kwiatuszek , emka , spokojnie ... katarki są i będą , trzeba się raczej przyzwyczaić
a lekarze , no niestety takich mamy....
ja dzisiaj byłam z Milanem na szczepieniu , w zasadzie myslałam, że że go raczej nie będzie , bo ma znów jakąś wysypke i charczy tak jak i wasze dzieci ... ale po badaniu osłuchowo czysto i to raczej alergiczne , za to oczy mi wyszły na wierzch jak mi doktor pokazała co robic z siusiakiem
ja mu tak leciutko odciągałam skórkę żeby go nie daj boże nie bolało i wlasnie źle robiłam bo już ma ciasnawo i napletek ledwo wychodzi. Mam na maxa to robic i myć , usuwać ewentualną wydzieline.
Efekt taki , że siurek czerwony i pewnie boli jak sika , bo drze się jak diabli....
Po zaszczepieniu nawet nie płakał , bo te 5w1 to ponoć najmniej bolesne.
Milan wychwalony , że pieknie głowę sztywno trzyma, podciaga się trzymany za rece i siedzi , wodniak jąderka juz znikł więc też ok , waży 6500g .
W niedziele mielismy chrzciny , wszystko fajnie wypadło