reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Nowy Rok to spełnienia marzeń czas - więc dwie kreski ⏸️ wysika każda z Nas 🥰

no a mój Stary jest mega dobrym nauczycielem i instruktorem :D no o świetnym kierowcą. Czuję się z nim dużo pewniej. Ale wiem, ze muszę się przełamać. Skręcę w inną stronę i już nie będzie odwrotu :D
Rozumiem to może dlatego 😂. Mój mąż jest świetnym kierowca😁, ale nauczyciel i cierpliwości do mnie oj to on nie ma😁. On zawsze wymaga ode mnie wysokiego poziomu umiejętności w takich sprawach😁😂. Nawet pamiętam jak mnie uczył na nartach ale co mam robić no jedz za mną, a jak skręcać no normalnie 😂, on też sam się uczył więc nauka była trochę ekstremalna i zabawna 😂. Raz zjechałam do połowy szlaku na dupie przez to, gubiąc nartę i Pan który mi ją podwiózł się śmiał, że jestem odważna, że taki szlak na początek wybrałam bo on zaawansowany, a ma respekt 😂😂.
Ale też w drugą stronę jak przyszło do zakupów niektórych sprzętów motoryzacyjnych i chciał mi mniejsze pojemności silnikowe kupić, to nie ja musze mieć porządne nie mogę mieć innego niż on, więc też nie miał wtedy on do gadania nic😂😂.
W sumie młodość miała większą odwagę i głupotę czasami zarazem za sobą 😂😂😂
 
reklama
Ja miałam długa przerwę od prowadzenia bo ostatnio jechałam autem jakies 2 lata temu🙈 u mnie największy problem po takiej przerwie są odległości - ciężej mi się włączyć do ruchu bo nie umiem określić czy zdążę 😂ale jakbym była zmuszona wsiadłbym za kółko . Ogólnie to miałam kilka razy długie przerwy i wsiadałam sama i jechałam 😁 jeżeli chodzi o parkowanie to po długich przerwach tez jest to problematyczne ale 300 ra y się poprawiając do zrobienia 😝
Wiadomo jak jest dłuższa przerwa to człowiek lekko wypada z wprawy, ale to kwestia wyjeżdżenia znów trochę i załapania tego. Także dużo jeździć i tyle.
 
Ja Cię doskonale rozumiem. Mam ten sam problem. Umiem jeździć i w ogóle, ale na dłuższe trasę czy gdzieś to wolę jeździć z M. Sama się boję. Tak to wiem, że siedzi obok i jak spanikuje to on mną pokieruje. A jak sama? To i może bym wybrnęła, ale pytanie czy bym nie spowodowała wypadku z swojej winy 😖
ale ja panuję nad pedałami :D i jak jestem sama to jestem skupiona, Ciężko mi po prostu się przełamać, żeby samej gdzieś poejchać. Idę tam gdzie znam
Dlatego do póki nie zaczniecie same jeździć, gdzie chcąc nie chcąc zmusi Was sytuacja do pełnego skupienia i decydowania to tak może być, ponieważ wtedy jednak bardziej się panikuje bo jest ta osoba co nam powie, wiec po co się wysilić samemu to zrobić. To jest coś takiego jak w życiu codziennym, ja widzę nawet to często w mojej pracy, wyszkalam osoby, on często mi panikują, pytają bo nie dadzą rady, bo nie wiedzą, a ja wiem, że strach nimi kieruję i kiedy przychodzi egzamin, czy jest sytuacja w której są sami, nagle okazuje się, że wytężają się inaczej i wtedy jakoś dają radę i umieją 😁, dużo siedzi blokady w głowie. Człowiek lubi mieć taki spadochron ochronny i wtedy się nie wysilać, a tylko przelamienie go, daje nam odblokowanie jakieś bariery.
 
Ostatnia edycja:
U mnie taka sytuacja, że mój luby poszedł na prawo jazdy jak kupiłam samochód. Wcześniej nie miał potrzeby. Ja prawko zrobiłam na studiach, kupiłam potem gruchota do nauki jazdy, najczęściej starszego brata męczyłam żeby ze mną gdzieś jechał. Tak się ułożyło, że ja się wyprowadziłam i samochód został u rodziców, a moje prawko na jakieś 8-9 lat do szuflady. Potem praktycznie z dnia na dzień trzeba było wsiąść w samochód i jechać. Wykupiłam lekcje u instruktora, po godzinie powiedział, że nie ma sensu żeby mu płaciła za kolejne lekcje, lepiej za to auto zatankować i oswajać się ze swoim samochodem i drogą. Do pracy codziennie 40km w jedną stronę, dość szybko się oswoiłam. A jeszcze samochód na początku dał popalić z awariami np. gasnąć na środku ronda, albo na wiadukcie. Potem było już tylko lepiej. A jazda w dalekie trasy to bajka, nic prostszego. W rodzinie strony 500 km nocą to były moje ulubione podróże. Potem partner zrobił prawko i musiałam się dzielić tą przyjemnością. Jak ja się bałam na początku z nim jeździć, jak go pouczałam. 😅
 
U mnie taka sytuacja, że mój luby poszedł na prawo jazdy jak kupiłam samochód. Wcześniej nie miał potrzeby. Ja prawko zrobiłam na studiach, kupiłam potem gruchota do nauki jazdy, najczęściej starszego brata męczyłam żeby ze mną gdzieś jechał. Tak się ułożyło, że ja się wyprowadziłam i samochód został u rodziców, a moje prawko na jakieś 8-9 lat do szuflady. Potem praktycznie z dnia na dzień trzeba było wsiąść w samochód i jechać. Wykupiłam lekcje u instruktora, po godzinie powiedział, że nie ma sensu żeby mu płaciła za kolejne lekcje, lepiej za to auto zatankować i oswajać się ze swoim samochodem i drogą. Do pracy codziennie 40km w jedną stronę, dość szybko się oswoiłam. A jeszcze samochód na początku dał popalić z awariami np. gasnąć na środku ronda, albo na wiadukcie. Potem było już tylko lepiej. A jazda w dalekie trasy to bajka, nic prostszego. W rodzinie strony 500 km nocą to były moje ulubione podróże. Potem partner zrobił prawko i musiałam się dzielić tą przyjemnością. Jak ja się bałam na początku z nim jeździć, jak go pouczałam. 😅
No i extra. Każdy kiedyś zaczynał, każdy mniej lub bardziej się bał, popełnia błędy, ja zawsze mówię, że nikt się alfa i omega nie urodził 😁.
 
No i extra. Każdy kiedyś zaczynał, każdy mniej lub bardziej się bał, popełnia błędy, ja zawsze mówię, że nikt się alfa i omega nie urodził 😁.
Na mojej rodzinnej wiosce dużo jest samochód ciężarowych z naczepami wiążącymi drzewo. Jak ja się ich bałam, za każdym razem zjeżdżałam na pobocze jak taki je jechał z naprzeciwka, a brat tylko krzyczał, że mam drogą jechać.😁 Moja przyjaciółka ma prawko 18 lat, jeszcze nie odważyła się jeździć samochodem.
 
Ja się za to naczytałam o akupunkturze na płodność i się zapisałam na kilka sesji z akupunktury z masażem japońskim kręgosłupa i miednicy :) nie wiem w zasadzie kiedy to ma zadziałać, bo jak w tym cyklu nic nie będzie to potem kolejny pauzuje, bo mój stary ma tylko jedno zastrzeżenie - żadnego skorpiona w domu🫣
Osobiście akupunkturę polecam. Może to efekt psychologiczny i placebo, ale na mnie działa 😊. Chodziłam na zabiegi do położnych, które się tym zajmują. Przygotowanie "domu na przyjęcie nowego mieszkańca" i takie tam 😉. Ale przede wszystkim bardzo mnie to uspokajało.
 
reklama
A co do samochodów: zgadzam się z Sheldonem Cooperem z "Tworii wielkiego podrywu": "I'm clearly too evolved for driving" 🤣.
Serio, gdy pierwszy raz miałam usiąść za kółkiem, byłam w szoku, że w XXI wieku to takie skomplikowane! 😁 Tyle pedałów, biegi, a do tego 1000 rzeczy, na które trzeba uważać dookoła. Więc... prawko to był mój najtrudniejszy egzamin w życiu! Ale jeździć na manualnej odmawiam... wolę automat 😄
 
Do góry