Ginekolog u którego prowadziłam ciąże nigdy nie skomentował kształtu. Robiąc usg tylko mi pokazywał a potem dawał posłuchać tętna dzidziusia. Byłam dwa miesiące po poronieniu i zabiegu łyżeczkowania. Wizyta zaczynała się od usg i sprawdzenia tętna (wcześniej poronienie zatrzymane, zatrzymanie akcji serduszka w ok 7 tc a dowiedziałam się na wizycie kontrolnej w 10 tc). Około 20 tc na wizycie kontrolnej uśmiechnął się i powiedział, że był przekonany, że będzie dobrze. Może to był moment, kiedy z jego strony wiedział, że ciąży nic nie grozi? Może nie chciał mi nic mówić aby dodatków mnie nie stresować (każda wizyta to był ogromny stres czy wszystko jest ok, plamiłam do końca 1 trymestru). Lekarz u którego prowadziłam ciąże przez wiele lat pracował jako ordynator na oddziale ginekologiczno-położniczymi. Na pewno ma doświadczenie w prowadzeniu wymagających ciąż. Dodam, że nie miałam nic na podtrzymanie i pracowałam do 21 tc.
Za to ten pierwszy ginekolog z grubej rury zrobił usg i rzucił tekstem, że ta ciąża się nie utrzyma, ponieważ pęcherzyk ma nieregularny kształt a na około są liczne krwiaki także mam się przygotować na poronienie i w razie krwawienia udać się do szpitala. Dla kobiety w dwa miesiące po poronieniu taki test był ogromnym ciosem. Pamiętam jak wyszłam z gabinetu i nie mogłam powstrzymać płaczu.
Także najważniejsze to mieć lekarza, któremu się ufa.
Mam nadzieje, że u Was wszystko szczęśliwie się skończy