy się i oddali tę krew.
Artykuł ciekawy, choć mam niedosyt [emoji4]
Z tym odpępnianiem to też mam wrażenie, że są dwa ekstrema. Nam położna mówiła, że późne odępnianie może wzmagać żółtaczkę po porodzie. I innych parę rzeczy z tymi teoriami pępowinowymi też mnie zastanawia [emoji23]
Co do zgodności genetycznej to babka na spotkaniu nam mówiła, że akurat krew pępowinowa potrzebuje mniejszej zgodności, niż komórki ze szpiku. Dodatkowo komórki macierzyste umieją już skutecznie namnażać w razie potrzeby. Piszę to tylko dlatego, żeby dorzucić to do dyskusji, merytorycznie na tym się nie znam, ideologicznie nie jestem po żadnej stronie, bo wolałabym, żeby po prostu był depozyt publiczny i żeby badali to intensywnie i stosowali, a nie był podział na tych, co wysupłają te 3 tys + abonament roczny, i na tych, co nie zapłacą.
Mieszkam w Warszawie
Byłam ostatnio na warsztatach ciążowych i nam mówili, że istnieje w Polsce bankowanie publiczne - niestety nie dopytałam o szczegóły, będę musiała poszperać...
Myślałam dużo o tobie, mimo wszystko miałam nadzieję, że będzie się dało utrzymać Franusia przy życiu Nie wyobrażam sobie takiej straty.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.
Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....
Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...
Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....
Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Łatwo się mówi, ale podobno najlepiej po takim dramacie jak najszybciej zajść w kolejną ciążę - tak mi mówiła koleżanka co straciła córunię w 38 tygodniu i nawet nie umieli jej powiedzieć dlaczego Mówiła, że cały czas w głowie miała zmarłą córcię, ale kolejny bąbel w brzuszku dał jej nowy kierunek myślenia - mogła myśleć o kolejnym dzieciątku i wspominać córeczkę jakby z mniejszym bólem...
jak by nie było to życzę ci i mężowi spokoju.
Ja pępowiny i krwi pępowinowej nie zostawiałam choć trochę o tym myślałam, ale wypadło mi to potem z głowy Oby nie było to potrzebne.
Z wagą stoję w miejscu od 3 dni, już mam 94,5, ale zupełnie mnie to nie rusza - jem w miarę normalnie już. Chyba dla wagi lepszy był ten jedzeniowstręt jaki miałam te kilka tygodni po cięciu Już nie stawiam sobie granic i niemożliwych do wykonania celów, ale chciałabym do końca macierzyńskkego schudnąć do prawidłowej wagi, albo choć lekkiej nadwagi byle bez otyłości Potem z utrzymaniem też będzie ciężko, ale może tym razem się uda
Miłego dnia dziewczyny!
reklama
Colorado1989
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 30 Czerwiec 2017
- Postów
- 5 200
To chyba coś pomieszali, albo ja źle zrozumiałam u nas mówiono, że nie ma polskich depozytów publicznych. Mówili tylko, że czasem ta firma dostaje jakieś dofinansowanie na akcje, że podczas porodu niektóre kobiety, w niektóre dni, w niektórych szpitalach pytają o takie oddanie honorowe krwi. Ale to jest na bardzo mała skalę, bo finanse marne. Ale kłócić się nie będę, bo to bo już o 20 i już spałam i głodna byłam [emoji23][emoji23]Mieszkam w Warszawie
Byłam ostatnio na warsztatach ciążowych i nam mówili, że istnieje w Polsce bankowanie publiczne - niestety nie dopytałam o szczegóły, będę musiała poszperać...
Ładną masz wagę ja dziś się ważyłam, to mam 5,5 kg na plusie, a dziś mam 32+3 wprawdzie weszłam już na trzycyfrowe osiągi, a chciałam tego uniknąć, ale nie umiałam ograniczyć węglowodanów, wtedy to non stop głodna byłam i jadłam de facto jeszcze więcej :/ więc nie negocjuje z organizmem heheMyślałam dużo o tobie, mimo wszystko miałam nadzieję, że będzie się dało utrzymać Franusia przy życiu Nie wyobrażam sobie takiej straty
Łatwo się mówi, ale podobno najlepiej po takim dramacie jak najszybciej zajść w kolejną ciążę - tak mi mówiła koleżanka co straciła córunię w 38 tygodniu i nawet nie umieli jej powiedzieć dlaczego Mówiła, że cały czas w głowie miała zmarłą córcię, ale kolejny bąbel w brzuszku dał jej nowy kierunek myślenia - mogła myśleć o kolejnym dzieciątku i wspominać córeczkę jakby z mniejszym bólem...
jak by nie było to życzę ci i mężowi spokoju.
Ja pępowiny i krwi pępowinowej nie zostawiałam choć trochę o tym myślałam, ale wypadło mi to potem z głowy Oby nie było to potrzebne.
Z wagą stoję w miejscu od 3 dni, już mam 94,5, ale zupełnie mnie to nie rusza - jem w miarę normalnie już. Chyba dla wagi lepszy był ten jedzeniowstręt jaki miałam te kilka tygodni po cięciu Już nie stawiam sobie granic i niemożliwych do wykonania celów, ale chciałabym do końca macierzyńskkego schudnąć do prawidłowej wagi, albo choć lekkiej nadwagi byle bez otyłości Potem z utrzymaniem też będzie ciężko, ale może tym razem się uda
Miłego dnia dziewczyny!
Plan na zrzucenie wagi masz ambitny [emoji41] ja nawet oczyma wyobraźni nie widzę siebie w "normalnej" wadze [emoji23][emoji23][emoji23] marzyłoby mi się 85 kg od biedy to jest jeszcze w moim zasięgu
Podziel się: