Kochane - przeczytałam Wasze historie - każda jedyna w swoim rodzaju, wzruszająca... Ja długo pracowałam w fundacji, która opiekowała się chorymi dzieciaczkami. Nigdy nie zapomnę jak wiele nauczyłam się od tych dzieci i ich rodziców.
Czasami byłam tak bardzo zła, ze jest taka niesprawiedliwość na świecie, tyle bólu i cierpienia... Ale nauczyłam się pokory i czerpania radości z każdej chwilki.
Sama przeżyłam chwile grozy - i zastanawiam się jak to możliwe, ze zawiódł sprzęt i lekarze.
Mój średni synek od początku miał jakies szmerki w okolicach serduszka. Za każdym razem kiedy byliśmy u lekarza na jakichkowiek badaniach - był poruszany ten temat. Podpytywałam się i wiele osób mówiło, że u chłopców często się tak dzieje, ze wyrastają...
Ale lekazr był coraz bardziej zaniepokojony. Skierowł maluszka na EKG.
EKG robiłą pielęgniarka. Powtarzałą kilka razy i kręciłą głową. Ja nie chcę Pani nic mówić, ale tu wychodzą straszne rzeczy. Taki zapis tylko przy wadach, które na operację nawet się nie nadają.
Cały świat runął w jednej chwili. Co czułam? Miałam ochotę zabrać synka i uciekać. Nie wiem dokąd.Gdzieś gdzie nie słyszałabym co ona mówi. Patrzyłam na niego - taki mały, bezbronny, leży, patrzy - Boże - co mam robić???
Pielęgniarka pobiegła po lekarkę. Ta wydrukowała kolejny zapis i od razu wypisała skierowanie na konsultację do Akademii Medycznej.
Tak po prostu - miałam teraz ubrac maluszka i iść.
Ręce mi się trzęsły. Nagle nie wiedziałam jak go dotknąć, jak podnieść, żeby nie skrzywdzić. Nagle zobaczyłam tyle rzeczy, których nie widziałam przedtem, sine usteczka, ciągły niepokój, problemy ze snem... Oskarek budził się co chwilę, dziwnie jęczał, kurczył się - jakby cos go bolało.
Nigdy przedtem tego nie widziałam - a może po prostu nie zauważałam.
Bałam się zasnąć, Bałam sie go karmić, przewijać.
Konsultacja była umówiona błyskawicznie. Razem z moją Mamą pojechałyśmy po wyrok - można operować czy nie...
Przyjęła nas Pani Profesor. Zleciła kolejne EKG. Kolejna pielęgniarka kiwała głową. Coś jest z prawą komorą...
Wrócilismy do |Pani Profesor. Długo badała, ogladała wyniki.
W/g mnie jest wada - za chwilę zrobimy Echo, żeby stwierdzić co jest dokładnie.
Stałam z tym Maluszkiem pod gabinetem. Stałam opierając sie o ścianę i błagałam Boga, żeby można byyło tą operacją, jakimś cudem, cokolwiek...
Moja Mam trzymała mnie za ręke i tak patrzyłyśmy jak mały Oskar usmiecha się, fika nózkami i ma wszystko w nosie. Jakie mam chore dziecko myślałam - biedny, malutki, nie świadomy tego co go czeka.
W koncu weszliśmy na salę pełną studentów. Przeglądali papiery. Doktor tłumaczył im co widać na EKG. A ja znowu miałam ochotę zabrać mojego synka i uciekac - od tego koszmaru.
W końcu zaczęło się badanie. Synek leżał sobie uśmiechnięty - a lekarz badał, badał, badał i nic nie mówił.
W końcu - Ja tu nic nie widzę.
Co to znaczy nic? Nic??? Jakie nic? Nie ma serca? Myślałam jak niespełna rozumu...
Nie ma zadnej wady.
Niedfoskonałość urządzenia do EKG polega na tym, ze...
Zaczął tłumaczyć studentom.
Jaka niedoskonałość? Przecież badała go Pani Profesor. Przeciez wszyscy kiwali z politowaniem głową. Dziesięć razy pytałam lekarza czy jest pewny. Miałąm ochotę go uściskać!
Wróciliśmy do P. Profesor - która tłumaczyła mi, ze malutka klatka piersiowa, że EKG nie odczytywało jakiegoś parametru. Że mały i tak musi byc kontrolowany...
To wszystko trwało tylko kil;ka dni. A ja czułam sie tak - jakbym przeżyła z tą wiadomością wieczność.
