reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nowy Rok to spełnienia marzeń czas - więc dwie kreski ⏸️ wysika każda z Nas 🥰

Jeśli chodzi o starania to ja powiedzialam tylko Mamie by się nie martwiła że wcale o tym nie myślimy i teraz już nie pyta tylko mówi że robi swoją robotę i modli się za nas codziennie w kościele 😁

Prawdę mówiąc trochę pomaga że nie mieszkamy w Polsce. Tutaj jest ogólnie rozumiane by nie pytać o takie rzeczy bo albo ktoś nie chce albo nie może i zawsze zadawanie pytań o dzieci jest ogromnie niezręczne

Ale rok po ślubie gdy pojechaliśmy na święta do Polski Mama mi powiedziała że wszyscy jej znajomi mówili że przywieziemy niespodziankę i czy mam jakieś problemy skoro nie jestem w ciąży 🤦🏻‍♀️(wtedy jeszcze byłam na antykoncepcji
Powiem Ci , że mam podobnie mamie powiedziałam, tylko dlatego, żeby nie myślała sobie , że nie myśle o potomstwie mimo dużego stażu związku i tego , że jestem po 30- stce.
A tego że powiedziałam siostrze żałuje. Poza tym im mniej osób wie, myśle , że lepiej wg mnie.
Podobnie jak Ty też jestem za granicą i uważam , że to do zniesienia bardziej, niż jak się jest na miejscu i słucha non stop tego "bełkotu " bez taktu , bo przecież co to za filozofia " zrobić sobie dziecko" 😐😉

P
 
reklama
Co prawda niektóre teksty hardkorowe, zwłaszcza ze smoczkiem :D ale generalnie ja sama byłam w szoku ile zachowań innych rodziców mnie wkurzało, a teraz patrzę na to od drugiej strony. I z tego co rozmawiam ze znajomymi to chyba każdy tak ma. To trochę jak z naszymi staraniami o dziecko - kto tego nie przechodzi, nie wie co czujemy. I rzuca tekstami typu a czemu jeszcze nie macie dziecka, odpuść, za bardzo się spinasz. Takie osoby nie umieją się postawić w naszej sytuacji. Tak samo to działa według mnie z ludźmi bez dzieci (choćby oczywiście bardzo te dzieci były wymarzone) i ludźmi z dziećmi. Tym pierwszym bardzo trudno się postawić w roli rodzica i zrozumieć z czego wynikają takie a nie inne zachowania. Zachowania śmieszne, czasem żenujące, czasem wyglądające na nadopiekuńczość, łatwo to zaszufladkować będąc z boku ;) nie hejtuję oczywiście, trochę tylko staję w obronie rodziców bo sama byłam po obydwu stronach i trochę inaczej na to patrzę.
Jak nie mieliśmy dziecka a spotykaliśmy się z rodziną mojego brata co mają dwójkę dzieci, to właśnie miałam wrażenie że tyle tematów poruszyliśmy a żadnego nie skończyliśmy. No to teraz jak się spotykamy to jest dopiero kaplica 😅 w tych przerwach pomiędzy przerywnikami czasem nawet nie wiemy jaki temat zacząć. A jak kiedyś, jeszcze przed moją ciążą, zaprosili dwójkę dzieci sąsiadów to był taki chaos że aż się odechciewało mieć dzieci, serio.
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to wszystko dlatego, że nie wiemy, jak jest po drugiej stronie.
Dlatego np. mam koleżanki, które po swojej ciąży zerwały ze mną kontakt, bo nie ma ze mną o czym rozmawiać. A starałam się, naprawdę. Ale nikt najwyraźniej nie zrozumie matki tak jak inna matka.
Więc najwyraźniej nie ma ze mną o czym pogadać, fakt.
Nie w tym rzecz, że to, co mówią szczęśliwi rodzice, mnie denerwuje, śmieszy czy że chcę to oceniać.
Jestem po prostu zazdrosna - bo tak to chyba działa, nie? Dlatego pewnie moje odczucia są trochę wyolbrzymione.
Ja naprawdę nie szufladkuję. Bo to ja jestem wyjątkiem w tym wszystkim. To ja jestem zaszufladkowana. Bo praktycznie nie ma dla mnie społecznie miejsca w takim razie.
Nie wiem, jaką będę matką, może taką samą, a może się nigdy nie przekonam.
Rozumiem, że dzieci są absorbujące - spędzam z nimi w pracy całe dnie.
Ale... przecież kiedyś z tymi wszystkimi ludźmi mieliśmy o czym rozmawiać i mogliśmy na siebie liczyć. Może jestem głupia, ale wydaje mi się, że jeśli się rozumieliśmy dawniej, to dlaczego teraz mam uznać to za naturalne, że gdybym chciała pogadać o mojej stracie, to w sumie normalne, że nie mogę, bo przecież dzieci biegają... Rozumiem, że to ważne, szanuję, interesuję się, ale... no ok, jest inaczej.
 
Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że to wszystko dlatego, że nie wiemy, jak jest po drugiej stronie.
Dlatego np. mam koleżanki, które po swojej ciąży zerwały ze mną kontakt, bo nie ma ze mną o czym rozmawiać. A starałam się, naprawdę. Ale nikt najwyraźniej nie zrozumie matki tak jak inna matka.
Więc najwyraźniej nie ma ze mną o czym pogadać, fakt.
Nie w tym rzecz, że to, co mówią szczęśliwi rodzice, mnie denerwuje, śmieszy czy że chcę to oceniać.
Jestem po prostu zazdrosna - bo tak to chyba działa, nie? Dlatego pewnie moje odczucia są trochę wyolbrzymione.
Ja naprawdę nie szufladkuję. Bo to ja jestem wyjątkiem w tym wszystkim. To ja jestem zaszufladkowana. Bo praktycznie nie ma dla mnie społecznie miejsca w takim razie.
Nie wiem, jaką będę matką, może taką samą, a może się nigdy nie przekonam.
Rozumiem, że dzieci są absorbujące - spędzam z nimi w pracy całe dnie.
Ale... przecież kiedyś z tymi wszystkimi ludźmi mieliśmy o czym rozmawiać i mogliśmy na siebie liczyć. Może jestem głupia, ale wydaje mi się, że jeśli się rozumieliśmy dawniej, to dlaczego teraz mam uznać to za naturalne, że gdybym chciała pogadać o mojej stracie, to w sumie normalne, że nie mogę, bo przecież dzieci biegają... Rozumiem, że to ważne, szanuję, interesuję się, ale... no ok, jest inaczej.
Właśnie w takich sytuacjach wg mojego skromnego majestatu można poznać kto jest przyjacielem, kto znajomym a kto po prostu jest podły i nigdy nic nie znaczył w Twoim życiu, bo skoro ktoś traci z Tobą temat, to wg mnie znaczy nigdy nie był wart tej całej Twojej uwagi😉ps takie przypadki znam z autopsji, może nie straciłam dziecka, ale nie raz zawiodłam się na osobach, na których myślałam, że moge polegać
 
Piątunio... oby szybko minął do wieczora ;-)
I tak mam dziś farta, bo zaczynam o 10:00, zamiast o ósmej...
Za to jutro jestem w pracy do 1:00. W nocy.
Idę na studniówkę.
I jeśli ostatnio natknęliście się na jakieś artykuły co do tego, jak to nauczyciele wtedy imprezują i jak im trzeba wszystko opłacać - to nie te klimaty ;-) Muszę przyjść na 15:00 organizować, a po północy zostać sprzątać.
Teraz studniówki są do 1 w nocy? Moja trwała do 5 rano a to nie było tak dawno temu No dobra ponad 9 lat temu 😂🙈i owszem nauczyciele byli z nami ale sprzątaliśmy sami
 
moge zapytać jakie TSH zbijasz i jaka dawka? Ja wyszarpalam od lekarza leki ale dostałam 0.25mg levothyroxine a moje TSH to prawie 5 więc się zastanawiam na ile to pomoże. Chyba muszę wspierać się dieta 🤦🏻‍♀️
Ja staram się rok z kawalątkiem miałam badania tsh 2.5 i 2.1 i dostałam od endo dawke taką jak Ty , nie wiem czy to nie za mała dawka...
 
Objadłam się. Grzańce z wanilią sztos.
 

Załączniki

  • 6D5FC0FA-B5AA-41F9-8114-70FCBCD29D4A.jpeg
    6D5FC0FA-B5AA-41F9-8114-70FCBCD29D4A.jpeg
    2,3 MB · Wyświetleń: 73
reklama
Do góry