reklama
Bibi89
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2021
- Postów
- 20 613
My wozimy w bagażniku od zawsze... ale musisz mieć tez miejsce na wózek i jakieś bagaże bo raczej na kanapie obok dziecka wózka nie położysz też nie wiem jak to ogarniemyJeszcze sen z powiek spędza podróż z maleństwem i psami. Moje do tej pory miały dla siebie całą tylną kanapę. W rodzinne strony mam ponad 400km więc to już długa podróż. Chyba najrozsądniejszym miejscem dla psiaków jest bagażnik?
Lwica1410
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Czerwiec 2021
- Postów
- 2 381
No moje królewny rozpuszczone maja taka specjalna nakładka na kanapę, do tego poduchy, i tak sobie podróżowaliśmy. Jakoś nie było innej potrzebny, bo nas dwoje i one dwie więc miejsca w sam raz. Dziewczyny w sumie nie duże, no ale kłopot się robi jak jeszcze jedna osoba dochodzi. Starsza sunie to bardzo długo podróżowała tylko na kolanach, ciężko było ją było tego oduczyć, z przypięcia pasami też nie była zadowolona.
Gdyby nie bagaże to by był luz, a tu jeszcze jakiś wózek. Już teraz jak na weekend jeździmy to zazwyczaj pół bagażnika załadowane, bo może się przyda a nosić nie trzeba. Bagaże na kanapie to nie jest bezpieczne. Chyba najlepiej, żeby u dziadków był drugi wózek.
Gdyby nie bagaże to by był luz, a tu jeszcze jakiś wózek. Już teraz jak na weekend jeździmy to zazwyczaj pół bagażnika załadowane, bo może się przyda a nosić nie trzeba. Bagaże na kanapie to nie jest bezpieczne. Chyba najlepiej, żeby u dziadków był drugi wózek.
My wozimy na tylnym siedzeniu. Wcześniej pies miał cała kanapę dla siebie, ale nie braliśmy w ogóle pod uwagę bagażnika, bo nie mamy takiej możliwości. Zastanawialiśmy się, jak to będzie, ale pies w ogóle nie zwraca na córkę w aucie uwagi, on ma inne rzeczy do roboty.Jeszcze sen z powiek spędza podróż z maleństwem i psami. Moje do tej pory miały dla siebie całą tylną kanapę. W rodzinne strony mam ponad 400km więc to już długa podróż. Chyba najrozsądniejszym miejscem dla psiaków jest bagażnik?
Papillonek1980
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Sierpień 2018
- Postów
- 5 427
Zazdroszczę piesków. Świetne charaktery.Więc syn zawsze spał z obstawą, na zdj miał 2 tyg.
Moja pieska jest uważana w rodzinie za agresywną. Szwagierka nawet radziła pozbyć się psa. Bo ona by takiego nie chciala. Moja psia faktycznie ma dwa pogryzienia na koncie, ale to raczej moja wina. I niestety aktualnie obcego psa nie tylko odstrasza postawą, ale łapie w pysk i szarpie na boki. Tyle, że: psia jest z fatalnych warunków, z obory. Nie była dobrze zsocjalizowana. Była źle traktowana. Ma twardy charakter. Atakujące ją regularnie psy nie poprawiły sytuacji. Dzień w dzień, atakowały ją agresywne podbiegacze. Jakby tego stresu było mało, pogryzła ją suka.q Duża suka, mix owczarka niemieckiego, złapała ją jak szmatę, jak moja była młoda i przeorała nią trawnik. Miała ranę do szycia na udzie. Moja ma 6 kg, a tamta ok 35. Facet puścił swoją luzem, bo "ona nic nie zrobi". Mimo, że suka szła w przyczajce, wgapiała się w moją jak w ofiarę, cała sztywna i zjeżona. Nie odwołał, więc zaatakowała moją na smyczy. Nie dałam rady złapać obcej duzej w locie za obroże. Za szybka była i za silna. To było straszne, tyle krwi, moja tak piszczała. Moja początkowo była fajna, taka ciapa, ale przez te regularne ataki przez wiele lat, zaczęła się bać i odstraszać na wszelki wypadek. A co do ugryzienia ludzi. Byliśmy w gościach u cioci. Obcy teren. Śliczna mała dziewczynka uparła się ganiać psa, bić pięścią, kopać w brzuch. Uniemożliwiałam jej, tłumaczyłam, łapałam dziecko, twarzą w twarz i mówiłam, pieska boli, nie wolno, przestań! Ostro. Ciocia się śmiała, że mała przecież tarmosi psy za futro i nic się nie dzieje, nic jej nie robią. Ech. W końcu chwilę się zagadałam