reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Od kiedy parówki?

reklama
I ja pozwolę sobie dorzucić parę groszy :-) Coś takiego jak dietetyczna parówka nie istnieje :wściekła/y:. Albo jest tłusta albo ma kupę ulepszaczy :zawstydzona/y:.

Zdarzyło mi się popełni akt wyrobu domowego parówki :rofl2: i jest to nie tylko wyższa szkoła jazdy, ale też brak odpowiedniego sprzętu mnie pogrążył (mimo wszystko było czuć kawałki mięsa :baffled:).

Przepis zaczerpnięty z forum wędliniarskiego i zgodnie z normami z lat 20 parówka powinna zawierać około 60 % tłuszczu bo to jak z winem ma swoje wady gdy się w którąś stronę przemajstruje ;-) tzn. gdy jest zbyt chuda lub zbyt tłusta. Dla niektórych może być dziwne ale jednym z jej składników jest mleko pełnotłuste w proszku. Podaję fragment dotyczący ilości mięsa:

surowiec na 10 kg wyrobu
wp.kl.II - 5,5kg (podgardle,pachwina)
woł.kl.I -1kg
indyk udziec bez skóry -1,5kg

źródło: wedlinydomowe.pl

Ps. Wszyscy mamy jakieś hobby moim jest domowy wyrób wędlin oraz winiarstwo, a i czasem pogrzeszę w serowarstwie. I wbrew pozorom mieszkam w centrum dużego miasta.
 
Ostatnia edycja:
Ja myślę że co poniektóre tutaj wydziwiacie. Ja nie wiem, ale wątpię czy ktoś do parówek dodaje pióra i kopyta :-D a pisanie o pół szklanki cukru która rzekomo jest w serku danio, to brak wyobraźni. Przecież pół szklanki nie wejdzie do tego kubeczka. Nie siejcie paniki i jakichś pokarmowych zabobonów.
Ja byłam dzieckiem na przełomie lat 80 i 90. Wtedy nie było internetu i dzielenia się strasznymi stronkami o tym co złe w jedzeniu. Parówki jedli wszyscy, a na opakowaniu nie było podanego składu, gdyż kupowało się parówki na wagę i nikt żadnego opakowania nie oglądał ze wszystkich stron. Nie było też kubusiów i pysiów, za to była oranżada, na pewno bardziej niezdrowa bo wątpię czy wtedy były w ogóle jakiekolwiek normy wprowadzone. Nie było danonków, za to były serki homogenizowane, kto wie co w nich było. Wszyscy jedli i nikt nie chorował, do tej pory wszyscy jesteśmy zdrowi i żyjemy. Moja matka nie panikowała, nie czytała składów, internetu (składów ani internetu przecież nie było) kupowała to na co było ją stać i wszyscy jedli NORMALNIE, czasem parówki, czasem pasztet, czasem kaszankę, a czasem schabowego. Luksusem były landrynki, zapewne bez soku owocowego i witaminy C, jak to jest dzisiaj. I nic się nikomu nie stało.
Polecam wam wyluzowanie i życie normalnie. Jak dziecko od czasu do czasu zje chrupka, to nie umrze, a jego matka nie jest wyrodna.
Ja nie zamierzam z dziecka robić dziwoląga, który w szkole nie wie co to parówka, nie wie co to danonek i nie słyszał o mc Donaldzie nawet w telewizji, bo dla zdrowia nie ma w domu telewizora :-D
Przepraszam, ale śmieszy mnie taka histeria... wcale nie jestem pewna czy nadgorliwa i nadopiekuńcza mama która izoluje dziecko od normalnych rzeczy, to jest takie zdrowe... ale każdy żyje jak chce.
Pozdrawiam.
 
a ja daje Nadzi parowki cielece i dziecko zyje i ma sie dobrze;) oprocz tego dostaje tez danonki czy monte wbrew zakazom czy nakazom ktore tu wyczytalam
 
