zyrraffka
Szczęśliwa mama
10 czerwca zauważyłam na bieliźnie wodniste różowe upławy. Tego samego dnia miałam ktg w szpitalu. Po ktg ginekolog zbadała mnie i powiedziała, ze to nie wody tylko upławy. Dodała także, że szyjka wogóle nie przygotowana do porodu i nie życzy mi odejścia wód, bo to skończy się bardzo długim porodem.
Zdążyłam dojechać do domu i w wejściu odeszły mi wody. Około 11:30 byłam w szpitalu. Rozwarcie 2 cm, żadnych skurczów.
Wszystkie porodówki były zajęte, musiałam chodzić po korytarzu, ciągle lały się ze mnie wody. Nie pamietam o której zwolniła się porodówka i zaczęły pożadne skurcze (według mnie bardzo bolesne, a ktg zapisywało słabiutkie).
Męczyłam się strasznie, większość czasu musiałam leżeć bo zapis ktg nie był miejscami prawidłowy. Na szczęście był ze mną mąż bo nie wytrzymałabym tego wszystkiego. Najgorzej wspominam momenty badania rozwarcia przez położną, koszmar niesamowity, błagałam ją żeby przestała...
Położna z lekarzem mówili coś o odklejającym się łożysku i cesarce, strasznie się tego bałam i zaczęłam się trząść okropnie ze strachu. Po ok. 14 godzinach podłączyli mi pompę z oksy. Skurcze były dla mnie nie do wytrzymania, ból nie ustępował - rozwarcie 6 cm. Po pół godzinie zbadał mnie lekarz i zadecydował o cesarce. Było mi już wszystko jedno co ze mna zrobią byleby tylko skończył się ten koszmar.
Po ponad 17 godzinach od odejścia wód urodził się mój synek. 10 punktów. Byam tak oszołomiona, ze nie pamiętam jak dostałam się na salę poporodową i co dalej się działo. Pamiętam tylko piękną czuprynkę mojego synka i jego niesamowicie słodkie ustaeczka jak mi go pokazali jeszcze na sali operacyjnej.
Jestem najszczęśliwszą osoba na świecie....
Zdążyłam dojechać do domu i w wejściu odeszły mi wody. Około 11:30 byłam w szpitalu. Rozwarcie 2 cm, żadnych skurczów.
Wszystkie porodówki były zajęte, musiałam chodzić po korytarzu, ciągle lały się ze mnie wody. Nie pamietam o której zwolniła się porodówka i zaczęły pożadne skurcze (według mnie bardzo bolesne, a ktg zapisywało słabiutkie).
Męczyłam się strasznie, większość czasu musiałam leżeć bo zapis ktg nie był miejscami prawidłowy. Na szczęście był ze mną mąż bo nie wytrzymałabym tego wszystkiego. Najgorzej wspominam momenty badania rozwarcia przez położną, koszmar niesamowity, błagałam ją żeby przestała...
Położna z lekarzem mówili coś o odklejającym się łożysku i cesarce, strasznie się tego bałam i zaczęłam się trząść okropnie ze strachu. Po ok. 14 godzinach podłączyli mi pompę z oksy. Skurcze były dla mnie nie do wytrzymania, ból nie ustępował - rozwarcie 6 cm. Po pół godzinie zbadał mnie lekarz i zadecydował o cesarce. Było mi już wszystko jedno co ze mna zrobią byleby tylko skończył się ten koszmar.
Po ponad 17 godzinach od odejścia wód urodził się mój synek. 10 punktów. Byam tak oszołomiona, ze nie pamiętam jak dostałam się na salę poporodową i co dalej się działo. Pamiętam tylko piękną czuprynkę mojego synka i jego niesamowicie słodkie ustaeczka jak mi go pokazali jeszcze na sali operacyjnej.
Jestem najszczęśliwszą osoba na świecie....