reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Otyłość w ciąży

.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy

Współczuję ....
 
reklama
Oczekująca, strasznie mi przykro :(

Jesteś cholernie dzielna, możesz mieć wrażenie, że sobie nie radzisz, ale nie da się mieć innego wrażenia w tej sytuacji. Spotkała Was straszna tragedia, nikt na taką nie zasługuje. Franek będzie zawsze z Wami, będzie miał później rodzeństwo, które też na pewno będzie o nim pamiętać [emoji8]

Tyle dobrze, że trafiliście na ludzi w szpitalu, którzy się Wami zajęli od strony emocjonalnej, że możecie przeżyć i przeboleć tę stratę tak, jak potrzebuje się tego w takiej sytuacji.

Trzymaj się Kochana, jestem przy Was myślami ...
 
Oczekująca bardzo współczuje... trzymałam kciuki żeby synek jednak przeżył....

Dobrze że mama Cię wspiera i możesz na nią liczyć, ja też uważam że jesteś bardzo dzielna kobietą.
Potrzeba czasu zanim się z tym ,, pogodzisz,,

Dobrze że lekarze byli wyrozumiali, i położne i pomoc psychologa. Teraz już wiesz jak postąpić w razie kolejnej ciąży aby uchronić się przed tragedią :/

Ja pamiętam kobieta przede mną w sali rodziła martwe dziecko... wszyscy smutni na korytarzu z rodziny.
Potem ja rodziłam w tej sali, taki nie pokój czułam....

Oczekująca takie sytuacje/nieszczęscia się niestety zdażają.... :( bardzo jest to przykre i bardzo wam współczuję raz jeszcze... zawsze możesz się wygadać tu na forum a my w miarę możliwości podtrzymamy na duchu :) Pozdrawiam
 
Oczekujaca, bardzo Ci współczuję i nie jestem chyba w stanie sobie nawet wyobrazić, jak się czujesz. Jestem z Tobą myślami. Wiem, że pewnie zabrzmi to tandetnie, ale z czasem będzie lepiej. Dajcie sobie czas, przeżyjcie jak tego potrzebujecie. Z tego, co pamiętam mieszkamy niedaleko siebie, więc jeżeli będziesz czuła potrzebę, to pisz, możemy się spotkać i pogadać.
 
.... Cześć
Niestety Franek urodził się o 1.40 23.06 byl śliczny taki malutki ale śliczny niestety nie było dla niego szans urodziłam go siłami natury. Mogłam się z nim pożegnać. Bylismy z mężem razem przez cały poród i pożegnanie. Byli tez moi rodzice którzy mogli zobaczyć swojego pierwszego wnuka.
Nie wiem jak dalej żyć.... nie wiem co robić. Winie siebie , innych, za chwilę układam sobie wszystko w głowie i wydaje mi się, że będzie dobrze ale po chwili znow mysle o tym jakie nieszczęście mnie spotkało.
Jedyne co mnie dobrego spotkało to cudowni lekarze, położne no i umożliwienie rozmowy z psychologiem w czasie kiedy oczekiwałam porodu jak i po. To były najgorsze 3 dni w moim życiu które trwają do dzisiaj...
Boję się, że nie będę w stanie żyć dalej.
Pojawiła mi się laktacja to mnie jeszcze bardziej dobilo, bo Wiem że to pokarm dla mojego synka a go juz nie ma....
Uparlam się, zeby zobaczyc go jeszcze raz i bylismy wczoraj w prosektorium . Zrobili wszystko co mogli zeby wyglądał ładnie jak się dalo zalozyli2 mu te ubranka które chciałam mimo że były za duże. Dziś jest pogrzeb. Chcemy być sami z Frankiem.
Później idziemy wybrac pomniczek dla niego. Dla niektórych to niezrozumiałe ze już to robię ale ja chcę żeby on miał ładny "dom" tylko tyle mogę dla niego zrobic.

Mam wrażenie że cały świat mysli sobie "o co ona płacze, tyle kobiet juz poronilo " tylko że u mnie stało się to po 23tc wiec myslalam ze wszystko juz będzie ok. Musiałam rodzic Franka mimo że wiedzialam ze nie przeżyje. Dla mnie był człowiekiem widzialam go przytuliłam i ucalowalam A dla innych to była ciaza ktora straciłam....

