Witajcie
Moge cos powiedziec na ten temat z autopsji. Nie podalam kolesia za ojca dziecka. Przez prawie cala ciaze, nie dal mi ani grosza, caly czas twierdzil, ze musi sie odbic od dna i splacic dlugi, na lekarza na nic. Pod koniec ciazy dal mi jakies 200 zl i 900 do wozka, ktore wzial od rodzicow. Nie interesowalo go juz nic dalej, na sile przyjezdzal do szpitala, a jak juz byl i mial cos kupic, to wolal ode mnie nawet na tormentiol dla dziecka-6 zl. Ja nie chce miec z nim nic wspolnego,nie kocham go, kazde spotkanie z nim kosztuje mnie mnostwo nerwow. Przez pierwsze 3 miesiace po urodzeniu dziecka, wysylal mi jakies pieniedze nagle przestal. Ja co prawda nie chcialam, zeby sie widywal z dzieckiem, bo po 1 uwazam, ze tak male dziecko nie potrzebuje wybitnie obecnosci ojca, a goszczenie go u mnie, zywienie i znoszenie jego gadki wykonczyloby mnie psychicznie, co odbiloby sie na dziecku, ktore ja karmie i zajmuje sie nim caly dzien. Ostatnio widzialam sie z nim, dal mi 20 zl i stwierdzil, ze mam sie cieszyc, ze cokolwiek mi dal, mowilam mu, ze nie mam za bardzo pieniedzy na szczepienie, to rowniez go to nie interesuje. Nie wiem, pewnie zaraz bedzie afera, ze staral sie, wysylal pieniadze, chce sie widywac z dzieckiem, ale tak naprawde on chce przychodzic do mnie, jesc na moj koszt, na poczatku kiedy przychodzil, to gdy poprosilam go zeby wyrzucil zuzyte pieluchy to wyniosl je na balkon, siedzial ogladal telewizje, a ja i tak uzeralam sie z dzieckiem. Co wy o tym wszystkim sadzicie ?