nie można dac się zwariować. Któraś z Was napisała że z sokołowa mają mnóstwo miesa ale i E składniniki. Poczytaj proszę czy te owe E nie są przypadkiem zdrowe, bo nie tylko szkodliwe E występują. Poza tym nie dajmy się zwariować, teraz nic nie ma zdrowego, chyba że sobie ktoś sam w ogródku posieje, zwierzęta w zagrodzie będzie trzymał itp. Teraz się wiele mówi o tym, że nawet żywność ekologiczna wcale nie jest taka ekologiczna, do tego w słoiczkach dla dzieci tez jest MOM. Parówka raz na jakiś czas ta z tych droższych na pewno nie zaszkodzi. Podobnie jak danonek. Wiadomo że ma dużo cukru bo ok 4 łyzeczki na kubeczek, ale jest smaczny, dzieci je uwielbiają i dlaczego zabierać dziecku dzieciństwo? Nie mówię, że mamy dawać dzieciom wszystko jak leci, ale takie pseudo zdrowe jedzenie od czasu do czasu nie zrobi dziecku krzywdy. Julka dostaje parówkę czasem, do tego ketchup, bo ma mnóstwo likopenu, dostaje pączka czy kilka gryzów pizzy. Robię to raz na jakiś czas, na pewno dziecku krzywdy tym nie wyrządzę. Prędzej jej zaszkodzi pierś z kurczaka podawana 2-3 razy w tyg niż raz na tydzień paróweczka. Dostaje też czasem żelki, lizaka czy czekoladkę. Może i popełniam bład nie wiem, ale nie chcę jej izolować od wszystkich przyjemności, a poza tym jak nie ja dam to da babcia, ciocia, pani na zajęciach na które dziecko uczęszcza itp. A potem taki ufoludek pójdzie do przedszkola czy nawet na plac zabaw i będzie w ciężkim szoku że dzieci jedzą to czy tamto a ona nie może. Umiar we wszystkim jeszcze nikomu nie zaszkodził :-)
 
Co do parówek to ja daje. Nie da się zaprzeczyć ze paróweczki to kiełbaski idealne dla małych rączek i buziek. Po co się deklarować"nigdy nie dam", wystarczy czytać skład. I nie kusić się na parówki"dla dzieci" "drobiowe" "cielęce"-bo tam tylko mom występuje drobiowy i sól.Ja kupuje tylko 3 rodzaje, wyborne z biedronki dla nas-dużych-71 % mięsa, te z szynki dla dzieci, oraz te z morlin z postaciami z filmów-80 kilka % mięsa.Nie uważam tego za cos złego, daję też, te zwykłe serki homogenizowane duże, nie te malutkie, danio albo inne. Jak się gotuje "swój " budyń to tez się go słodzi aby był dobry . Trzeba być dobrze zaopatrzonym finansowo albo mieć skąd brac rzeczy naturalne, eko, i zawsze swieże i zdrowe. Drażnią mnie występy Reni Jusis jako eko-mamy, takie to mądre wszystko jak je stać na to co najlepsze dla dziecka i nie jest to dla nich trudne do zdobycia. ja liczę ceny w biedronce a co dopiero w sklepie ze zdrową żywnością. Jak będę miała kiedyś własny dom i ogródek to wtedy będę miała własne i zdrowe, teraz nic nie poradzę. I jak pomyślę jakie parówki my jedliśmy to....te które kupuje teraz to po prostu sam miód;-) I tak jak ktos tu pisał-jak ja nie dam to da Babcia, więc ja tylko prosze o zakup tych gdzie jest dużo mięsa, a nie tych co "im smakują". Do czytania składu trzeba się przyzwyczaić,można też mieć fobię i przez godzinę czytać skład każdej wedliny-co tez czynię:-D i pytam pań w mięsnych sklepach, jak nie mają składu to nie kupuję i pytam jak to możliwe żeby nie było?Przynam że jestem upierdliwa z tym , ale byłoby łatwiej gdyby przy każdej wędlinie czy parówce był skład napisany po prostu.
 
wiecie jaka jest różnica między "zwykłymi" bananami a "Organic" ?
Cena :-D
zasłyszałam od jednego znajomego,że w sortowni,tam gdzie pakuje się banany dzieli się je i jedne są pakowane w zwykłe opakowania,a na drugi stosik nakleja piękną naklejeczkę ogranic i od razu cena idzie w górę ;-)
Mogę się założyć,że tak też jest z marchewkami w supermarketach.
Ale to taki off top.

Co do parówek,daję starszakom,staram się kupować te najlepsze,jestem świadoma ich podawania.
Najmłodszy dostanie najpóźniej jak się da.
 
reklama
A ja sama nie jem parowek bo nie lubie,wiec i tez nie podaje ich swojemu dziecku.

Kasia P.P
kiedys to bylo inaczej...parowki kupowalo sie w masarni,wiec nie byly pewnie az tak mocno naszpikowane chemia jak teraz te zapakowane w worek foliowy... oczywiscie wiem,ze masarnie nadal funkcjonuja ale wiemy przeciez,ze juz wszedzie oszukuja ;-) i takich parowek jak 20 lat temu to nawet w masarni nie dostaniemy.
 
Do góry