rozumiem, przy braku czasu i sił gotowanie dietetycznych posiłków jest bardzo trudne i dla mnie to też stanowiło problem zawsze - generalnie u mnie swego czasu pyszne.pl 6x w tygodniu.
U mnie rozwiązaniem na początek okazało się wprowadzanie zdrowszych i mniej kalorycznych zamienników po prostu - to był taki pierwszy krok, który pozwolił mi na uporządkowanie głowy i nabranie ochoty na dalsze kroki. Drugim krokiem było zamienienie teoretycznie niedietetycznych ukochanych posiłków (pizza) w dietetyczne posiłki (pizza za 650kcal w 30 minut, z czego 20 w piekarniku

). I jakoś tak się kulam w miarę, mimo bardzo niezdrowej relacji z jedzeniem w przeszłości (15 lat z różnego rodzaju zaburzeniami odżywiania za mną).
Może dobrym rozwiązaniem bylby psychodietetyk? Żeby zajął się nie tylko dietą, ale i Twoją motywacją oraz generalnie relacjami z jedzeniem?