i nieszczęście gotowe. O ile początkowo psia uciekała, tak zapędzona w kozi róg i uderzana pięścią w końcu złapała dziecko za rączkę. Nie ścisnęła, przytrzymała, wypluła. Wrzask był niesamowity. Dziecka oczywiście. Obejrzeliśmy rączkę, i nawet ryski nie było. Bardziej strach. I nagle udało się nauczyć omijać pieska, nie bić, nie kopać w brzuch. Ale stres dla mnie ogromny, bo nie dopilnowałam. Wina ewidentnie moja. Nie miałam psa gdzie zamknąć, odizolować. Druga sytuacja, to jak ok 15 latek przechadzał się przy psie, dla niego obcym psie, jedzącym surowe mięso pod płotem. Pies był uwiązany. Cały sztywniał. Wgapiał się.Mówiłam, prosiłam, aby się nie zbliżał, bo pies je i zaatakuje. Było dużo miejsca do chodzenia. Ale po co? Dziecko mnie zignorowało, nawet nie zauważyłam, kiedy pieska podbiegła i capneła go. Zrobiła siniaka, chyba nawet przecięła skórę. Tu też byliśmy w gościach calutki dzień i nie miałam co zrobić z psem.
Masakra
Co do podróży. Kupiłam kontenerek dla psa. Jest na podłodze auta, z tyłu, tuż za przednimi siedzeniami. Poniżej fotelika. Cofam przednie siedzenia, aby klatka się nie ruszyła. Pies jest nauczony w tym jeździć, ma kocyk i Konga z pasztetem. Ciamka sobie lub jeździ do góry brzuszkiem. Bardzo to lubi i wskakuje na wyścigi.
Ostatnia edycja:
Myslalas o behawioryście?Zazdroszczę piesków. Świetne charaktery.
Moja pieska jest uważana w rodzinie za agresywną. Szwagierka nawet radziła pozbyć się psa. Bo ona by takiego nie chciala. Moja psia faktycznie ma dwa pogryzienia na koncie, ale to raczej moja wina. I niestety aktualnie obcego psa nie tylko odstrasza postawą, ale łapie w pysk i szarpie na boki. Tyle, że: psia jest z fatalnych warunków, z obory. Nie była dobrze zsocjalizowana. Ma twardy charakter. Atakujące ją regularnie psy nie poprawiły sytuacji. Dzień w dzień, atakowały ją agresywnie podbiegacze. Duża suka, mix owczarka niemieckiego, złapała ją jak szmatę, jak moja była młoda i przeorała nią trawnik. Miała ranę do szycia na udzie. Moja ma 6 kg, a tamta ok 35. Facet puścił swoją luzem, bo "ona nic nie zrobi". Mimo, że suka szła w przyczajce, wgapiała się w moją jak w ofiarę, cała sztywna i zjeżona. Nie odwołał, więc zaatakowała moją na smyczy. Nie dałam rady złapać obcej duzej w locie za obroże. Za szybka była i za silna. To było straszne, tyle krwi, moja tak piszczała. Moja początkowo była fajna, taka ciapa, ale przez te regularne ataki przez wiele lat, zaczęła się bać i odstraszać na wszelki wypadek. A co do ugryzienia ludzi. Byliśmy w gościach u cioci. Obcy teren. Śliczna mała dziewczynka uparła się ganiać psa, bić pięścią, kopać w brzuch. Uniemożliwiałam jej, tłumaczyłam, łapałam dziecko, twarzą w twarz i mówiłam, pieska boli, nie wolno, przestań! Ostro. Ciocia się śmiała, że mała przecież tarmosi psy za futro i nic się nie dzieje, nic jej nie robią. Ech. W końcu chwilę się zagadałam i nieszczęście gotowe. O ile początkowo psia uciekała, tak zapędzona w kozi róg i uderzana pięścią w końcu złapała dziecko za rączkę. Nie ścisnęła, przytrzymała, wypluła. Wrzask był niesamowity. Dziecka oczywiście. Obejrzeliśmy rączkę, i nawet ryski nie było. Bardziej strach. I nagle udało się nauczyć omijać pieska, nie bić, nie kopać w brzuch. Ale stres dla mnie ogromny, bo nie dopilnowałam. Wina ewidentnie moja. Nie miałam psa gdzie zamknąć, odizolować. Druga sytuacja, to jak ok 15 latek przechadzał się przy psie, dla niego obcym psie, jedzącym surowe mięso pod płotem. Pies był uwiązany. Cały sztywniał. Wgapiał się.Mówiłam, prosiłam, aby się nie zbliżał, bo pies je i zaatakuje. Było dużo miejsca do chodzenia. Ale po co? Dziecko mnie zignorowało, nawet nie zauważyłam, kiedy pieska podbiegła i capneła go. Zrobiła siniaka, chyba nawet przecięła skórę. Tu też byliśmy w gościach calutki dzień i nie miałam co zrobić z psem.
Masakra
Co do podróży. Kupiłam kontenerek dla psa. Jest na podłodze auta, z tyłu, tuż za przednimi siedzeniami. Poniżej fotelika. Cofam przednie siedzenia, aby klatka się nie ruszyła. Pies jest nauczony w tym jeździć, ma kocyk i Konga z pasztetem. Ciamka sobie lub jeździ do góry brzuszkiem. Bardzo to lubi i wskakuje na wyścigi.
Psy które ja "wychowuje" od szczeniaka to żywe przytulanki, nie zwierzęta u nas na pokładzie 10 letnia sunia, akurat nie moja. I mój 3 letni pies, którego przedstawiłam wam juz zdj wyżej. Mój Toudi bawi się z synkiem, jak byl malutki to oba pieski spały lub leżały przy nim, ale zaczęły uciekać kiedy zaczal sie ryk 24h. Od wtedy się "wyprowadziły" z naszej sypialni. Bo spaliśmy w 5 - ja, mój facet, synek i dwa psy.
Niezłe historie, z tymi pogryzieniami. Mnie raz zaatakował pies, byłam zmuszona wezwać straż miejską. Ale mój aktualny pies (mówię aktualny, bo dwa poprzednie nie żyją) mimo że jest potulny, grzeczny, spokojny itp to potrafi być agresywny wobec obcych no na spacerze. Na szczęście jest mały. Po prostu kucalam i przytulałam go z całych sił. Przed porodem to było wyzwanie z musiałam wrecz kłaść się na ziemię, bo by mnie przerwocil nie lubi obcych. Jednak rozpoznaje gości "proszonych", mimo że np widzi ich pierwszy raz. Na toralnie obcych reaguje szczękaniem (w domu), na podwórku przechodzi raczej do ataku. Dlatego zainstalowaliśmy dzwonek bezprzewodowy przy bramce i tabliczka typu uwaga zły pies. U nas brzmi jakoś tak "uwaga dobry pies gryzie" i ja się w sumie z tym zgadzam. Wiem, że nie da nam zrobić krzywdy. Da znać kiedy np ktoś jest pod drzwiami, ktoś wszedł na podwórko, nawet nasze psy dają znać jak dzwoni babci telefon, co jest dla niej przydatne, bo co raz gorzej słyszy. Mimo że pieski mamy małe (Toudi to shihtzu + York, suczka to pinczer karłowaty choć dla mnie bardziej wygląda jak ratlerek) to są na tyle zadziorne, że niektórzy znajomi nie wchodzą na podwórko dopóki ktoś z domowników nie otworzy im bramki
Twoja opowieść o dziewczynce ugryzionej przez twojego psa przypomniała mi jak parę lat temu pies mojej teściowej ugryzł jej młodsze dziecko, chłopiec miał wtedy kilka lat, i wielkiego (ale spokojnego, łagodnego) psa bil kijem. Pies zniósł raz, drugi. Ale w końcu się wkurzył. Niestety poszarpał dziecku całą głowę, nie obyło się bez szycia, wyglądało to strasznie. Psa musieli oddać, do rodziny, gdzieś do lasu. Myślę, że żaden pies tego nie wytrzyma. To nie jest absolutnie Twoja wina, ani Twojego psa. Gdzie w tym czasie była mama dziewczynki? No tak, śmiała się. No to trudno dla mnie wina matki. Mój synek w zabawie, kiedy goni Toudiego, kiedy mu rzuca zabawkę łapie go za włosy i ciągnie. Nie umie jeszcze glaskac. Pies okropnie piszczy, Leon wtedy płacze. Wtedy podnoszę głos. Wiem, nie powinno się krzyczeć na dziecko. Ale nie mogę też pozwolić by krzywdziło innych. Kiedy powiem mojemu synkowi "nie wolno tego i tego bo to i to" to on się uśmiecha i robi to nadal. Staram się tłumaczyć, że pieska boli, że piesek płacze, że trzeba pieska pogłaskać a nie ciągać. Ale mój synek jeszcze nie potrafi tego ogarnąć. Czasem pokaże mu jak to boli, pociągnę go za włoski. Wiem, psycholozki powiedzą ze jestem chora i krzywdzę dziecko. Ale może ktoś podpowie, jak nauczyć dziecko glaskania, delikatnego obchodzenia się z psem? Dodam, że takiego problemu nie ma z psami krótkowłosymi, dlatego rozumiem że dziecko nie robi tego świadomie ze chce ciągnąć, krzywdzić i już. To bardziej w zabawie, przy ganianiu, lapaniu itp. Ale kiedy pokazuje jak się głaszcze, to on też za bardzo jeszcze tego nie łapie.
Moje psy to też moje dzieci
Papillonek1980
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Sierpień 2018
- Postów
- 5 427
Konsultowałam się ze szkoleniowcem. Nie do końca pasują mi jego rady. Nie będę szarpać i podduszać psa za to, że ktoś obcy puszcza swojego psa, tamten podbiega, a moja się boi. Mówi się na to "korekta". Radzę sobie inaczej. Unikam trudnych sytuacji. Moja jest zawsze na smyczy. Puszczam ją w nocy, ok północy na odludnym, odkrytym terenie i jak tylko ktokolwiek idzie wołam i łapię na smycz. Moja jest bardzo posłuszna. Psy omijam szerokim łukiem, a jak jakiś jest luzem biorę na ręce. Trudno. Dla mojej to duży stres taki niekontrolowany ostry podbieg. Niestety, moja w skrajnych emocjach smaczki ma gdzieś i wolałaby zjeść sobie tego strasznego podbiegacza. Z drugiej strony ja jestem spokojna, powolna i naprawdę nie mam ochoty stosować awersji, korygować ją boleśnie czy po chamsku. Zmieniam kierunek, obchodzę po łuku, oddzielam ją sobą od psa, prowadzę po zewnętrznej, skupiam na sobie. Nie planuje kolczatki, dławika, czy tego czegos na pysk jak dla konia. Przestałam zabierać ze sobą psa do rodziny. Jak mam gości zamykam ją w pokoju córki. Dostaje wtedy coś do rzucia. Wilk syty i owca cała.Myslalas o behawioryście?
Psy które ja "wychowuje" od szczeniaka to żywe przytulanki, nie zwierzęta u nas na pokładzie 10 letnia sunia, akurat nie moja. I mój 3 letni pies, którego przedstawiłam wam juz zdj wyżej. Mój Toudi bawi się z synkiem, jak byl malutki to oba pieski spały lub leżały przy nim, ale zaczęły uciekać kiedy zaczal sie ryk 24h. Od wtedy się "wyprowadziły" z naszej sypialni. Bo spaliśmy w 5 - ja, mój facet, synek i dwa psy.
Niezłe historie, z tymi pogryzieniami. Mnie raz zaatakował pies, byłam zmuszona wezwać straż miejską. Ale mój aktualny pies (mówię aktualny, bo dwa poprzednie nie żyją) mimo że jest potulny, grzeczny, spokojny itp to potrafi być agresywny wobec obcych no na spacerze. Na szczęście jest mały. Po prostu kucalam i przytulałam go z całych sił. Przed porodem to było wyzwanie z musiałam wrecz kłaść się na ziemię, bo by mnie przerwocil nie lubi obcych. Jednak rozpoznaje gości "proszonych", mimo że np widzi ich pierwszy raz. Na toralnie obcych reaguje szczękaniem (w domu), na podwórku przechodzi raczej do ataku. Dlatego zainstalowaliśmy dzwonek bezprzewodowy przy bramce i tabliczka typu uwaga zły pies. U nas brzmi jakoś tak "uwaga dobry pies gryzie" i ja się w sumie z tym zgadzam. Wiem, że nie da nam zrobić krzywdy. Da znać kiedy np ktoś jest pod drzwiami, ktoś wszedł na podwórko, nawet nasze psy dają znać jak dzwoni babci telefon, co jest dla niej przydatne, bo co raz gorzej słyszy. Mimo że pieski mamy małe (Toudi to shihtzu + York, suczka to pinczer karłowaty choć dla mnie bardziej wygląda jak ratlerek) to są na tyle zadziorne, że niektórzy znajomi nie wchodzą na podwórko dopóki ktoś z domowników nie otworzy im bramki
Twoja opowieść o dziewczynce ugryzionej przez twojego psa przypomniała mi jak parę lat temu pies mojej teściowej ugryzł jej młodsze dziecko, chłopiec miał wtedy kilka lat, i wielkiego (ale spokojnego, łagodnego) psa bil kijem. Pies zniósł raz, drugi. Ale w końcu się wkurzył. Niestety poszarpał dziecku całą głowę, nie obyło się bez szycia, wyglądało to strasznie. Psa musieli oddać, do rodziny, gdzieś do lasu. Myślę, że żaden pies tego nie wytrzyma. To nie jest absolutnie Twoja wina, ani Twojego psa. Gdzie w tym czasie była mama dziewczynki? No tak, śmiała się. No to trudno dla mnie wina matki. Mój synek w zabawie, kiedy goni Toudiego, kiedy mu rzuca zabawkę łapie go za włosy i ciągnie. Nie umie jeszcze glaskac. Pies okropnie piszczy, Leon wtedy płacze. Wtedy podnoszę głos. Wiem, nie powinno się krzyczeć na dziecko. Ale nie mogę też pozwolić by krzywdziło innych. Kiedy powiem mojemu synkowi "nie wolno tego i tego bo to i to" to on się uśmiecha i robi to nadal. Staram się tłumaczyć, że pieska boli, że piesek płacze, że trzeba pieska pogłaskać a nie ciągać. Ale mój synek jeszcze nie potrafi tego ogarnąć. Czasem pokaże mu jak to boli, pociągnę go za włoski. Wiem, psycholozki powiedzą ze jestem chora i krzywdzę dziecko. Ale może ktoś podpowie, jak nauczyć dziecko glaskania, delikatnego obchodzenia się z psem? Dodam, że takiego problemu nie ma z psami krótkowłosymi, dlatego rozumiem że dziecko nie robi tego świadomie ze chce ciągnąć, krzywdzić i już. To bardziej w zabawie, przy ganianiu, lapaniu itp. Ale kiedy pokazuje jak się głaszcze, to on też za bardzo jeszcze tego nie łapie.
Moje psy to też moje dzieci
Co dziwne. Mówi się, że pies czuje dobrego człowieka. Np. Moja mama nie znosi psów. Nie skrzywdzi, ale nie lubi, nie chce. Mój pies ją uwielbia. Odwiedziła nas hodowczyni rasowych zwierząt, Pusia omal z siebie nie wyszła. Darła się, ogon pod siebie, posiusiała się. Uciekała i próbowała atakować. Czyli ona nie umie rozpoznać, kto kocha zwierzęta, a kto nie. Hodowczynię znienawidziła, a mojej mamie prykuje się na kolana i daje jej buziaki. Co ciekawe jak mama próbuje ją pogłaskać to łapie zębami.
Wzięłam zbyt trudnego dla siebie psa. Radzę sobie jak umiem. Wiem jedno, jak jeszcze kiedyś ktoś, to tylko kot. Stary, adoptowany ze schroniska. Taki traktorko mruczek. Spokojny, łagodny ciapciak jak ja. Ten mój pies jest zbyt szybki, zbyt aktywny, zbyt emocjonalny.
Ostatnia edycja:
reklama
Papillonek1980
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Sierpień 2018
- Postów
- 5 427
Można edytować. Ja tak często robię, jak pisze na szybko, ogarniam małego lub starszaki i narobię błędów gramatycznych co nie miara.Jezu, ile błędów
Mam nadzieję że każdy zrozumie
Podziel się: