reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

objawy i boleści-ku pocieszeniu

ja mam chyba najmlodsze pierwsze dziecko, strasznie sie boje ale od wczoraj jakos mniej
bylam u kolezanki ktora ma corcie 2 miesieczna i synaka w Jaska wieku (i jeszcze 4 latka)
daje sobie tak dzielnie rade, ze az sobie pomyslalam ze musze jej dotrzymac kroku
wiem teraz ze latwo nie bedzie ale dam rade
a Jasiek super reagowal, co prawda jak zobaczyl mala w lezaczku chcial ja zrzucic (zawsze wszystko zrzuca jak chce gdzies wejsc), ale jak mala sie poruszyla, Jasiek zobaczyl ze to nie jakas rzecz, wycofal sie i obserwowal, potem chial jej dac czesc i zajal sie swoimi sprawami
nie byl tez zazdrosny jak trzymalam kruszynke, czy jak Marek trzymal
mam nadzeje ze to optymistyczna prognoza dobrze wrozaca na przyszlosc
 
reklama
u mnie kwestii przyjaciół jest nieco podobnie jak u Madzi, jak nie byłam w ciąży to ciągle miałam podrzucane do opieki jakieś dziecko, a jak jedna była w ciąży to potrafiła zadzwonić do mnie, żebym poszła z nią do sklepu czy pojechała do lekarza - tak dla towarzystwa:baffled: teraz na szczęście nie podrzucają dzieci, ale też nie zaglądają bo przecież ze mną nie można o niczym innym pogadać jak tylko o ciąży:no: z tym, że one zwykle pierwsze zagadywały i tłumaczyły jak im było ciężko;-) czasem się cieszę, że nie ma już tylu odwiedzin co kiedyś, bo teraz siedzę sama i głupoty mi chodzą po głowie:zawstydzona/y:
co do wszelkich zabobonów to u mnie w rodzinie to już tradycja:angry: i choćby dlatego nie mam w domu jeszcze łóżeczka i wózka:baffled: pierwsze ubranka kupowałam z duszą na ramieniu bo bałam się, że zapeszę:szok: pamiętam jak dwa lata temu zaczęłam starania o Dzidzię i kupiłam sobie kocyk, tak na dobry początek:-) po roku go wydałam bo w rodzinie ciągle gadali, że przez ten kocyk zapeszam:baffled: ciągle siedzi we mnie takie uczucie, żeby nie zapeszyć, ale sobie tłumaczę, że kto za mnie zrobi to całe pranie i prasowanie, no i przede wszystkim muszę wierzyć, że z Małym będzie wszystko dobrze bo nie ma innej opcji;-)
 
ja juz przed ciążą miałam w szafce reklamówke ciuszków- dostałam, a zaszłam w ciąże za drugą próbą he he także ja nie wierze w te rzeczy ale zawsze obawa jest no ale mysle pozytywnie i musi byc wszytko dobrze!
 
u mnie kwestii przyjaciół jest nieco podobnie jak u Madzi, jak nie byłam w ciąży to ciągle miałam podrzucane do opieki jakieś dziecko, a jak jedna była w ciąży to potrafiła zadzwonić do mnie, żebym poszła z nią do sklepu czy pojechała do lekarza - tak dla towarzystwa:baffled: teraz na szczęście nie podrzucają dzieci, ale też nie zaglądają bo przecież ze mną nie można o niczym innym pogadać jak tylko o ciąży:no:

No to właśnie tak jest u mnie:baffled: O ile ja specjalnie pilnuje, żeby nie rozmawiać wyłącznie o ciązy, dzieciach i pieluchach, bo też mnie monotematycznośc młodych matek wkurzała, jak sama dzieci nie miałam, to znajome i przyjaciółki uznały, że wraz z zajściem w ciążę wszelką inteligencję i zainteresowania bezpowrotnie utraciłam i jedyne co moze mi sprawić przyjemnośc to pytania o ciążowe samopoczucie i przygotowania...... oczywiście, że się trochę zmieniłam, ale ksiażki nadal czytam (nie tylko o pielęgnacji niemowląt:-p), życiem społeczno-kulturalnym się interesuję, do niedawna pracowałam umysłowo i generalnie nie zidiociałam jeszcze z kretesem, więc nie ma potrzeby traktować mnie ostrożnie i z dystansem jak staruszki z Alzheimerem:-p ale generalnie większość znajomych mamy młodych (przynajmniej we własnym mniemaniu:-p) i bezdzietnych, a wielki brzuch i zapuchnięte nogi słabo komponują się z imprezami do rana i wakacjami w Maroku a co gorsza przypomniają, że moze i samemu możnaby się kwestią prokreacji zainteresować:-D
 
te zbobony sa okropne
niby czlowiek w nie nie wierzy a jednak zostaja w glowie
ale staram sie tlumaczyc ze to bzdety
jak czarny kot przebiega mi ulice to sie zachwycam jaki on piekny bo uwielbiam ten kolor sierści:-)
a ciuszki juz kupowalam od ponad 2 lat (wiecej mam chyba na dziewczynke) i mam rozmiarowke nawet do 24 miesiaca zycia:-)
moj maz nazywal to krejzolstwem ale teraz nagle sie okazuje ze kupowac ciuszkow nie musze - chyba ze jakis kaprys mnie najdzie;-)
i serio lepeij glowy sobie nie zprzatac tym co inni mysla albo mowia:tak:
a ze znajomymi to roznie bywa
prawdziwi zostaja bez wzgledu na sytucje wiec taka selekcja przydatna
 
Renia tu się z toba zdecydowanie zgadzam prawdziwi przyjaciele zostają bez względu na sytuacje,a reszta to niech się pocałuje w tyłek.Po co nam tacy znajomi,czyli jak dopadła by nas jakaś choroba to też by się oczywiście odsuneli,mnie tacy znajomi nie potrzebni
 
u mnie z zabobonów to chyba tylko to ze by przed końcem 6 m-ca nic dziecku nie kupować, dziwne bo dziwne, ale za każdym razem( hihihi ale to brzmi jakbym już z 5 miała) tak robiłam.

A co do przyjaciół to zastanawiam sie jak to będzie kiedy już będę miała tą 2 , bo 1 łatwo upilnować a z 2 w odwiedziny to już cała wyprawa
 
U mnie narazie ze znajomymi bez zmian, chociaż najbliźsi znajomi i przyjaciolki są nie zamężne i bezdzietne:-) ale traktuja mnie zupełnie normalnie, wyłazimy w weekandy do knajpek, przyjeżdżają do mnie...narazie żadnych zmian nie odczuwam. Ale zdaje sobie sprawę że jak mała sie juz zjawi w realu to będzie inaczej, to ja juz nie będę miała tyle czasu żeby wysłuchać, pogadać ,doradzic...
Za to mój M ma trochę inaczej, ma kumpli takich jeszcze z dzieciństwa z podwórka, oni wciaz non stop imprezuja, pija, bawia się, panienki zmieniaja jak rękawiczki...no i właściwie po naszym ślubie juz ich kontakty troche osłabły, a teraz jak przyjdzie dziecko to podejrzewam że juz bardzo rzadko się będzie z nimi spotykał. Trochę mi go szkoda, bo nie zmienił się tak, no ale juz nie imprezuje, juz o alkoholowych jazdach z nim nie pogadają...Pocieszam się, że w między czasie znaleźli sie inni znajomi z jakimś pomysłem na zycie i w miarę ustabilizowanym życiem, więc myśle że na dobre to wyjdzie. Tym bardziej że jakieś półtora roku przed ślubem rozstalismy sie z moim M właśnie z powodu jego koleżków, ale na szczęscie M sie opanował i wszystko sie ułozyło. A jesteśmy juz razem ponad 9 lat, więc kupa czasu.
 
KasiaDe, ja bede bardzo krotko w szpitalu (prawdopodobnie) bo jak wszystko bedzie ok, to bede lezec tylko ok. 24 godz. W zwiazku z tym chyba oszczedze malemu tej przyjemnosci i lepiej niech tam nie zaglada, szpital to szpital, omijac z daleka jak sie da :tak:.
Natomiast jesli trzebaby bylo lezec dluzej, to chyba gdzies na dole wolalabym sie z nim zobaczyc i na pewno nie z dzidzia na rekach, bo na kursie nam mowili, ze trzeba, zeby mama starsze dziecko powitala osobiscie, wyprzytulala, wycalowala i pozajmowala sie nim troche zanim pokaze sie z noworodkiem na rekach i zacznie tlumaczyc co i jak. Te materialy z kursu mam zeskanowane w dwoch plikach, ale sa po angielsku.
Mimo to moze sie przydadza wam, to jutro je tu zamieszcze (musze zmniejszyc rozmiary). Zawsze to pare cennych porad sie przyda... no i mozna okreslic stopien wrazliwosci dziecka zeby mniej wiecej wiedziec jak zareaguje na niemowlaczka...

Jeszcze odnosnie nowej sytuacji jaka nas czeka i znajomych. No niestety, szczegolnie jak sie karmi, to na dlugo wieczorami czy w nocy sie nie da "urwac" na spotkanie ze znajomymi, a ja nawet jesli gdzies wyszlam w ciagu dnia, to juz tysiace mysli przez glowe przechodzily, typu: a czy maly nie glodny, czy nie placze, jak sobie z nim radza..itd itp... taka juz nasza mamusiowa natura :-D.

Potem to juz duzo latwiej, jak dzieciaczek podrosnie i nie je w nocy tylko spi. Mozna cos wiekszego zaplanowac i wyjsc na cala noc. No ale jakas zaufana i znajoma dziecku niania musi w domu zostac, na w razie czego, gdyby sie obudzilo. Ale jak to wyglada z dwojka, trojka... przeciez one sie moga budzic nawzajem i wtedy niania ma pelne rece roboty... w srodku nocy... hmmm....
 
reklama
nie wiem czy to co się teraz ze mną dzieję jest spowodowane zbliżającym się porodem, czy po prostu mam już wszystkiego dosyć bo robię się taka stękająca, że szok:zawstydzona/y::wściekła/y: noce mam bardzo ciężkie, za nic w świecie nie mogę się wyspać:crazy: ciągle mnie coś boli:angry: o wstawaniu do wc nie wspomnę:wściekła/y: brzuch stawia się bez przerwy, promieniuje do krzyża i nóg - tak od wewnętrznej strony:baffled: zaobserwowałam już takie dość bolące skurcze, trwające ok minuty, bo samo twardnienie brzucha nie jest straszne, ale te skurcze już dość męczące - zwłaszcza z tymi promieniującymi gratisami:baffled: tak w ogóle to brzuch stawia mi się cały, kiedyś odczuwałam to tylko na dole, a teraz już po całości:baffled: no i te kłucia w szyjce, bolące biodra i nawet żebra:szok: Mały jak się rusza to też mnie boli:baffled: może trochę przesadzam, ale czym bliżej porodu tym bardziej obserwuję organizm i zastanawiam się nad każdym bólem:confused: próbuję się do nich przyzwyczaić, żebym później nie była zdziwiona intensywnością bólu przy porodzie:baffled: tak bym powiedziała hartuję się - ale muszę sobie ponarzekać bo bym oszalała:-p
 
Do góry