Z tą ciążą to rzeczywiście nie jest tak super, jak by się człowiek spodziewał. OK - tyle lat wyczekiwań, starań o dziecko, ból po stracie pierwszej ciąży - to wszystko sprawiało, że błagałam niebiosa o dzidziusia. No ale chcąc nie chcąc tak zaczynam dostrzegać coraz więcej ciemnych stron tego mojego stanu błogosławionego:
Pryszcze jak za starych trądzikowych czasów, a do tego swędzące.
Krew z dziąseł.
Chroniczna bezsenność.
Płakanie bez powodu.
Sikanie co 5 minut, przez co niczego nie da się załatwić z dala od domu, bo pęcherz pęknie.
Niemożliwość chodzenia po schodach bez zadyszki - a właściwie to w ogóle niedługo chyba zacznę mieszkać pod domem, bo schodów nie pokonam.
Nogi jak dwie serdelki (po cholerę one tak przytyły, no?)
A do tego cokolwiek przy gotowaniu upuszczę, to zamiast na podłogę, to zlatuje mi na brzuch. I chodzę poplamiona
Istna masakra. A miało być tak pięknie
).
Czy któraś z Was też zauważyła, że jej nogi strasznie w ciąży przytyły, czy to tylko mój okropny problem? To mnie bardzo dołuje, zawsze miałam zgrabne nogi, a teraz wyglądam, jak kaczuszka.