Oskar jest zdrowym, silnym sportowcem, który ma kilka medali za soba
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
Jednak jeszcze wrócilismy do Akademii. Przy badaniach do ksiażeczki sportowej jeszcze w Polsce - znowu zaczęło się cos nie tak dziać.
Opowiedziałam lekarce naszą historię, ale ona chciała to pomimo wszystko sprawdzic. Echo wykazało niedomykalność zastawki - ale tak minimalną nie mającą wpływu na poprawny przepływ krwi. Pojechałam z Oskarem na konsultacje do naprawdę dobrego lekarza z wieloletnim doswiadczeniem - i opowiedział mi dokładnie o co chodzi, jak jest to częste i że jest całkowicie bezpieczne - nie jest to wada, która ma wpływ i znaczenie na życie mojego Synka.
Może dlatego były takie zawirowania. Moze dlatego te diagnozy, które przychodziły tak łatwo i z taka łatwością przedwczesnie wystawiane. Nie wiem. Ale nie chcę myśleć co by było w czasach kiedy nie było dostępu do takich badań jak echo serca. Kiedy zapytałam o to lekarza powiedział, że o błędnym EKG przekonalibyśmy się na stole operacyjnym.
Kochane - wiem co czuje Matka kiedy słyszy, że jej dziecko jest chore. Podziwiam Waszą siłę i wytrwałość. Życzę Wam tego na długie lata.
Kiedyś przeczytałam taka historyjkę - ile jest w niej prawdy.
Czy zapytaliście się kiedyś siebie w jaki sposób Pan Bóg wybiera matki
Niepełnosprawnych Dzieci ?
Postaraj się wyobrazić sobie Boga, który daje wskazówki swym aniołom zapisującym wszystko w swej olbrzymiej księdze.
-Małecka Maria - syn. Święty patron-Mateusz
-Kurkowiak Barbara - córka. Patronka - Święta Cecylia
-Michalewska Janina - bliźniaki - Święty patron..... niech będzie Gerard.
-Wreszcie - mówi do Anioła z uśmiechem jakieś imię:
- Tej damy Dziecko Niepełnosprawne.
A na to ciekawski anioł:
- Dlaczego właśnie tej, Panie? Jest taka szczęśliwa.
- Właśnie tylko dlatego - mówi uśmiechnięty Bóg.
- Czy mógłbym powierzyć chore dziecko kobiecie, która nie wie czym jest radość? Byłoby to okrutne.
- Ale czy będzie miała cierpliwość? Pyta anioł .
- Nie chcę, aby miała nazbyt dużo cierpliwości, bo utonęłaby w morzu łez, roztkliwiając się nad sobą i nad swoim bólem.
A tak, jak jej tylko przejdzie szok i bunt, będzie potrafiła sobie ze wszystkim poradzić.
-Panie, wydaje mi się, że ta kobieta nie wierzy nawet w Ciebie.
Bóg uśmiechnął się:
- To nieważne. Mogę temu przeciwdziałać. Ta kobieta jest doskonała. Posiada w sobie właściwą ilość egoizmu.
Anioł nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Egoizmu? Czyżby egoizm był cnotą?
Bóg przytaknął.
- Jeśli nie będzie potrafiła od czasu do czasu rozłączyć się ze swym dzieckiem, nie da sobie nigdy rady. Tak, taka właśnie ma być kobieta, którą obdaruję dzieckiem dalekim od doskonałości. Kobieta, która teraz nie zdaje sobie jeszcze sprawy, że kiedyś będą jej tego zazdrościć.
Nigdy nie będzie pewna żadnego słowa. Nigdy nie będzie ufała żadnemu swemu krokowi. Ale, kiedy jej dziecko powie po raz pierwszy MAMO , uświadomi sobie cud, którego doświadczyła. Widząc drzewo, zachód słońca lub niewidome dziecko, będzie potrafiła bardziej niż ktokolwiek inny dostrzec moją moc.
Pozwolę jej, aby widziała rzeczy tak jasno, jak ja sam widzę (ciemnotę, okrucieństwo, uprzedzenia ),i pomogę jej ,aby potrafiła wzbić się ponad nie. Nigdy nie będzie samotna. Będę przy niej w każdej minucie i w każdym dniu jej życia, bo to ona w tak troskliwy sposób wykonuje swoją pracę, jakby była wciąż przy mnie.
-A Święty patron? zapytał anioł, trzymając zawieszone w powietrzu gotowe do pisania pióro.
Bóg uśmiechnął się
-Wystarczy jej Lustro.
(Bruno Ferrero)