współczuję, że byłaś w tym aż 5 lat, ja po 2 odczuwam do dziś stres na samą myśl (minęły 4 lata). Właśnie to, że nic nie można było zaplanować, bo znajomi już się irytowali, że ja znowu odwołuję spotkanie, bo muszę zostać dłużej. Telefony o każdej porze dnia i nocy. Praca na urlopie, praca na L4. Decyzję o odejściu podjęłam jak wylądowałam w szpitalu z podejrzeniem udaru (który okazał się migrena), a drugiego dnia pobytu w szpitalu szef zadzwonił niby zapytać jak się czuje, ale musiał mi opowiedzieć o tym jak on kilka lat wcześniej leżał na tym samym oddziale co ja z prawdziwym udarem i mu przynieśli kompa, żeby mógł ze szpitala pracować. Po tym przez dwa tygodnie pobytu nie odbierałam już od niego telefonów, a jak tylko wyszłam zaczęłam rozsyłać cv. Dopóki nie będę głodować nie wrócę do takiej pracy. Szkoda życia, zdrowia, relacji z ludźmi.