Calineczka92
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Czerwiec 2022
- Postów
- 11 205
A jak wykres?Ja dziś 8dpo i biel. Testuje dalej
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
A jak wykres?Ja dziś 8dpo i biel. Testuje dalej
Tak, ale jesli jest od nas niezależna to pytanie czy warto zatracać się w smutkach i się dołować zamiast po prostu żyć i cieszyć się tym co jest tu i teraz.Tylko pytanie, czy motywacja coś pomaga? Może i faktycznie sporo można skorygować dietą, lekami, ale jednak spora część problemów, które wpływają na niepłodność jest całkowicie od nas niezależna.
Trzymam kciuki żeby wszystko było dobrzeJa to mam akurat przerwę z powodu leczenia męża - w grudniu zakończył chemię. Na początku kwietnia planujemy badania nasienia rozszerzone i na fragmentację. Może się okazać, że wszyscy żołnierze uciekli z pola bitwy i będzie klops :/
Szału nie ma, czekam na ten moment aż się podniesie do 36,8-37A jak wykres?
a mogę zapytać jak okres? Rozchulal się czy tylko takie plamienia?Miałam pójść do labu na badania, powtórzyć tsh, estradiol i prolaktyne, ale obudziłam się rano i uznałam, że po prostu mi się nie chce, że co to zmieni. Miałam dziś dzwonić do kliniki próbować przesuwać wizytę, ale to samo: nie chce mi się, co to zmieni.
Chyba sobie częściowo podaruję (żeby nie powiedzieć "odpuszczę") ten luty, będzie co ma być. Przynajmniej ten weekend i dzisiaj tak czuję, zobaczymy co przyniosą kolejne dni.
Ale mamy ładnie w górze i tak, trzymam kciuki kochanaSzału nie ma, czekam na ten moment aż się podniesie do 36,8-37
Dlatego właśnie napisałam, że motywacja jest spoko, ale na wiele kwestii wpływu nie mamy. Także chodziło mi o to samo co Tobie .Tak, ale jesli jest od nas niezależna to pytanie czy warto zatracać się w smutkach i się dołować zamiast po prostu żyć i cieszyć się tym co jest tu i teraz.
Oczywiście mamy pełne prawo smucić się, płakać, krzyczeć... Ale prędzej czy później trzeba się z tego smutku podnieść i iścć dalej. O to mi chodzi
to chyba zależy od osoby jeżeli chodzi o motywację. Bo ja jak jestem zmotywowana, to mam jeden cel i ta motywacja dotyczy właśnie jego: żeby go osiągnąć. I podporządkowuje wszystko pod ten cel. I nie chodzi tylko o starania, ale np. o zdobycie określonego certyfikatu językowego. Jak jestem zmotywowana, to wszystko inne idzie na bok, nic innego się nie liczy. A jak się nie uda, to jest rozpacz straszna.Tak, ale jesli jest od nas niezależna to pytanie czy warto zatracać się w smutkach i się dołować zamiast po prostu żyć i cieszyć się tym co jest tu i teraz.
Oczywiście mamy pełne prawo smucić się, płakać, krzyczeć... Ale prędzej czy później trzeba się z tego smutku podnieść i iścć dalej. O to mi chodzi
w sobotę się pojawił na szczęście. Nie jest jakiś szalony, ale jest ewidentnie @, więc tu mi się szczęśliwie problem rozwiązała mogę zapytać jak okres? Rozchulal się czy tylko takie plamienia?
Mam bardzo podobnie. Zawsze tak miałam i ze wszystkim. Nie potrafię „ciągnąć” kilku spraw na raz, zawsze coś wybija się na prowadzenie i jestem na tym zafiksowana. Może u mnie nie ma wielkiej rozpaczy „na zewnątrz” jak się nie udaje, ale wewnętrznie jest dramat, trudno mi jest zaakceptować jakąkolwiek porażkę jeśli chodzi o coś dla mnie ważnego.to chyba zależy od osoby jeżeli chodzi o motywację. Bo ja jak jestem zmotywowana, to mam jeden cel i ta motywacja dotyczy właśnie jego: żeby go osiągnąć. I podporządkowuje wszystko pod ten cel. I nie chodzi tylko o starania, ale np. o zdobycie określonego certyfikatu językowego. Jak jestem zmotywowana, to wszystko inne idzie na bok, nic innego się nie liczy. A jak się nie uda, to jest rozpacz straszna.
Więc u mnie motywacja jest destrukcyjna, to jest takie "wszystko albo nic", najbardziej mi służy podejście "co ma być, to będzie", w którym robię dużo, żeby osiągnąć cel, ale nie zatracam się przy tym i mam właśnie miejsce na inne rzeczy. Do tej pory w staraniach towarzyszyło mi "wszystko albo nic" i wieczne górki optymizmu na zmianę z rowami Mariańskimi. Ciekawe jak długo mi się utrzyma ten comabyctobedziezm.