Hej
Dopiero wczoraj wieczorem natknęłam się na to forum i od razu dziś postanowiłam napisać z prośbą, czy mnie też przyjmiecie do siebie? Takiego groszka?
I to dużego groszka...
Obecnie jestem w 25 tygodniu ciąży, moja waga startowa to 106 kg - masakra! No, ale nie po to tu jestem, żeby się użalać nad sobą
Ja przytyłam prawie 30 kg w krótkim czasie, bo okazało się, że mam niedoczynność tarczycy - teraz biorę prochy - euthyrox codziennie no i co drugi tydzień wizyta u endokrynologa. Ta tarczyca została wykryta u mnie jakiś miesiąc przed ciążą, wcześniej myślałam że to tycie to dlatego że zajadam stres w pracy - nie jadłam nic przez cały dzień a jak wracałam do domu 20 to się rzucałam na lodówkę normalnie. Pewnie i żarcie i tarczyca zrobiły swoje.
jakieś 3 lata temu schudłam 30 kg w 2,5 miesiąca - byłam na diecie Cambridge i ważyłam jak nigdy w życiu 70 kg - to były czasy
I kilka miesięcy temu zaczęłam tyć... W sumie ja się jakoś źle nie czuję z moimi kilogramami, mój mąż - super zbudowany przystojniak też nigdy w życiu mi nic nie powiedział na ten temat - a raz ważę 70-80, raz 105- to się nazywa karuzela
To jest moje pierwsze dziecko, chociaż staraliśmy się jakiś rok (ale co to były za starania - mmmm
). Lekarze wykryli u mnie endometriozę no i ta tarczyca i nie dawali żadnych szans - a tu proszę
Bąbel rośnie aż miło
Idę o 14 na usg - zobaczymy jak się tam Niunia rozwija - na każdym usg było wszystko ok. Wyniki badań też bardzo dobrze (biorę witaminki Femibion i kwas foliowy- w sumie długo biorę ten kwas...).
Ogólnie czuję się dobrze tylko często mam taką zadyszkę, jak parowóz się czuję
Pewnie i kilogramy robią swoje i astma - bo mam dosyć ciężką.
Ufff - to tyle u mnie - boję się aż wejść dzisiaj na wagę - ostatnio było 112... Czyli +7 - dużo, ale co zrobić?
Pozdrawiam wszystkie mamuśki