Boję się wyjsc do ludzi.... tzn wychodzę ale nie sama i załatwiam formalności z nikim nie rozmawiam spotykam się Tylko z moja mama...

Dostalam radę od lekarzy aby przy 2ciazy o ktora mogę starać się po 3-6miesiacsch
Założyć szew w 16tc i na kontroli miec robione usg dopochwowo za każdym razem....

Mój mąż poki co jest że mną ale w przyszłym tygodniu wróci do pracy a ja zostanę sama w domu.... i nie wiem co wtedy
Bardzo mi przykro :( Ciężko porównywać stratę dziecka w 23tc do poronienia w 8... Myślę, że teraz forum dla mam po takich przejściach mogłoby Ci pomóc. U nas na lipcowkach było kilka dziewczyn po późnych stratach i wszystkie już doczekały się zdrowych maluszków. Wierzę, że u Ciebie też tak będzie i w przyszłym roku powitasz na świecie maleństwo, a Franek będzie nad Wami czuwał. Trzymaj się.
 
Bardzo mi przykro :( Ciężko porównywać stratę dziecka w 23tc do poronienia w 8...

Nie zgodzę się. każdy indywidualnie przeżywa stratę i nie należy umniejszać czyjegoś bólu "bo to tylko 8 tygodni"
Śmierci dziecka nie porównuje się co do wieku.

Bardzo współczuję Oczekującej nie ze względu na wiek synka tylko na stratę synka :(
 
Maminka, ja osobiście uważam że jednak różnica jest i to ogromna.... jednak oczekująca czuła ruchy, urodziła SN żywego człowieka, ciąża była widoczna, a po porodzie laktacja.... w przypadku poronienia w 8tc tak nie ma, choć uważam że od pierwszego uderzenia serduszka to jest DZIECKO, nie przeczę że ból jest większy lub mniejszy, bo nie mi to oceniać, w zasadzie nie da się tego ocenić.... każda kobieta jest inna, jednakże na pewno z każdym wyższym wiekiem ciąży jest trudniej się z tym pogodzić....
 
Ostatnia edycja:
Maminka, ja osobiście uważam że jednak różnica jest i to ogromna.... jednak oczekująca czuła ruchy, urodziła SN żywego człowieka, ciąża była widoczna, a po porodzie laktacja.... w przypadku poronienia w 8tc tak nie ma, choć uważam że od pierwszego uderzenia serduszka to jest DZIECKO, nie przeczę że ból jest większy lub mniejszy, bo nie mi to oceniać, w zasadzie nie da się tego ocenić.... każda kobieta jest inna, jednakże na pewno z każdym wyższym wiekiem ciąży jest trudniej się z tym pogodzić....
Dokładnie o to mi chodziło. Jestem pewna, że każda kobieta, która straciła dziecko cierpi i nikomu nie umniejszam, ale jednak jest różnica między 8 a 23tc. W 1 trymestrze każda mama ma z tyłu głowy, że coś może pójść nie tak, bo statystyki są nieubłagalne. Czesto nawet większość nie wie o naszej ciąży, więc nie musimy potem znosić litościwych spojrzeń i głupich komentarzy. W 23tc zazwyczaj czujemy ruchy, kompletujemy pomału wyprawkę, a nasza ciąża jest widoczna dla otoczenia. I jednak rodzi się żywe dziecko które teoretycznie miałoby jakieś nikłe szanse na przeżycie.
 
reklama
Każda strata boli, a najbardziej jak dzieciatko jest wystarane i wyczekiwane :( zanim zaczęłam starać się z mężem o dziecko i przebywać tu na forum w różnych grupach to nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak często kobiety tracą ciążę... Przez to bardzo długo nie umiałam się cieszyć tak na 100%, zresztą do dziś nie umiem, uciesze się dopiero w pełni, jak przytulę malucha.

Dziewczyny, w nieco innym temacie mam pytanie. Oczywiście lobby komórek macierzystych dotarło i na nasze zajęcia w szkole rodzenia. Czy któraś z Was się decydowała na to? Z jednej strony wiem, że komórki macierzyste są nadzieją, a z drugiej, mam wrażenie, że to tylko biznes :(
 
Do góry